Przypomnijmy, że "Olass" zmarł w Krakowie w niedzielę nad ranem, po koncercie.
- Wszyscy jesteśmy zaskoczeni tą śmiercią - opowiada Maciej "Maku" Makowicz, menedżer zespołu Acid Drinkers. - Graliśmy koncert, potem zostaliśmy dłużej w klubie Loch Ness. Około godziny 4 pojechaliśmy taksówkami do hotelu Nawojka. Położyliśmy się spać. Olass już nie wstał.
Makowicz zapewnia, że niesprawiedliwe i niesłuszne są podejrzenia o narkotykach, jako o przyczynie śmierci. - Na miejscu była policyjna ekipa z psem szkolonym do poszukiwania środków odurzających. Nic nie znalazł - podkreśla.
Inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji, zapewnia, że sprawa zgonu Mendyka jest skrupulatnie wyjaśniana.
- Śmierć nastąpiła niespodziewanie, dlatego funkcjonariusze badają jej okoliczności - mówi Nowak.
Również krakowska prokuratura zapowiedziała wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie zgonu muzyka. -
To rutynowe działanie, wziąwszy pod uwagę m.in. jego młody wiek - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Jak podkreśla, wszelkie decyzje dotyczące tej sprawy zostaną podjęte po zapoznaniu się przez śledczych z wynikami sekcji zwłok. - Powinniśmy
je znać pod koniec grudnia - dodaje pani rzecznik.
Na stronie internetowej Acid Drinkers od wczoraj można przeczytać oświadczenie: "Nie ma słów, które wyrażą ból, jaki wraz z odejściem Ola wdarł się do wielu serc(...) Okoliczności były zwyczajne, tylko przyczyna śmierci jest chwilowo nieznana. Żadnych dragów - potwierdzone przez przyjaciół. Na miejsce, na próżno, przyjechała karetka reanimacyjna i specjalna grupa policji od narkotyków. Odszedł nasz przyjaciel, wspaniały muzyk, wulkan energii, z którego można było czerpać bez końca...".
Aleksander Mendyk miał 29 lat.
Trzy najbliższe koncerty Acid Drinkers (w Radomiu, Kielcach i Kaliszu) zostały odwołane.