Dziś myślę, że bardziej ode mnie kulawy był styl prowadzenia zajęć i system oceniania, gdzie od każdego ucznia, bez względu na to, czy jest silny, zdrowy i jaką ma wydolność, wymagało się tego samego. A nie każdy ma przecież predyspozycje, by zostać olimpijczykiem.
Ten system od września ma się zmienić: uczniowie będą oceniani wedle swoich możliwości i starań. Trzymam kciuki za powodzenie tego przedsięwzięcia, bo w lekcjach wychowania fizycznego nie powinno chodzić o wykpiwanie słabszych, a o zarażenie wszystkich pasją sportu. Mądrze prowadzone zajęcia powinny uświadomić dzieciom i młodzieży, że dobrze jest się ruszać, a nie zniechęcać ich czy uczyć kombinowania. Dobrze, że nasza władza wreszcie to pojęła.