Bocheńskie: mieszkańcy mają dość obietnic. "Blokujemy Łapczycę"

Ludzie czekali tutaj otwarcia autostrady licząc, że ciężki ruch zmaleje do minimum. Srogo się zawiedli - w związku z tym, że A-4 nadal nie mogą jeździć samochody powyżej 12 ton, przez centrum Łapczycy wciąż przejeżdża dziennie ok. pięć tysięcy tirów. Ludzie czują się oszukani. Urzędnicy Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad wielokrotnie obiecywali im, że autostrada rozwiąże problem ich bezpieczeństwa.

- Przez wiele lat karmiono nas obietnicami, że wszystko zmieni się, gdy powstanie ta droga. Autostrada jest, a my nadal mamy problem z dużymi samochodami, które przejeżdżają obok naszych okien - mówi Jerzy Raczyński, sołtys wsi.

Dlatego zdesperowani mieszkańcy zapowiadają blokadę "starej czwórki". Twierdzą, że dłużej na poprawę warunków życia czekać nie będą. Na początek września zaplanowali spotkanie, wtedy zdecydują o formie i charakterze protestu. - To musi być dokładnie przemyślana akcja - zapowiada sołtys.

Mieszkańcy go popierają i deklarują, że kiedy już zapadną decyzje o blokadzie, nikogo nie trzeba będzie przekonywać, by wyszedł na drogę. Przyjdą wszyscy, ale przede wszystkim ci, którzy mają małe dzieci. Jedną z takich osób jest Agnieszka Migdał, która w tym roku posyła swoją najmłodszą córkę do pierwszej klasy. - Nie ukrywam, że ze strachem myślę o tym, jak będzie wyglądała nasza droga do szkoły. Musimy przejść przez czwórkę, którą w tej chwili przejeżdża tir za tirem - mówi młoda kobieta.

Podobne obawy ma większość mieszkańców wioski. Przy ruchliwej drodze usytuowane są tu bowiem najważniejsze instytucje: kościół, szkoła, ośrodek zdrowia czy sklepy.

- A przejście na drugą stronę jest trudne i obarczone dużym niebezpieczeństwem, jeżeli tir jedzie nawet z dozwoloną prędkością, to podmuch jest tak duży, że może przewrócić małe dziecko - mówi sołtys Raczyński.

W sprawie Łapczycy kilka dni temu samorząd gminy Bochnia wysłał do ministerstwa, wojewody, marszałka i GDDKiA stanowcze pismo. Domaga się w nim natychmiastowych zmian. Wójt Jerzy Lysy zwraca uwagę także na fakt, że dalsze zakazywanie pełnego wykorzystania autostrady zakrawa na sabotaż. - Przejeżdżające autostradą pojazdy ciężarowe byłyby źródłem dodatkowych dochodów budżetu państwa - mówi. - A tak tylko rozjeżdżają wąską drogę prowadzącą przez Łapczycę - dodaje.

Jej stan w ciągu ostatnich kilkunastu dni zdecydowanie się pogorszył. Pokłosiem upałów są koleiny, które powstały w kilkunastu miejscach. Gdy przyjdzie deszcz, stworzą niebezpieczeństwo dla samochodów, ale także pieszych. - Już w tej chwili hamowanie na takiej nawierzchni stwarza niebezpieczeństwo. Strach jeździć tamtędy zwłaszcza gdy jedzie za nami kilkunastotonowy tir - przekonuje Marcin Bożek, kierowca z Bochni.

Skąd zakaz?

Wprowadzenie zakazu wjazdu tirów na A-4 na odcinku Szarów-Tarnów wywalczył Tarnów. Samorządowcy twierdzą, że ruch panujący na ulicach łączących węzeł autostrady w Krzyżu z "czwórką" wzrósł aż o 40 proc. To doprowadziło do zakorkowania wjazdu do Tarnowa. Po wprowadzeniu ograniczenia (tiry jadą "starą czwórką") sytuacja wróciła do normy. Tiry nie będą jeździły autostradą do końca 2014 r., czyli do czasu zakończenia budowy kolejnego odcinka autostrady prowadzącego do Dębicy.