

Jarosław Królewski - za wprowadzenie nowych standardów
Nie Dariusz Mioduski, nie Piotr Rutkowski, ani tym bardziej Adam Mandziara. Jedyną bodaj osobą, która działa w polskiej piłce klubowej, a która cieszy się powszechnym uznaniem i sympatią jest właśnie ten naukowiec i przedsiębiorca - obecnie ratunkowy Wisły Kraków. W styczniu zaistniał w niej tylko z tego względu, że jego znajomy został prezesem. - Pomogę ci - zapewnił Rafała Wisłockiego w krótkiej rozmowie, a potem przeszedł od słów do czynów: dał pożyczkę, rozkręcił akcję crowdfundingową, namówił na karnety, poszukał inwestorów, zajął się "trupami z szafy"... Słowem, został twarzą zarządzania kryzysowego, które na pierwszym etapie wzorcowo zdało egzamin.

Sebastian Mila - za bramkę przeciw Niemcom
11 października 2014 roku. Tę datę kibic biało-czerwonych zapamięta na zawsze, a "Milowy" w szczególności. To jego gol z 88 minuty przypieczętował pierwsze i dotąd JEDYNE zwycięstwo nad Niemcami - Niemcami będącymi wtedy świeżo po zdobyciu czwartego tytułu mistrza świata.

Andrzej Stejlau - za pasję i wiedzę
W przeszłości piłkarz i trener. Aktualnie - niekwestionowany autorytet. Jego pasja, wiedza, kultura słowa i tzw. "czucie gry" budzą powszechny podziw. Tym bardziej że grafik wciąż ma niezwykle napięty. Tylko podczas jednego tygodnia potrafi użyczyć eksperckiego głosu do kilku spotkań. We wtorek tak pisał na Twitterze: - Niestety, to 79 lat już minęło. Niezmiernie się cieszę, że jestem w waszej pamięci moi przyjaciele. Serdecznie dziękuję także wszystkim stacjom telewizyjnym i radiowym. Jest to dzień radości, wielu wspomnień i wzruszeń oraz refleksji, że ten czas tak szybko upływa.