9 z 12

Miejska aktywistka, Kraków
█ Jest Pani inspiracją i wzorem do naśladowania dla wielu kobiet. A kto był lub co było dla Pani takim wzorem, inspiracją?
Nigdy nie myślałam i nie myślę o sobie w kategoriach jakiegoś wzoru do naśladowania. Natomiast dla mnie inspiracją zawsze była postać Marii Skłodowskiej-Curie. Od momentu, gdy jako dziecko przeczytałam jej biografię, wiedziałam, że chcę być taka jak ona – bezkompromisowa. Imponowała mi jej inteligencja, odwaga i determinacja, by pokonać wszelkie trudności, które mężczyźni postawili na jej drodze. Nikt nie był w stanie jej zatrzymać – zawsze szła pod prąd. Uważam, że tylko tacy ludzie, którzy są zawsze wierni sobie i nie przejmują się opinią innych, są w stanie dokonać rzeczy wielkich. Bardzo chciałabym być choć trochę do niej podobna.
█ Czy zawsze była Pani osobą odważnie realizującą swoje życiowe założenia? Co Pani w tym pomagało? A może przestała Pani bać się sięgać po swoje marzenia i walczyć o swoje wartości w konkretnym momencie życia? Jeśli tak, jaki to był ten punkt przełomowy?
Moje dzieci były i są dla mnie najsilniejszą motywacją, by zmieniać Kraków – z myślą o nich. Gdy się urodziły, zaczęłam dostrzegać jak bardzo wiele w Krakowie jest do zrobienia pod kątem infrastruktury dla dzieci, jak bardzo brakuje w nim zieleni i jak bardzo zaniedbany jest jeden z najważniejszych parków w naszym mieście – park Jordana. Odkryłam też wtedy budżet obywatelski i złożyłam swój pierwszy projekt wodnego placu zabaw w parku Jordana. Cieszę się też, że dzięki mojej działalności społecznej, udało się zapoczątkować zmiany ważnych przestrzeni w centrum Krakowa, takich jak: park Szymborskiej, czy Zielona Krupnicza. W ciągu ostatnich 8 lat często walczyłam o sprawy ważne dla mieszkańców, nawet, gdy wiedziałam, że szansa powodzenia była nikła. Nigdy nie kalkuluję, co mi się bardziej opłaca i jakie ryzyko ponoszę, sprzeciwiając się chociażby stawianiu kolejnych pomników w parku Jordana czy u stóp Wawelu. Nie potrafię też przejść obojętnie, gdy widzę, że jakieś miejsce ma niewykorzystany potencjał i mogłoby dobrze służyć mieszkańcom – tak jak chociażby pawilon Jordanówki, który nadal niszczeje. Reaguję też, gdy władze miasta podejmują złe decyzje i nie biorą pod uwagę opinii mieszkańców – za taką chociażby uważam np. próbę stworzenia muzeum spotu w Jordanówce czy utworzenie 4 pasa dla samochodów na Alei Słowackiego kosztem zieleni.
█ Co w obecnym świecie może być, według Pani, siłą napędową pozytywnych zmian – w wymiarze osobistym, społecznym?
Uważam, że każdy z nas ma możliwość, aby zmieniać swoje otoczenie i wywierać pozytywny wpływ na innych. Dlatego staram się przede wszystkim, swoją postawą zachęcać innych do działania poprzez budżet obywatelski. Mam też obecnie możliwość współdziałania ze wspaniałymi ludźmi w ramach Koalicji Ruchów Krakowskich oraz w ramach stowarzyszenia "Przyjaciele Modrzejówki". Jednak największą satysfakcję dają mi namacalne efekty mojej pracy –gdy idę do parku Szymborskiej, parku Jordana lub parku Młynówka Królewska i widzę, że te moje projekty dobrze służą mieszkańcom, widzę bawiące się dzieci – wtedy wiem, że było warto.
█ Dlaczego potrzebujemy głosu i siły kobiet wpływowych – liderek zmian, idei, działań w różnego rodzaju środowiskach, dziedzinach?
Cały czas obserwuję, jak głos w sprawach dotyczących kobiet zabierają przede wszystkim mężczyźni, podejmując decyzje w naszym imieniu, ale niekoniecznie kierując się naszym dobrem. Dlatego w mojej działalności społecznej staram się m.in. walczyć o to, by pamiętano i uhonorowano najważniejsze krakowianki. Być może niewiele osób o tym wie, ale do tej pory w Krakowie nie było parku poświęconego kobiecie. Jestem dumna, że udało mi sie przełamać ten schemat i mamy w centrum Krakowa park im. Szymborskiej. Obecnie współpracuję też w ramach stowarzyszenia "Przyjaciele Modrzejówki" przy projekcie, który ma na celu przeznaczenie zabytkowej willi po Helenie Modrzejewskiej na cele społeczne – z myślą o tym, aby zachować pamięć o jednej z największych polskich aktorek i patriotek, która walczyła o prawa kobiet. Wielokrotnie też doświadczyłam w mojej pracy społecznej, że dyskredytowano moje działania, lub też próbowano narzucić mi, co mam robić i mówić – nie traktując mnie jak równego partnera w dyskusji. Dlatego zawsze i wszędzie staram się wspierać kobiety, bo tylko my same możemy odwrócić ten trend, tylko w ten sposób nasz głos w końcu zacznie być słyszany, a my wreszcie będziemy mogły podejmować decyzje we własnym imieniu.
10 z 12

Wokalistka, członkini Akademii Fonograficznej ZPAV, Kraków
█ Jest Pani inspiracją i wzorem do naśladowania dla wielu kobiet. A kto był lub co było dla Pani takim wzorem, inspiracją?
Nie miałam nigdy jednej postaci, która byłaby absolutnym wzorem. Podziwiałam ludzi, którzy umieją być silni wbrew przeciwnościom życiowym i ograniczeniom. Takich, którzy wybierają uczciwość, są twórczy i nie boją się być wbrew modom. Czytałam eseje Virginii Woolf, podziwiałam siłę Fridy Kahlo, lubiłam Korę. Podziwiałam moją wychowawczynię z przedszkola, panią Halinkę zastanawiając się jak można być tak ciągle uśmiechniętym i żartować ze wszystkiego.
█ Czy zawsze była Pani osobą odważnie realizującą swoje życiowe założenia? Co Pani w tym pomagało? A może przestała Pani bać się sięgać po swoje marzenia i walczyć o swoje wartości w konkretnym momencie życia? Jeśli tak, jaki to był ten punkt przełomowy?
Byłam bardzo nieśmiałą dziewczyną z niskim poczuciem wartości, ale z determinacją, że nie chcę zostać w tym miejscu, w którym jestem. Nie byliśmy bogaci, więc mama uczyła mnie, że najważniejsze jest to co mam sercu, w głowie i czyste sumienie. Od początku wiedziałam, że muszę zawalczyć o siebie i swoją przyszłość sama, że nie będzie pomocy. Że ważna jest samodzielność, wykształcenie i wolność jaką da mi dobra praca. Od siebie dołożyłam to, że muszę tę pracę lubić. Na początku bardziej wiedziałam czego nie chcę niż czego chcę. Czas studiów był czasem poszukiwań, dojrzewania, prób i błędów, poznawania ludzi i pokonywania własnych barier. Scena dawała mi poczucie bycia chcianą i docenianą, dziecko nauczyło prawdziwej miłości, choroba tego, że nic nie trwa wiecznie, ale dopiero po 50-tce naprawdę dobrze poczułam się we własnym ciele i z samą sobą. Zawsze przesadnie przeżywałam i analizowałam, żeby coś poprawiać, zmieniać na lepsze. Potrzebowałam zrozumieć. Jakaś siła, wewnętrzna przekora, nie pozwalała mi stać w miejscu. Jest takie powiedzenie, że uczą nas porażki, nie sukcesy. Teraz wiem, że musiałam przejść swoją drogę, żeby być w zgodzie z sobą. Jak każdy.
█ Co w obecnym świecie może być, według Pani, siłą napędową pozytywnych zmian – w wymiarze osobistym, społecznym?
Zawsze podstawą jest rodzina, bliscy ludzie, którym ufamy bezgranicznie. Jeśli to zawodzi, długo szukamy własnej drogi i nie mamy często dość sił. Przy dorastaniu presja środowiska jest ogromna a media społecznościowe rękami użytkowników potrafią nawet zabić. Warto szukać w tych miejscach, które nie mają kolosalnej ilości lajków, dosłownie i w przenośni. Żadne pieniądze, żaden blichtr, markowe rzeczy, snobistyczne imprezy i drogi hałas nie ułatwią drogi do bycia sobą. Warto szukać spokoju, ludzi i miejsc bez oczekiwań, gdzie jest zwyczajność i radość. Pojedynczych ludzi do porozmawiania, przytulenia. Najpierw trzeba dobrze poczuć się z samą sobą, zaakceptować siebie jakim się jest. To podstawa wszelkiego szczęścia i rozwoju. Zaraz potem pasja a zaraz za nią jest miłość. Warto widzieć, że nikt z zewnątrz nas nie uszczęśliwi, nie załatwi niczego za nas. Ja zaczęłam od książek i muzyki. A potem ludzi, którzy też to kochają.
█ Dlaczego potrzebujemy głosu i siły kobiet wpływowych – liderek zmian, idei, działań w różnego rodzaju środowiskach, dziedzinach?
Chciałabym, żeby dziewczyny szybciej niż ja dochodziły do poczucia własnej wartości, tej siły, która pomaga się realizować. Żeby umiały zaakceptować swoją inność, która jest piękna i wartościowa. I się nią cieszyć. Każdy człowiek jest inny i to jest dobre. Jeśli tylko nikogo nie krzywdzimy to bycie sobą umacnia nas i dobrze wpływa na otoczenie. Łatwiej odnajdziemy podobnych sobie. Czasem potrzebujemy zobaczyć, że to o czym marzymy już komuś się udało. Możemy zobaczyć jak ta osoba to zrobiła, jaką przeszła drogę i w ten sposób skrócić swoją. Jak prześledzimy historię, to wielu kobietom sto i więcej lat temu nie śniło się , że można żyć inaczej, być wolną i spełniać marzenia. No, może właśnie tym kilku pierwszym się przyśniło i za nimi poszły inne. Mamy w sobie siłę, o której wiele z nas nawet nie wie. W peletonie jak jedzie się za kimś to jest mniejszy opór powietrza A potem już mogę sama, bo poczułam, że mogę.
11 z 12
![100 WPŁYWOWYCH KOBIET - Poznaj kandydatki zgłoszone plebiscytu przez naszą redakcję [GALERIA]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/e2/dc/670e5886a8b67_o_xlarge.jpg)