
Nie mogło w Krakowie oczywiście zabraknąć jego wyjątkowych tradycji. Tak wyglądały harce Lajkonika na ul. Zwierzynieckiej w 1960 roku.
Warto przypomnieć, że Lajkonik w czasach PRL dał też nazwę lokalnej grze liczbowej. Leszek Grabowski opisuje, jak w 1964 roku jego mama "zagarnęła" w tej grze wygraną w wysokości 20 tys. zł. "Za część z tych pieniędzy: 5500 zł, kupiła skromny telewizor marki „Fala”. Może warto przypomnieć, że dobrej marki odbiornik o dużym ekranie, taki np. „Szmaragd”, kosztował wtedy około 12000 zł (...). Od tej pory cała wataha skwerkowa, często w sile z „piętnastu chłopa”, zaglądała do naszego malutkiego mieszkanka, gdy w poniedziałki, bodaj o w pół do piątej, wyświetlano znane seriale dla młodzieży: Zorro, Wilhelm Tell lub Robin Hood i wtedy dosłownie pękało ono w szwach, bo cała podłoga przed telewizorem była szczelnie zajęta" - czytamy we wspomnieniach krakowianina.

Są miejsca, które właściwie wcale się nie zmieniają - i dobrze! Ulica Reformacka, kościół św. Kazimierza i klasztor OO. Reformatów w drugiej połowie lat 60.