
Warszawa. Pan był bardzo przejęty tym, że kaczki skaczą z drzewa do wody na „główkę”. Obawiał się, że coś im się stanie i kazał pilnie zająć się sprawą.

Kraków. Zdarzają się też fałszywe zgłoszenia. Mężczyzna krzyczał do słuchawki: „żona rodzi”, podawał adres i rozłączał się. Nie można było się do niego dodzwonić. Zespół przyjeżdżał pod wskazany adres, a tam nie było żadnej rodzącej kobiety, jedynie mieszkańcy zdziwieni sytuacją, którzy z pewnością nie wzywali pogotowia. Sprawa została przekazana policji.

Kraków. Niedawno zadzwonił ktoś z informacją, że na jezdni (ul. Kamieńskiego, ogromny ruch, korki) stoi samochód, a kierowca „leży bezwładnie na kierownicy i chyba nie żyje”. Dzwoniący nie pofatygował się, żeby sprawdzić, co się z tym człowiekiem dzieje. Kiedy przyjechała karetka, okazało się, że rzeczywiście jest samochód i kierowca leży na kierownicy, bo usiłuje zapalić zepsute auto.

Warszawa. "Chciałabym zgłosić taką niefortunną sprawę. Wie pan, po prostu sąsiadka wiesza same majtki na podwórku. Proszę pana, dzieci chodzą, to jest nie fair" - słyszy w słuchawce dyspozytor.