Czytaj też: Kraków: pomysłowy 24-latek usiłował ukraść koparkę
Co więcej, okazuje się, że do Krakowa ściągali kursanci ze Śląska, bo tam prokuratorzy zajęli się nielegalnym procederem kupowania egzaminów już w 2009 roku! Śledczy szacują liczbę lewych praw jazdy na kilkaset sztuk.
Początkowo postępowanie dotyczyło ośrodka ruchu drogowego w Nowym Sączu. Zatrzymano tam za korupcję m.in. szefa tego ośrodka.
- Szybko jednak się okazało, że system rozrastał się jak ośmiornica. Postawiliśmy zarzuty korupcyjne i podrabiania dokumentów w latach 20082011 kilku instruktorom jazdy z Krakowa. Nie wykluczamy dalszych zatrzymań w stolicy Małopolski. Mogą one dotyczyć pracowników innych szkół w Krakowie - mówi Piotr Kosmaty, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Jakie szkoły obserwują śledczy? Tego, dla dobra postępowania, nie zdradzają. Opisują jednak, jak działał system.
- Kursanci, aby być dopuszczonymi do egzaminu, musieli mieć m.in. zaświadczenia, że skończyli kurs teoretyczny i praktyczny. Płacili od kilkuset do kilku tysięcy złotych i dostawali od skorumpowanych instruktorów komplet dokumentów - wyjaśnia prok. Kosmaty. Część zdających nawet nie brała udziału w tych kursach! Zazwyczaj byli to młodzi ludzie , którzy pierwszy raz przystępowali do egzaminu. Byli też i tacy, którzy chcieli rozszerzyć sobie kategorię prawa jazdy.
- Instruktorzy ze szkół znali się między sobą. Krążyły między nimi informacje, który jest przekupny, a którego lepiej omijać. Te informacje przekazywali kursantom, żeby wiedzieli, do kogo "uderzyć" - opowiada prok. Kosmaty. To, że w niektórych szkołach można sobie pewne rzeczy "załatwić", stało się więc tajemnicą poliszynela.
Co więcej, do Krakowa zaczęli zjeżdżać kursanci ze Śląska. Wypłoszyło ich stamtąd podobne śledztwo, które prowadziła krakowska PA. Za korupcję w latach 2006-09 (kilkaset łapówek) prawomocnie skazano tam ponad 100 kursantów i instruktorów szkół jazdy.
Ci więc, którzy się nie załapali na "przychylnych" instruktorów, od 2009 r. zaczęli przyjeżdżać m.in. do Krakowa. Śledztwo dotyczące Katowic nie jest jeszcze zamknięte.
Prokuratorzy z PA podkreślają, że żaden z kursantów, którzy dawali łapówki, nie będzie ukarany. - Za takie przestępstwo grozi do 8 lat więzienia, ale sami się do nas zgłosili, dlatego nie poniosą odpowiedzialności - podkreśla prok. Kosmaty. Ich prawa jazdy zostaną oczywiście unieważnione.
Śledczy apelują jednak, by dobrowolnie zgłaszali się kolejni, to unikną kary. Bo jeśli to prokurator dotrze do nich pierwszy, dostaną zarzuty.
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!