Radnych i młodych polonistów, którzy od lat czekają na etat w szkole, kuje to w oczy. I choć prawo nie zabrania dyrektorowi szkoły zatrudniać emerytów, twierdzą, że to niesprawiedliwe.
Anna Kowalik z Alwerni złożyła podanie o pracę niemal we wszystkich gimnazjach w powiecie chrzanowskim. Drugi rok bezskutecznie czeka na etat. - By przetrwać, pracuję jako opiekunka do dzieci i zaczęłam studia podyplomowe, by przekwalifikować się na terapeutkę. Marzę jednak o pracy w zawodzie - przekonuje polonistka wykształcona na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
Ma za złe dyrektorowi szkoły w Kwaczale, że ten blokuje drzwi przed młodymi nauczycielami, zatrudniając emerytów. - Nie dość, że kobieta odpracowała swoje i dostała odprawę, to teraz będzie inkasować comiesięczną emeryturę i jeszcze dorabiać. Tymczasem takim jak ja nikt nie chce dać szansy - denerwuje się młoda kobieta.
Postawą dyrektora oburzeni są także radni z Alwerni. Radny Sławomir Knapik pamięta, że cięcia w kadrze nauczycielskiej były spowodowane oszczędnościami. A tu szkoła musi wypłacić aż trzy odprawy - emerytalną, za rozwiązanie umowy i dodatkowo za niepełny etat, dając łączną kwotę około 20 tys. zł. W dodatku znów daje pracę.
Dyrektor Zespołu Szkół w Kwaczale Edwadr Doległo przyznaje, że taka sytuacja może kłuć w oczy postronnych. Podkreśla jednak, że nauczycielka będzie pracowała w gimnazjum jedynie do końca roku szkolnego. Potem odejdzie.
- To bardzo dobra nauczycielka, dzięki której uczniowie podciągają średnią i wyniki z egzaminów. Jest ostra i wymagająca, ale skuteczna - zaznacza dyrektor. Chce, by jego pracownica dokończyła edukację klasy szóstej, którą prowadzi od początku. Uważa, że nowy nauczyciel mógłby mieć problemy z okiełznaniem klasy, a zmiana mogłaby wpłynąć negatywnie na egzamin końcowy.
Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!