Ania Jałowiczor urodziła się 9 października 1984 roku. Mieszkała wraz z rodzicami i młodszym bratem w Andrychowie. 24 stycznia 1995 roku bliscy widzieli ją po raz ostatni.
Wiek w dniu zaginięcia: 10 lat. Wzrost: 140 cm (w dniu zaginięcia). Kolor oczu: brązowe. Włosy: ciemny blond. Znaki szczególne: znamię na klatce piersiowej (niewielki pieprzyk)
można było przeczytać na plakatach rozwieszanych wtedy w okolicy a dziś na stronach takich fundacji jak "Itaka".
Ania na stronie fundacji ITAKA
Do zaginięcia nie doszło jednak w Andrychowie, ale w Simoradzu (powiat cieszyński). Dlaczego tam?
Mama Ani była rysownikiem, tata taksówkarzem. W latach 90. ub. wieku tata Ani wyjechał do pracy za granicę. Potem dołączyła do niego żona. Ania i jej brat zostali trafili natomiast pod opiekę babci, mieszkającej właśnie w Simoradzu.
W dniu zaginięcia Ani w jej szkole odbywała się zabawa karnawałowa. Bawiły się na nim także dzieci z klasy IV, do której chodziła. Policja ustaliła potem, że dziewczynka wyszła ze szkoły przed godz. 20. Miała na sobie półgolf w żółto-czerwono-czarną kratkę, bordowe getry, czarne kozaczki. Do domu mogła wracać dwoma drogami. Jedna prowadziła asfaltem, a druga polną drogą po grobli między stawami. Tamtego dnia dziewczynka wybrała tę drugą.
Dlaczego tak małe dziecko samo wracało po zmroku do domu?
Z zabawy chciała ją odebrać babcia. Dziewczynka stanowczo protestowała, mówiąc, że wróci z koleżankami. Do pewnego momentu wraz z nią szedł kolega, ale dziewczynka powiedziała mu, że dalej pójdzie sama. Do domu babci nigdy nie dotarła
można było przeczytać w prasowych relacjach z tamtych czasów.
W poszukiwania dziewczynki zaangażowano ponad 400 policjantów. Szukano jej też za pobliską granicą, w Czechach i na Słowacji.
Bez skutku. Śledztwo trwało trzy miesiące, zanim zostało umorzone. W tym roku do sprawy wróciła specjalna grupa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, z tzw. "Archiwum X". Na efekty ich pracy trzeba poczekać.
Jeśli żyje, dziś Ania miałaby 38 lat. Rodzice Ani unikają teraz kontaktu z dziennikarzami. Jej młodszy brat Dominik robi wszystko, by o tej sprawie nie zapomniano.
Help me to find my sister. On January 24th, 1995 she has been kidnapped!
tak podpisał film, który wrzucił na Youtube. Widziało go już ponad 4 tysiące ludzi.
Mieszkam 10 km od miejsca uprowadzenia, co roku ta sprawa do mnie powraca i za każdym razem mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni... Cuda się zdarzają
napisał pod filmem jeden z widzów.
Czy kiedyś rodzina Ani pozna prawdę?
Anna z Wadowic zaplątała się w gangsterskie porachunki?
Anna Ficek urodziła się w 1970 roku w Wadowicach. Gdy miała 29 lat wyjechała za pracą, do brata, do Sosnowca. Została tam barmanką w jego klubie „Alibi”. Policja potem ustaliła, że to tak naprawdę agencja towarzyska, jakich pełno było w Polsce na przełomie wieków.
Spotykała się wtedy z młodszym o 8 lat Marcinem Sobczykiem: taksówkarzem i zaocznym studentem politechniki.
Był piątek, 8 grudnia 2000 roku. Anna i Marcin wrócili na jeden dzień do Wadowic. Chcieli odwiedzić matkę kobiety. Anna obiecała mamie, że w poniedziałek znów będzie w Wadowicach.
Wpadnę do ciebie, bo mam też do załatwienia sprawę w Urzędzie Skarbowym
rzuciła mamie na pożegnanie.
W niedzielę wieczorem, czyli 10 grudnia, Anna i Marcin odjechali gdzieś samochodem. Wiadomo, że nie zabrali ze sobą paszportów., więc być może nie planowali wyjazdu za granicę.
Wiadomo natomiast, że od tej pory nikt ich już nigdy nie widział. Spalony samochód, którym podróżowali, bez tablic rejestracyjnych, znaleziono dzień później pod Warszawą.
Policja ustaliła, że Anna Ficek, z racji pracy, jaką wykonywała, miała kontakty ze światem przestępczym.
Mówiła coś takiego kiedyś, że mogłaby załatwić sobie jakiś lewy alkohol, tylko musiałaby zainwestować trochę pieniędzy w to. Była taka luźna rozmowa na ten temat
opowiadał w 2008 roku, w telewizyjnym Magazynie Kryminalnym 997, krewny Anny. Przez lata nic się w tej sprawie nie zmieniło. Kobieta nadal figuruje w policyjnych kartotekach jako zaginiona.
Policjanci zapewniali mnie, że Ania nie mogła wyjechać za granicę, bo w domu pozostał jej paszport. Myślę, że ktoś nam ją porwał i chciał pożarem auta zatuszować sprawę
opowiadała reporterce "Gazecie Krakowskiej" Maria Krupa, matka Anny. To było 11 lat temu. Do dziś bliscy nadal nie wiedzą co się z Anną stało.
Jak długo policja poszukuje osoby zaginionej?
Czynności związane z poszukiwaniem osoby zaginionej policja kończy po upływie:
- 10 lat od dnia przyjęcia zawiadomienia o zaginięciu osoby pełnoletniej
- 5 lat od dnia zaginięcia osoby, która w chwili składania zawiadomienia o zaginięciu miała ukończone 70 lat
- 10 lat od dnia, w którym osoba zaginiona osiągnęłaby pełnoletność
Zaistnienie wymienionych przesłanek i zakończenie czynności poszukiwawczych przez policję nie powoduje usunięcia danych z systemów policyjnych, gdzie informacja o osobie zaginionej figuruje jeszcze przez najbliższe 25 lat. Wewnętrzne przepisy policyjne określają również kiedy i na jakich zasadach należy wykonać symulację prawdopodobnego wyglądu osoby zaginionej po upływie określonego czasu i wprowadzić ją do systemu policyjnego
informuje policja.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Wpadka w Wadowicach. Z punktu widokowego można... podglądać mieszkańców w ich domach
- Jeż z wadowickiego rynku atrakcją turystyczną. Ekspert: Zostawcie go w spokoju!
- Fale i pierścienie a'la Monroe fryzjerów z Wadowic nagrodzone
- Antywojenny protest podczas gminnego festynu. Mocny przekaz dziecięcego happeningu
- Łukasz Kryjak wzorem do naśladowania dla młodzieży, nie tylko Kalwarianki
- Ludwika Jaskierny z Kalwarii Zebrzydowskiej skończyła 100 lat. Mamy zdjęcia
