Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antek za słaby na stolicę

Rafał Kamieński
Burmistrz Limanowej Marek Czeczótka uważa, że podwyżka pensji zdecydowanie mu się należy
Burmistrz Limanowej Marek Czeczótka uważa, że podwyżka pensji zdecydowanie mu się należy fot. stanisław Śmierciak
Lot z Łososiny Dolnej do Warszawy miał być wakacyjnym hitem i wygodą dla biznesmenów, którym znacznie skróciłaby się podróż do stolicy. Okazuje się jednak, że na razie na jednym starcie się skończyło - do akcji wkroczył bowiem Urząd Lotnictwa Cywilnego.

Organizatorzy pionierskiego przelotu nie składają jednak broni.
- Chcemy latać z Łososiny do Warszawy i nie mamy zamiaru się poddać - mówi wójt Stanisław Golonka. - Musimy tylko wydzierżawić albo kupić lepszą maszynę.

Na przeszkodzie organizowania regularnych lotów do stolicy stanęły przepisy. Urząd Lotnictwa Cywilnego zarzucił Aeroklubowi Podhalańskiemu, że nie ma licencji na przewozy regularne, a samolot AN2, który pokonał trasę do stolicy w półtorej godziny, nie spełniałby norm lotniczych przy regularnych rejsach. W ULC zastanawiano się nawet czy sprawy pierwszego lotu nie skierować
do prokuratury.

- Nie znam szczegółów, ale przy regularnych połączeniach pasażerskich samolot zabierający powyżej 10 osób musi być dwusilnikowy i mieć chowane podłoże - wyjaśniał wójt Golonka.

AN2 tych warunków nie spełnia. Ewentualne przystosowanie "Antka" do obowiązujących wymogów raczej nie wchodzi w grę. Byłoby to bardzo kosztowne. AN może natomiast zawieźć podróżnych
do Warszawy na zasadzie wynajmu - i właśnie tak zakwalifikowano pierwszy przelot. Taka procedura będzie jeszcze wykorzystywana. Grupa 10 osób może wynająć samolot - każdy z pasażerów otrzyma później fakturę za usługę.

- W najbliższych dwóch-trzech tygodniach chcemy się spotkać z zarządem Aeroklubu Podhalańskiego i przedyskutować przyszłość lotniczego połączenia ze stolicą - zapewnia wójt Golonka.
- Porozmawiamy o wydzierżawieniu samolotu o odpowiedniej klasie, ewentualnie o kupnie takiej maszyny, a w jesieni może nawet postaramy się o koncesję na regularne loty.

Mniej rozmowny jest dyrektor aeroklubu Stanisław Filipek. - Na razie zawiesiliśmy loty, trzeba szukać nowego samolotu - mówi pilot "Antka". - Teraz więcej nie powiem, by nie zapeszać.

Być może "Antka" zastąpi Turbolet, maszyna produkcji czechosłowackiej. Ten samolot ma chowane podwozie i dwa silniki. Jest też przystosowany do lądowania na nieutwardzonych lotniskach trawiastych.

- To typowa taksówka powietrzna - mówi Tomasz Berka z Nowego Sącza, który podróżował takim samolotem. - Może zabrać na pokład 18 osób. Nie wiem, czy to nie za dużo jak na potrzeby Łososiny.

- Tak, to trochę za dużo, przynajmniej jak na potrzeby w pierwszym roku lotów - potwierdza Stanisław Golonka. - Dlatego będziemy się rozglądać za wersją dziesięcioosobową.

Turbolet to maszyna, jak na czasy swojej produkcji, wyjątkowo nowoczesna. Jej metalowa konstrukcja z napędem turbośmigłowym doskonale sprawdzała się w komunikacji lokalnej końca lat 60. ubiegłego stulecia.

Wyposażenie do lotów bez widoczności oraz aparatura przeciwoblodzeniowa umożliwia eksploatację samolotu w skrajnie niekorzystnych warunkach meteorologicznych.
- To rozwiązałoby problem mgieł nad Jeziorem Rożnowskim - dodaje Tomasz Berka.

Do końca lat 90. minionego wieku wyprodukowano tysiąc sztuk Turboleta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska