Organizatorzy pionierskiego przelotu nie składają jednak broni.
- Chcemy latać z Łososiny do Warszawy i nie mamy zamiaru się poddać - mówi wójt Stanisław Golonka. - Musimy tylko wydzierżawić albo kupić lepszą maszynę.
Na przeszkodzie organizowania regularnych lotów do stolicy stanęły przepisy. Urząd Lotnictwa Cywilnego zarzucił Aeroklubowi Podhalańskiemu, że nie ma licencji na przewozy regularne, a samolot AN2, który pokonał trasę do stolicy w półtorej godziny, nie spełniałby norm lotniczych przy regularnych rejsach. W ULC zastanawiano się nawet czy sprawy pierwszego lotu nie skierować
do prokuratury.
- Nie znam szczegółów, ale przy regularnych połączeniach pasażerskich samolot zabierający powyżej 10 osób musi być dwusilnikowy i mieć chowane podłoże - wyjaśniał wójt Golonka.
AN2 tych warunków nie spełnia. Ewentualne przystosowanie "Antka" do obowiązujących wymogów raczej nie wchodzi w grę. Byłoby to bardzo kosztowne. AN może natomiast zawieźć podróżnych
do Warszawy na zasadzie wynajmu - i właśnie tak zakwalifikowano pierwszy przelot. Taka procedura będzie jeszcze wykorzystywana. Grupa 10 osób może wynająć samolot - każdy z pasażerów otrzyma później fakturę za usługę.
- W najbliższych dwóch-trzech tygodniach chcemy się spotkać z zarządem Aeroklubu Podhalańskiego i przedyskutować przyszłość lotniczego połączenia ze stolicą - zapewnia wójt Golonka.
- Porozmawiamy o wydzierżawieniu samolotu o odpowiedniej klasie, ewentualnie o kupnie takiej maszyny, a w jesieni może nawet postaramy się o koncesję na regularne loty.
Mniej rozmowny jest dyrektor aeroklubu Stanisław Filipek. - Na razie zawiesiliśmy loty, trzeba szukać nowego samolotu - mówi pilot "Antka". - Teraz więcej nie powiem, by nie zapeszać.
Być może "Antka" zastąpi Turbolet, maszyna produkcji czechosłowackiej. Ten samolot ma chowane podwozie i dwa silniki. Jest też przystosowany do lądowania na nieutwardzonych lotniskach trawiastych.
- To typowa taksówka powietrzna - mówi Tomasz Berka z Nowego Sącza, który podróżował takim samolotem. - Może zabrać na pokład 18 osób. Nie wiem, czy to nie za dużo jak na potrzeby Łososiny.
- Tak, to trochę za dużo, przynajmniej jak na potrzeby w pierwszym roku lotów - potwierdza Stanisław Golonka. - Dlatego będziemy się rozglądać za wersją dziesięcioosobową.
Turbolet to maszyna, jak na czasy swojej produkcji, wyjątkowo nowoczesna. Jej metalowa konstrukcja z napędem turbośmigłowym doskonale sprawdzała się w komunikacji lokalnej końca lat 60. ubiegłego stulecia.
Wyposażenie do lotów bez widoczności oraz aparatura przeciwoblodzeniowa umożliwia eksploatację samolotu w skrajnie niekorzystnych warunkach meteorologicznych.
- To rozwiązałoby problem mgieł nad Jeziorem Rożnowskim - dodaje Tomasz Berka.
Do końca lat 90. minionego wieku wyprodukowano tysiąc sztuk Turboleta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?