

Martin Polacek (Zagłębie Lubin)
Na początku sezonu widywany głównie w jedenastkach kolejki, już drugi raz z rzędu dostał się do prestiżowego grona najsłabszych graczy weekendu. Znowu dosłownie wypuścił trzy punkty z rąk. Zbyt pochopne wyjście z bramki i pozostawienie rywala właściwie przed stuprocentową szansą - takie błędy nie przystoją nawet w LOTTO Ekstraklasie. Oczywiście, miewał i skuteczne interwencje. Cóż jednak z tego jak ponownie w końcówce sprezentował rywalom pełną pulę?

Edvinas Girdvainis (Piast Gliwice)
Reprezentant Litwy ma kłopot z wywalczeniem sobie stałego miejsca w wyjściowym składzie. Radoslav Latal w tym sezonie wyjątkowo często tasuje swoimi podopiecznymi, tym razem pod nieobecność Aleksandara Sedlara, postawił właśnie na Girdvainisa. Czy okazało się to słuszną decyzją? Raczej nie - Litwin pilnował strzelca pierwszego gola Tarasa Romanchuka, miał także kłopoty z upilnowaniem swojego kolegi z kadry Fedora Cernycha. W drugiej połowie przesunięty do ataku, co również nie było trafionym pomysłem. Mimo wysokiego wzrostu przegrywał pojedynki powietrzne z niższymi rywalami.

Rafał Grodzicki (Ruch Chorzów)
Kapitan Niebieskich poprowadził ich do historycznej porażki przy Cichej. W dużej mierze to jego błędy w defensywie sprawiały, że cyfra wskazująca gole po stronie Lecha zmieniała się tak szybko. Wszystkie bramki Kolejorza oglądał z bliska, nieudolnie próbując interwencji. Młodsi od niego rywale radzili sobie z nim bez większego kłopotu. Frustracja rosła, a wraz z nią pojawiły się i nieprzemyślane decyzje. Jedenastka po jego faulu na Marcinie Robaku mocno kontrowersyjna, niechlubnie zapisała się do statystyk.