72- letni mężczyzna wystąpił o autolustrację, bo poczuł się pokrzywdzony, że jego nazwisko pojawiło się na stronie internetowej IPN z sugestią, że był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Mężczyzna postanowił interweniować, bo uważał, że taka informacja go stygmatyzuje i poniża w przestrzeni publicznej i w środowisku prywatnym, bo mimo starszego wieku musiał się tłumaczyć rodzinie i znajomym, z jego zdaniem, nieprawdziwych informacji na stronie IPN.
Dlatego 16 marca 2021 roku oświadczenie lustracyjne, że nie był pracownikiem i tajnym agentem komunistycznych służ specjalnych. 12 kwietnia 2021 r. wystąpił o autolustrację do sądu.
Kwerenda w archiwach IPN pozwoliła na ustalenie, że Aleksander K. został zatrzymany przez Milicję Obywatelską podczas manifestacji studenckiej 13 maja 1982 r., był przetrzymywany na komendzie w Myślenicach i 14 maja napisał oświadczenie o zajściach z dnia poprzedniego. Podpisał też zaświadczenie, że jest gotowy do przekazywania informacji będących w zainteresowaniu SB, miał się wtedy posłużyć pseudonimem „Strach”. Te dwa dokumenty zachowały się w archiwach IPN, potem przez cały okres rzekomej współpracy w latach 1982-85 nie przekazał żadnych informacji, nie pisał raportów, nie otrzymywał wynagrodzenia ani nie kontaktował się z funkcjonariuszami SB.
Przesłuchany potwierdził, że podpisał lojalkę pod dyktando funkcjonariusza SB, z nikim się potem nie kontaktował i nie przekazał żadnych informacji o zakładzie pracy, w którym działał w strukturach Solidarności. Nic lustrowanemu nie mówiły zachowane w aktach nazwiska czterech funkcjonariuszy SB.
Te tłumaczenia przekonały krakowski sąd, który 6 czerwca 2022 r. uznał, że mężczyzna złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, że nie był agentem.
W złożonej apelacji prokurator IPN chciał powtórki procesu. Wskazywał, że jest teczka personalna TW Strach i wynika z dokumentów, że do współpracy pozyskał go 13 czerwca 1984 funkcjonariusz Mirosław C. i odebrał zobowiązanie do współpracy.
Aleksander K. zaprzeczał, wskazywał, że kontakt z SB miał tylko raz po zatrzymaniu na demonstracji.
- Byłem wtedy przerażony i dlatego użyłem w napisanym oświadczeniu pseudonimu Strach - opowiadał w czwartek ( 12 stycznia) na sali rozpraw Sądu Apelacyjnego. Poddał w wątpliwość sporządzone przez SB dokumenty. - Oni musieli się wykazywać, by zdobywać awanse i premie – wskazywał.
To przekonanie mężczyzny podzielił sąd II instancji. Sędzia Paweł Anczykowski poddał w wątpliwość dokumentację sporządzoną przez funkcjonariuszy SB, która zawierał ogólniki i sprzeczności. Zauważył, że mogli fabrykować materiały, by wykazywać się sukcesami, niezależnie od tego, że byli kontrolowani przez przełożonych.
- W tej sprawie nie można ufać tym dokumentom - skwitował. - Sąd daje wiarę lustrowanemu, że złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne – mówił sędzia.
Dodał przy tym na marginesie, że był naocznym świadkiem demonstracji, w trakcie której 13 maja 1982 r. w Krakowie Aleksander K. został zatrzymany. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.
