Ogień, błyskawicznie obejmujący wielką stodołę w jednym z gospodarstw w Zarzeczu dostrzeżono krótko przed godziną osiemnastą.
Sytuacja była dramatyczna, bo do gorejącego budynku, wypełnionego sianem i słomą, niemal przylegały dom mieszkalny i stajnia.
Na ratunek natychmiast ruszyli druhowie z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Równocześnie wezwanie pomocy dotarło do oficera dyżurnego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowy Sączu.
Do Zarzecza, gdzie dotrzeć można jedynie przez most na Dunajcu, skierowano wszystkie ochotnicze straże pożarne z gminy Łącko: z Zabrzeży, Czerńca, Jazowska, Woli Kosnowej. OSP z Łącka przyjechała dwoma wozami gaśniczymi. Również dwoma samochodami gaśniczymi zameldowała się OSP Zagorzyna.
Dwa ciężkie wozy gaśnicze PSP z Nowego Sącza musiały pokonać niemal 40 km, by włączyć się do akcji gaśniczej.
Strażacy koncentrowali działania na ratowaniu domu i stajni. Do gaszenie gorejącej stodoły strażacy przystąpili, dopiero wówczas, kiedy przyjechały kolejne jednostki.
Strażackie motopompy szybko opróżniły duży zbiornik przeciwpożarowy w centrum Zarzecza. Czas, gdy możliwe było pobieranie wody z tego rezerwuaru strażacy wykorzystali na zbudowanie punktu czerpania wody z Dunajca i poprowadzenie magistrali z węży strażackich.
Akcję gaśniczą pomógł przyspieszyć właściciel płonącego gospodarstwa, bo sprowadził koparkę, którą wykorzystano, by przerzucać siano i słomę wypełniające stodołę.
Jak informuje starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu, przyczyny pożaru jeszcze nie ustalono.