Do pokazania próbki swoich wokalnych umiejętności namówili reprezentanta Polski autorzy programu „Foot Truck” - Łukasz Wiśniowski i Kuba Polkowski. Youtuberzy odwiedzili Bartosza Kapustkę w belgijskim Leuven, gdzie 22-letni piłkarz występuje obecnie na zasadach wypożyczenia z angielskiego Leicester City.
- Zawsze lubił hip-hop, my namówiliśmy go, żeby sprawdził się w tym gatunku. Pomógł nam O.S.T.R., który zrobił beat i napisał tekst piosenki. Zobaczcie, jak to wyszło! - zachęcają Wiśniowski i Polkowski, którzy zresztą również wystąpili razem z Kapustką w teledysku do „Mojego filmu”.
Dostało sie doradcom
„Sami doradcy wokół, zaklinacze prawdy. Kapi nie, Kapi źle, Kapi wyjedź do Holandii. Pseudoznawcy. Życia nie da się oszukać. Żaden z nich nie dałby rady zrobić kroku w moich butach. Moje życie, mój film - za marzeniami pościg. Kieruję się sercem i pragnieniem emocji” - śpiewa w dalszej części utworu Kapustka.
Nie da się jednak ukryć tego, że gra w II-lidze belgijskiej nie jest dla Bartosza Kapustki szczytem marzeń.
Po udanych dla niego Mistrzostwach Europy we Francji, w 2016 roku, gdzie obwołano go odkryciem „Euro”, przechodził z Cracovii do ówczesnego mistrza Anglii. Wróżono mu wielką karierę. Ta jednak szybko przyhamowała. Po roku został wypożyczony do niemieckiego Freiburga, a od sierpnia 2018 roku gra w Out-Heverlee Leuven.
- Dobrze że gra i doskonali swoje piłkarskie rzemiosło, a nie grzeje ławy, jak to miało miejsce w Anglii. To chłopak, który ma duże umiejętności i jestem przekonany, że jeszcze o nim usłyszymy - twierdzi Krzysztof Świerzb, pierwszy trener Kapustki, który prowadził go w Tarnovii. - Szkoda, że wypadł ze składu pierwszej reprezentacji Polski, ale za to jest jednym z filarów reprezentacji U-21, z którą wywalczył awans na tegoroczne Mistrzostwa Europy. To będzie dla niego duża szansa. Jak się na nich zaprezentuje z dobrej strony, to ma szansę na to, że wypatrzą go łowcy talentów i ponownie trafi do markowego zespołu - dodaje Świerzb.
Pierwszy trener Kapustki ma nadzieję, że Bartosz pójdzie wzorem innego wychowanka Tarnovii - Mateusza Klicha i tak jak on, po kilkuletniej nieobecności również wróci do kadry.
- Moim marzeniem jest zobaczyć obu „moich” chłopaków w jednej drużynie, z orzełkiem na piersiach. Wierzę, że nadejdzie taki dzień - mówi Świerzb.
Wolał piłkę od muzyki, ale...
W odrodzenie syna mocno wierzy również Kazimierz Kapustka. Nie ukrywa tego, że piosenka, którą nagrał Bartosz, była dla niego wielkim zaskoczeniem.
- Wiedziałem, że lubi muzykę i sporo jej słucha, ale nie myślałem, że sam zdecyduje się zaśpiewać. Jako dziecko nie wykazywał zdolności muzycznych, koncentrował się przede wszystkim na grze w piłkę nożną - twierdzi ojciec zawodnika rodem z Pogórskiej Woli.
Próbkę swoich wokalnych umiejętności Bartosz Kapustka dał już w 2015 roku, kiedy to wspólnie z piłkarzami i hokeistami Cracovii nagrał kolędę dla Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci.
W rozmowie z youtuberami z „Foot Trucka” przyznał, że od dawna lubi polski rap i nawet sam próbował tworzyć teksty.
- Jakbym otworzył szufladę, pewnie wysypałoby się z niej parę szkiców ne pewne tracki - stwierdził piłkarz.
Czy to zapowiedź kariery muzycznej Bartosza Kapustki?
- Aż tak daleko bym nie wybiegał. Bartek jest przede wszystkim piłkarzem, a ten utwór odbieram bardziej jako żartobliwy przytyk z jego strony do krytykantów i tych, którzy przedwcześnie spisali go na straty - twierdzi Kazimierz Kapustka.
Gdyby jednak Bartek postanowił realizować się w hip-hopie, nie byłbym pierwszym sportowcem, który zdecydował się zaistnieć w świecie muzycznym. Przykładem lekkoatleci: Marcin Urbaś czy Władysław Komar, kickboxer Jerzy Wroński, a ze świata piłkarskiego wymienić można m.in. Holendra Clarence’a Seedorfa.