Wisła zaczęła bardzo mocno to spotkanie. Dość powiedzieć, że w pierwszej kwarcie krakowianki prowadziły 12:0, a pierwszy punkt pruszkowianki zdobyły dopiero po upływie sześciu minut gry. Ostatecznie jednak krakowianki wygrały całą pierwszą część trzynastoma punktami, co mocno zdefiniowało przebieg całego spotkania.
W drugiej kwarcie przewaga Wisły jeszcze rosła, wynosiła momentami ponad dwadzieścia punktów, ale przyjezdne były w stanie na tyle wrócić do gry, że ostatecznie tę część zremisowały, a gdy drużyny schodziły na przerwę, wciąż na tablicy mieliśmy - tak jak po pierwszej kwarcie - trzynaście punktów przewagi wiślaczek (43:30).
Przerwa lepiej podziała na przyjezdne. Owszem, jeszcze na początku trzeciej kwarty to Wisła wyglądała lepiej, ale kolejne minuty należały już do MKS-u. Efekt tego był taki, że przewaga „Białej Gwiazdy” stopniała do zaledwie siedmiu punktów przed decydującym starciem.
Początek czwartej kwarty przyniósł jeszcze większe zbliżenie obu zespołów. W pewnym momencie na tablicy mieliśmy wynik 58:56. To był jednak moment, w którym wiślaczki zwarły szyki, znów odskoczyły i ostatecznie wygrały cały mecz z przewagą dwunastu punktów.
Rewanż w środę 30 kwietnia w Pruszkowie.
Wisła CanPack Kraków - MKS Pruszków 78:66 (23:10, 20:20, 13:19, 22:17)
Wisła CanPack: Kuczyńska 25, Stasiuk 25, Kopiec 14, Jasiulewicz 10 Cykowska 0 oraz Boroń 4, Góral 0, Redłowska 0, Perzyna 0, Adamaszek 0, Bursa 0.
MKS: Kęsy 13, Świeżak 11, Giżyńska 5, Preihs 5, Frojdenfal 0 oraz Furman 14, Zaborska 11, Trzymkowska 7.
Sędziowali: Alicja Butenko-Nycz oraz Bartłomiej Nycz. Widzów: 120.
