https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Łatwe zwycięstwo w świetnej atmosferze. Wnioski po meczu Wisły Kraków ze Stalą Stalowa Wola

Bartosz Karcz
ANDRZEJ BANAŚ
Wisła Kraków bez najmniejszych problemów pokonała aż 5:0 Stal Stalowa Wola. „Biała Gwiazda” wciąż walczy o jak najlepszą pozycję wyjściową przed barażami, a taka wygrana przybliża ją do tego. Ten mecz przyniósł wiele pozytywnych wrażeń, ale też jeden duży negatyw. Czas na wnioski po meczu Wisły Kraków ze Stalą Stalowa Wola.

Jak Wisła Kraków ograła Stal Stalowa Wola

Obowiązkowa wygrana najłatwiejsza na wiosnę

Wygrana ze zdegradowaną już Stalą Stalowa Wola była tak naprawdę dla Wisły Kraków obowiązkiem. Oczywiście przed pierwszym gwizdkiem należało dmuchać na zimne, bo przecież piłkarze ze Stalowej Woli byli w stanie wygrywać m.in. w Chorzowie z Ruchem czy z Polonią w Warszawie. W piątek jednak Wiśle poszło jak po maśle. Dość szybko strzeliła pierwszego gola, poprawiła przed przerwą drugim i później mogła już grać na spokojnie i punktować rywala kolejnymi bramkami.

ANDRZEJ BANAŚ

Lekkość, rozmach i polot w ataku

To, co mogło się w grze Wisły Kraków podobać w piątek, to lekkość, rozmach, polot w ataku. To był po prostu bardzo ładny dla oka futbol. Szybka wymiana podań, ruch bez piłki, mądre zagrania do partnerów. Taką Wisłę jej kibice chcieliby oglądać zawsze.

Trzeba pamiętać o klasie rywala

Chwaląc Wisłę Kraków za mecz ze Stalą Stalowa Wola, bo jest oczywiście za co, pamiętajmy też jednak o klasie rywala. A spadkowicz z I ligi nie zawiesił krakowianom poprzeczki zbyt wysoko. Stal grała fatalnie przede wszystkim w obronie. Przykładowo Adi Mehremić wyglądał przy Angelu Baenie, jak kolejka podmiejska przy pendolino. Skończyło się zatem czerwoną kartką dla byłego wiślaka, który nie był w stanie zatrzymać Hiszpana. A takich słabych punktów w ekipie gości było więcej. Wspominamy o tym, bo jasnym jest, że w barażach poprzeczka pójdzie zdecydowanie wyżej i na jej przeskoczenie wiślacy już teraz muszą przygotowywać się mentalnie.

Przełamanie Łukasza Zwolińskiego w ważnym momencie

W piątek wreszcie gola strzelił Łukasz Zwoliński. To bardzo ważny moment, bo ten napastnik tak już ma w swojej karierze, że czasami długo do siatki nie trafia, a jak już zacznie, to robi to regularnie. Tak było też w Wiśle jesienią, gdy na pierwszego gola kazał czekać do września, a później do końca roku trafiał już do siatki często. Dla Wisły, która sposobi się do baraży, odzyskanie skuteczności przez „Zwolaka” może być na wagę złota, czyli awansu do ekstraklasy.

Kontrowersja taka sama jak w Tychach

Łukasz Zwoliński dobrze zachował się po podaniu Marca Carbo, świetnie przyjął piłkę i strzelił do siatki. Ta sytuacja była jednak sprawdzana pod kątem spalonego. Tym razem Wiśle gola uznano, ale to była sytuacja taka sama, jak z bramką Kacpra Dudy w Tychach, które nie uznano. Skąd różnica? Już wyjaśniamy. W Tychach sędzia asystent podniósł chorągiewkę, w piątek tego nie zrobił. Protokół VAR mówi jednak jasno, że decyzja sędziego może zostać zmieniona tylko wtedy, gdy jest pewne, że została podjęta błędna decyzja. Ani w przypadku Dudy, ani Zwolińskiego sędzia VAR takiej pewności nie miał, co potwierdził nam zresztą po meczu Tomasz Wajda, pełniący obowiązki VAR-owca w tym spotkaniu. Po prostu w I lidze technologia jest gorsza niż w ekstraklasie, nie są malowane linie spalonego i trzeba opierać się na tym, co widać w powtórkach. To oczywiście kontrowersja, ale warto wytłumaczyć mechanizm podejmowania decyzji. Plusem zarówno sytuacji w Tychach, jak i tej z piątku jest natomiast to, że obie nie miały ostatecznie większego wpływu na wynik spotkania.

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Strata Alana Urygi to duża wyrwa

Już w przerwie mecz ze Stalą Stalowa Wola zakończył Alan Uryga z powodu kontuzji kolana. Kapitan Wisły Kraków pojechał do szpitala na rezonans. Już wiadomo, bo poinformował o tym klub, że Uryga ma uszkodzone więzadła. Nie wiadomo jeszcze jak długa będzie przerwa w jego grze, ale trzeba się oswajać z myślą, że Alana Urygi zabraknie w barażach. To w zasadzie jedyny minus piątkowego meczu. Plusem jest to, że po długiej przerwie do gry wrócił Joseph Colley. I musi szybko dochodzić do formy, bo wiele wskazuje na to, że to on zagra w barażach w miejsce Urygi.

ANDRZEJ BANAŚ

Wyczyszczeni z kartek przed barażami

Przed piątkowym meczem zagrożonych kartkową przerwą było czterech ważnych piłkarzy Wisły Kraków, czyli: Marc Carbo, Marko Poletanović, Kacper Duda i Angel Rodado. Wszyscy oni dostali kartki w piątek, co wzbudzało na trybunach… wielki aplauz. Kibice doskonale zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że lepiej tych zawodników nie mieć w Rzeszowie na mecz ze Stalą niż na decydujące o awansie mecze. Pod względem kartek Wisła ma zatem wyczyszczoną sytuację przed decydującymi bojami.

Zagrają w przemeblowanym składzie, ale warto bić się o wygraną

Wisła Kraków zagra w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego w Rzeszowie ze Stalą. Już wiadomo, że w mocno przemeblowanym składzie. Nie oznacza to jednak oczywiście, że „Biała Gwiazda” w jakikolwiek sposób odpuści to spotkanie. Wisła ma się jeszcze o co bić. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że wygrana da krakowianom przynajmniej czwarte miejsce, a kto wie, może nawet trzecie. To oczywiście będzie zależało też od wyników innych meczów, ale musiałyby one ułożyć się dla Wisły wręcz fatalnie, żeby przy trzech punktach w Rzeszowie nie awansowała ona o przynajmniej jedno miejsce. Strata nawet dwóch punktów może być natomiast brzemienna w skutkach, bo wiślacy mogą obsunąć się na szóste miejsce, co przed startem baraży byłoby dla nich najgorszym rozwiązaniem.

OSKAR NOWAK

Ogromne wsparcie trybun

Kibice Wisły Kraków dali w piątek pokaz kapitalnego dopingu i wsparcia dla swojej drużyny. Były w tym wsparciu też momenty wyjątkowe. Takie jak przywitanie skandowaniem jego nazwiska Josepha Colleya, który wracał do gry w pierwszym zespole po wielomiesięcznej przerwie. Już po końcowym gwizdku fani skandowali natomiast nazwisko Łukasza Zwolińskiego, pokazując mu, że cieszą się z jego przełamania tak samo, jak on sam. W walce o awans taka jedność całego wiślackiego środowiska będzie bardzo ważna. Bo przy tak wyrównanej stawce liczyć się będzie dosłownie wszystko.

Wyjątkowy kibic, wyjątkowe przywitanie

Skoro o kibicach mowa, to nie można zapomnieć o Jacku Krzemieniu, 13-letnim fanie Wisły Kraków, o którym zrobiło się ostatnio głośno, gdy poznaliśmy jego historię. Jacek wybudził się ze śpiączki po wielu miesiącach i zaczął śpiewać hymn Wisły. Krakowski klub szybko zareagował i zaprosił Jacka wraz z rodzicami na piątkowy mecz. Kibice zgotowali mu gorące przyjęcie, specjalnie dla niego zaśpiewali „Jak długo na Wawelu”, był specjalny transparent i skandowanie nazwiska chłopca. Musiało to być dla niego i bliskich duże przeżycie. To wszystko pokazuje, co tak naprawdę w naszym życiu jest ważne, ale też, że kibicowanie, wspieranie ukochanego klubu to są przede wszystkim pozytywne rzeczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska