https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Na krakowskim placu Na Stawach to były bale... Wspominają tam Aleksandra "Makino" Kobylińskiego i chcą go upamiętnić

Piotr Tymczak
Na placu Na Stawach odbywały się bale, których główną postacią był Aleksander "Makino" Kobyliński.
Na placu Na Stawach odbywały się bale, których główną postacią był Aleksander "Makino" Kobyliński. Wojciech Matusik, Piotr Tymczak
Plac Na Stawach był jednym z ulubionych miejsc zwierzynieckiego barda Aleksandra "Makino" Kobylińskiego. Przez wiele lat odbywały się tam bale, których był główną postacią. Teraz, kilka dni po śmierci legendarnego muzyka, osoby pracujące na placu i przychodzący tam mieszkańcy wspominają artystę. Pojawiają się już pomysły na upamiętnienie pieśniarza i kompozytora.

- Pan "Makino" był postacią niezwykłą, był tutaj słynny. Pamiętam te piękne bale na Stawach, które odbywały się na placu. Jego muzykę, śpiew, niezapomniany klimat tych imprez. Ile tu ludzi przychodziło! Były tańce i świetna zabawa. Pan "Makino" często też przychodził na plac na zakupy, porozmawiać z ludźmi. Był znany, ale zachowywał się naturalnie. Jeszcze nie tak dawno go widziałam. Szkoda, że już go nie ma wśród nas - mówi pani Małgorzata z cukierni Róża na placu Na Stawach.

Legendarny bard na słynnym placu

Na placu Na Stawach pojawił się nekrolog. Zawiadamia, że 14 maja odszedł od nas Aleksander Łodzia-Kobyliński, który przeżył 89 lat. Na ogłoszeniu można też jednak przeczytać: "Makino żyje... Makino śpiewa...".

Makino z Andrusami na pl. Na Stawach, w tle legendarny bar (lata 80.)
Makino z Andrusami na pl. Na Stawach, w tle legendarny bar (lata 80.)
ZE ZBIORÓW JAROSŁAWA SOKOŁA

Plac Na Stawach to miejsce legendarne w Krakowie, serce Półwsia Zwierzynieckiego, niegdyś „krainy andrusów”. W dawnych czasach były tam stawy rybne należące do sióstr Norbertanek, które zasypano na przełomie XIX i XX wieku. Tak powstał plac handlowy, a w narożnej kamienicy przy Placu Na Stawach mieścił się słynny Bar na Stawach.

"Czasem pytają za kim jestem; W tym kraju częsta to sprawa; Mówię najbardziej popieram szyld; Z napisem Bar na Stawach..." - pisał w wierszu krakowski poeta Jerzy Harasymowicz, piewca dawnego Półwsia Zwierzynieckiego.

Był wielbicielem Baru na Stawach, ale miał też ukochany klub piłkarski - Cracovię. Podobnie było w przypadku założyciela i lidera zespołu Andrusy, Aleksandra Kobylińskiego. "Makino" też kibicował "Pasom". Więcej - skomponował i wykonywał hymn Cracovii. A śpiewał także o Barze na Stawach i jego bywalcach.

Wielki bal z muzyką, potańcówką i beczkami piwa

Baru na Stawach już nie ma, ale pozostał plac Na Stawach, który wciąż jest symbolem krakowskiego i zwierzynieckiego folkloru. W latach 80. XX wieku odbywał się tam „Bal na Placu”.

Raz do roku wytaczane były beczki piwa, skrzykiwali się artyści, kapele i przy pompie trwała impreza. Pierwszy „Bal na Placu” zorganizowano w 1980 roku. W ramach Dni Krakowa na placu Na Stawach odbył się wtedy dwutysięczny koncert Aleksandra "Makino" Kobylińskiego i jego zespołu Andrusy. Tamta muzyka i potańcówki tworzyły klimat tego miejsca.

– Tam, gdzie dziś jest ogrodzenie, rosły wtedy dwie piękne płaczące wierzby – wspominał później Aleksander Kobyliński. - Ustawiłem między nimi estradę, wojsko przywiozło grochówkę, były też stragany z watą cukrową, napojami i cukierkami. Razem z Estradą Krakowską ufundowałem dwie beczki piwa. Ludzie przyszli, zabawa się udała, więc z poetą i pisarzem Michałem Czarneckim postanowiliśmy powtórzyć ją w następnym roku. Ale już pod nazwą „Bal na Placu”.

Tak narodziła się nowa krakowska impreza, która co roku przez 15 lat przyciągała tłumy ze Zwierzyńca i całego miasta.

Bal na Stawach
Bal na Stawach
MICHAL GĄCIARZ

Każdego czerwca, przy okazji Dni Krakowa, na scenie między wierzbami grał i śpiewał Olek Kobyliński z Andrusami, trębacz z wieży mariackiej odgrywał hejnał, a lajkonik wyczyniał swoje harce. Na placu Na Stawach lało się piwo i oranżada (czyli krachla), piekły kiełbaski (wtedy deficytowe) i ze śmiechem biegały dzieci. Makino zapraszał też zaprzyjaźnionych krakowskich artystów: Annę Dymną, Piotra Skrzyneckiego, Andrzeja Sikorowskiego, Andrzeja Zauchę, Jerzego Hara­sy­mowicza i innych.

Występy muzyków i artystów kończyły się o 21, a wtedy zaczynała się potańcówka przy muzyce popularnej. Zabawa była na sto dwa, a na Zwierzyniec ściągały tysiące ludzi.

Upamiętnić "Makino" pożegnalną imprezą

Ostatni "Bal na Placu" odbył się w 1995 r. – Upadła Estrada Krakowska, skończyły się Dni Krakowa, które przemianowano na jakiś Festiwal Krakowski. Skończyły się też bale… – wspominał "Makino".

Na powrót balu trzeba było poczekać ponad 15 lat. Jeden z mieszkańców Zwierzyńca, Jarosław Sokół postanowił reaktywować wydarzenie. Stało się tak w 2011 roku. W tę inicjatywę znów zaangażował legendarnego króla Andrusów ze Zwierzyńca, Aleksandra "Makino" Kobylińskiego, wciągnął innych mieszkających tu artystów, poetów, historyków, miłośników Krakowa. Na kolejnych edycjach balu pojawiali się m.in. Zygmunt Konieczny, Mieczysław Święcicki, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Leszek Długosz, zespół Boba Jazz Band.

- Podczas takiego balu przewinęło się nawet ze dwa tysiące osób. Głównym magnesem przyciągającym na tę imprezę był pan "Makino" i jego kapela. Potrafił zadbać o świetną atmosferę - opowiada Bogusław Spyrczyński, prezes placu Na Stawach.

Dokładnie pamięta i pokazuje, gdzie podczas balu była scena, ławki, punkty z gastronomią. Prezentuje plakaty, jakie wciąż przechowuje z różnych edycji imprezy.

Bal na Stawach
Bal na Stawach
WOJCIECH MATUSIK

Ostatni bal odbył się w 2019 r. Później przyszła pandemia. Po niej już nie wrócono do tradycji.

Prezes Bogusław Spyrczyński wspomina dawne czasy świetności placu. Przyznaje, że pandemia, a później remont ulicy Kościuszki i powstające wokoło nowe sieciowe sklepy powodują, że Na Stawach nie ma już takich tłumów jak przed laty.

Wciąż jednak pojawiają się tam stali bywalcy, by kupić świeże warzywa i owoce, pieczywo, wyroby cukiernicze, nabiał, wędliny. Są też stoiska z odzieżą, a nawet sklep z akcesoriami samochodowymi.

Mieszkańcy przychodzący na plac wspominają Aleksandra "Makino" Kobylińskiego. Prezes Bogusław Spyrczyński przyznaje, że przydałoby się tak legendarną postać upamiętnić, na przykład poprzez umieszczenie na placu tablicy poświęconej bardowi.

Aleksander
Aleksander
ANDRZEJ BANAŚ

Jarosław Sokół podkreśla: - Wiem, że "Makino" był na placu kilka dni przed śmiercią. Chciałem reaktywować Bal na Stawach, zrobić ostatnią, pożegnalną imprezę, ale w Krakowie brakowało na to pieniędzy. Nie udało się, Olek odszedł od nas. Zmarł ostatni prawdziwy uliczny polski bard. Występował w całej Polsce i na różnych kontynentach. To była unikalna postać. Za życia stał się krakowską tradycją. Trzeba go upamiętnić. Powinno się tu zrobić bal upamiętniający Olka z wykonywaniem jego utworów, prezentacją filmów i na koniec potańcówką. Plac Na Stawach powinien nosić imię Aleksandra "Makino" Kobylińskiego-Łodzi. To było jego miejsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 14

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska