- Na każde spotkanie towarzyskie, w którym uczestniczą panie, przynoszę butelkę "Trójniaka Litewskiego" - zdradza Artur Gąsior ze Stróż. Można się nim powoli delektować, doceniając słodycz miodu z lekką domieszką korzeni i ziół.
Mateusz Drozd z Jasła także jest wielkim fanem miodów. Żartuje, że sprowadził się do sąsiedniej Białej Niżnej z miłości do kobiety i produktów pszczelich.
- Ożeniłem się, jestem szczęśliwy, a miód towarzyszy mi każdego dnia - mówi pan Mateusz. Ofertę zdrowych słodkości skrupulatnie badała rodzina Kroków z Grybowa. Seniorka rodu, Maria, od lat każdy dzień wita kanapką z miodem spadziowym.
- I cieszę się dobrym zdrowiem - przekonuje Krok. Do miodu przyzwyczaja powoli 14-miesięcznego wnuka Miłosza, z którym przyjechała na biesiadę. Janusz Kasztelewicz cieszy się, że spożycie miodu w Polsce powoli, choć systematycznie, rośnie. W 2007 r. przeciętny Polak zjadał go 35 dkg, a obecnie już 70.
- To znaczący wzrost, choć daleko nam jeszcze do krajów zachodniej Europy, gdzie miodu je się znacznie więcej - zauważa Kasztelewicz. I podaje przykład Niemiec, gdzie spożycie tego zdrowego produktu wynosi 1,5 kg na osobę rocznie.
Podczas gdy miłośnicy miodu zajęci byli degustacją, producenci uczestniczyli w konferencji poświęconej zwalczaniu chorób pszczół. Debatowali m.in. o groźnym zgnilcu amerykańskim i nosemozie. Specjaliści radzili im, jak sobie radzić z chorobami, które mogą zniszczyć pasieki. I pocieszali, że ten rok będzie dla pszczelarzy udany. Już wyprodukowano sporo wiosennych miodów z rzepaku i mniszka. Dużo będzie miodu z akacji i lipy. Jest już też ceniona spadź, liściasta i iglasta.