Dodał, że warto te ankiety wypełnić (informacje o nich można uzyskać m.in. w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Szepietowie), gdyż silny głos z pewnością będzie zauważony.
Wiceminister rolnictwa odniósł się również do aktualnych problemów w rolnictwie. Ostatnie lata były bardzo trudne dla rolników – złożyły się na to takie rzeczy jak: dramatyczny spadek cen wszystkich produktów rolnych, susza, przymrozki, kary za przekroczenie kwot mlecznych, ASF, ptasia grypa. Wiele gospodarstw, które inwestowały odważnie, bo wydawało się, że sytuacja na rynkach rolnych jest stabilna, teraz ma problem ze spłatą zobowiązań.
– Z myślą o tych gospodarzach zostały uruchomione dwie linie pomocowe – mówił Bogucki.
Pierwsza to pożyczki na zobowiązania publiczno-prawne, druga to kredyty na zobowiązania cywilno-prawne (np. wobec dostawców, instytucji finansowych). Wiceminister rolnictwa przyznał jednak, że do końca te rozwiązania się nie sprawdziły. Okazało się, że sektor finansowy nie jest za bardzo zainteresowany udzielaniem tych kredytów.
– Program ten nie zafunkcjonował tak, jak powinien i dlatego pracujemy nad innym rozwiązaniem, które pomogłoby rolnikom – tłumaczył w Szepietowie Jacek Bogucki.
Zdaje on sobie sprawę z tego, że gdyby takie ceny płodów rolnych, jakie mieliśmy w 2015 i 2016 r. utrzymały się jeszcze przez rok, to dużej części gospodarstw mogłoby już nie być.
Zamiast dopłacać grosze proponują inny kierunek
Natomiast producenci mleka i trzody chlewnej mogli skorzystać z pomocy w ramach tzw. pakietów Hogana. Teraz realizowany jest drugi pakiet, w ramach którego producenci mleka i trzody mogą m.in. uzyskać pieniądze na zmianę profilu – zająć się produkcją bydła mięsnego. Dlaczego akurat postawiono na wołowinę? Bo w przypadku tego produktu potencjał eksportowy jest ogromny.
– Takie rozdysponowanie pomocy powinno przynieść mleczarzom więcej korzyści, niż dopłaty po 1 groszu do litra mleka – tłumaczył wiceminister rolnictwa.
W ramach drugiego pakietu Hogana znalazły się również fundusze na wsparcie produkcji trzody (zakup loszek hodowlanych) oraz na doraźne działania wspierające producentów trzody w strefach wyznaczonych w związku z ASF.
Firmy wiedziały, że idą przymrozki
Teraz pojawił się nowy problem – przymrozki.
O szkodach spowodowanych przez kwietniowe przymrozki przeczytasz tutaj
– W sadach mogą być duże straty, ale teraz nie da się jeszcze ich ocenić, one będą widoczne dopiero za jakiś czas – podkreślał wiceminister rolnictwa.
Odniósł się także do systemu ubezpieczeń rolniczych, wielu sadowników nie zdążyło się bowiem ubezpieczyć. Tłumaczył, że pełny proces zmiany ustawy został przeprowadzony bardzo szybko.
– Ale nie byliśmy w stanie przekonać firm ubezpieczeniowych, by równie szybko przygotowały ofertę i zaczęły ubezpieczać – mówił.
Zdradził również swoje przypuszczenia dlaczego tak się stało. Uważa, że firmy ubezpieczeniowe znały już prognozy pogody, wiedziały, że idą przymrozki.
Dodał jednak, że w ciągu ostatnich pięciu lat firmy ubezpieczeniowe wypłaciły rolnikom odszkodowania o łącznej wartości 1,9 mld zł , a ze składek wpłynęło do ich budżetów 1,8 mld zł. Dopłaciły więc 100 mln zł.
– System był źle skonstruowany – mówił wiceminister Bogucki. – Firmy nie dawały pełnej oferty, więc rolnicy ubezpieczali to na czym spodziewali się szkody. – To była atrapa ubezpieczeń.
Odniósł się on także do zmian w otoczeniu rolnictwa. Chodzi o Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (ma zastąpić Agencję Rynku Rolnego i Agencję Nieruchomości Rolnych) oraz o Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności, która przejmie kompetencje pięciu funkcjonujących obecnie organów urzędowej kontroli żywności. Jacek Bogucki zapewniał, że w KOWR będzie początkowo pracować mniej osób niż w tych dwóch agencjach. Natomiast kiedy w każdym powiecie zostaną utworzone placówki KOWR, by być bliżej rolników, wówczas zatrudnienie wzrośnie.
[b]
Barbara Kociakowska