Zwykle pełny parking przed karczmą Bida przy drodze krajowej nr 94 w środę zupełnie opustoszał. Miejsca postojowe zajął ogromny, zielony kontener, do którego trafiają zniszczone elementy dachu i wyposażenia. Pracownicy za pomocą mioteł, łopat do odśnieżania i wiader usuwali wodę z budynku.
- To i tak szczęście, że tylko dach spłonął - komentuje mieszkanka Bolesławia, którą spotkaliśmy w pobliżu karczmy. - Strażacy przez kilka godzin nie mogli sobie z tym ogniem poradzić. A nad budynkiem wiły się szare kłęby dymu - dodaje.
Pożar wybuchł w karczmie we wtorek, 27 czerwca. Strażacy dostali zgłoszenie o godz. 15.05 i szybko zjawili się na miejscu. Żywioł okazał się jednak bardzo trudny do opanowania. - Potocznie nazywamy takie pożary ukrytymi - wyjaśnia Grzegorz Szczepara z Powiatowej Straży Pożarnej w Olkuszu, który dowodził akcją gaśniczą. Chodzi o sytuacje, kiedy ogień rozwija się w przestrzeniach pomiędzy kolejnymi warstwami dachu. Im więcej warstw, tym trudniej opanować ogień. Tak było w przypadku karczmy Bida.

Quadami po lesie
- Największym problemem jest dostanie się do tych przestrzeni - wyjaśnia Grzegorz Szczepara. Dodatkowo znajdująca się w środku papa bitumiczna rozprzestrzeniała ogień. Żywioł udało się opanować dopiero po godz. 22.
W sumie spaliło się ok. 450 metrów kwadratowych dachu (cały ma powierzchnię 1,5 tys. metrów) nad barem i salami, w których obsługiwani byli klienci. Na szczęście ogień nie dostał się do wewnątrz, bo tam pomieszczenia są całe w drewnie. Zatrzymał go lakier na suficie. Niestety, woda wykorzystywana do gaszenia ognia, przelała się na dół. Sale restauracyjne zostały całkowicie zalane. Zniszczeniu nie uległy natomiast część gastronomiczna i techniczna oraz magazyny.
Kiedy wybuchł pożar, w karczmie znajdowały się 24 osoby. Wszystkie zostały bezpiecznie wyprowadzone. Kierowcy podróżujący drogą krajową nr 94 na trasie Olkusz - Sławków ubolewają nad tym, co się stało. Tym bardziej że to bardzo popularne miejsce na postój. - Lubię tu jeść. A teraz nie wiadomo, czy znów otworzą - mówi Monika Biały, która jechała we wtorek trasą z Katowic do Krakowa. Chętnie korzystają z Bidy również miejscowi, którzy szczególnie w weekendy przychodzą na obiad całymi rodzinami. - Ciekawe, kiedy znowu będzie czynne - zastanawiają się.
Na to pytanie nie potrafią jednak na razie odpowiedzieć nawet sami pracownicy. Najpierw muszą posprzątać, by wiedzieć, co trzeba naprawić. - Nic teraz nie wiemy - mówi managerka karczmy. Straty wstępnie oszacowano na ok. 400 tys. zł.
WIDEO: Jak wygląda dzień strażaka w JRG 6 w Krakowie? Sprawdziliśmy!
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto