W ostatnich meczach „Brązowi” pokonali na wyjeździe Stal Stalowa Wola 2:0 i Resovię 2:1 oraz u siebie Znicz Pruszków 1:0. Dzięki temu uciekli ze strefy spadkowej, ale mają tylko punkt przewagi nad nią. A do końca rozgrywek pozostały jeszcze cztery kolejki.
Tabela jest bardzo spłaszczona, kolejne mecze zmieniają w niej sytuację. Niektóre zespoły, które walczą o miejsca barażowe, mogą znaleźć się blisko strefy spadkowej. Trzy kolejne zwycięstwa zapewniły nam sporo oddechu i spokoju, choć nic nie jest jeszcze przesądzone. Liczymy jednak, że będziemy kontynuować tę serię.
Gdyby nie te ostatnie wygrane, Garbarnia byłaby trzecia od końca w tabeli z bardzo małą szansą na utrzymanie. Potrafiła się jednak zmobilizować tuż przed finiszem rozgrywek.
W Stalowej Woli nie graliśmy ładnie dla oka – jak przyzwyczailiśmy naszych kibiców, choć nie zawsze przynosiło to efekty – ale zdobyliśmy trzy punkty. Podobnie było w Rzeszowie, gdzie przegrywaliśmy z faworyzowanymi rywalami i potrafiliśmy się podnieść. W spotkaniu ze Zniczem pozytywny był i wynik, i gra.
W sobotę Garbarnia zagra w Wejherowie z Gryfem, który jest zdecydowanym outsiderem tabeli, strzelił najmniej i stracił najwięcej goli, w 15 meczach u siebie zdobył tylko 8 punktów. Teoretycznie „Brązowych” czeka łatwe spotkanie, a w praktyce?
Z takimi drużynami rywalizuje się najtrudniej, bo nie wiadomo, jak zagrają, chcą sprawić niespodziankę, dodatkowo się sprężają. Dlatego nie możemy patrzeć, które miejsce zajmuje Gryf, jaki ma dorobek bramek i punktów. Musimy się skupić na sobie, być skoncentrowani. Na pewno nie wyjdziemy na boisko rozluźnieni.
Sytuacja w tabeli jest tak wyrównana, że w razie bardzo udanej końcówki sezonu Garbarnia mogłaby nawet znaleźć się w czołowej „szóstce”, a to zapewniłoby jej prawo udziału w barażach o pierwszą ligę.
W każdym meczu staramy się grać na sto procent, żeby powiększać dystans nad strefą spadkową. Naszym celem jest utrzymanie, a czy uda się nam osiągnąć? Zobaczymy.
W Garbarni występuje pan od 2016 roku. Rozegrał w niej 30 spotkań ligowych, z tego połowę w pierwszych trzech sezonach, kiedy bramkarzem numer jeden w drużynie był bardzo doświadczony Marcin Cabaj. Musiał być pan wtedy wyjątkowo cierpliwy...
Skorzystałem wtedy z oferty trenera Mirosław Hajdo. Wiedziałem jednak, na co się piszę. Liczyłem się z tym, że będę zmiennikiem Marcina Cabaja. Dużo się przy nim nauczyłem. Wiedziałem też, że muszę być gotowy do gry, gdy taka szansa się pojawi, a trener Hajdo będzie wiedział, że może na mnie liczyć, gdy wejdę do bramki.
W obecnym sezonie był pan już pierwszym bramkarzem, ale po dwunastu kolejkach zastąpił pana o pięć lat młodszy Dorian Frątczak. Do bramki wrócił pan na trzy ostatnie mecze. Co najważniejsze – zwycięskie. To chyba powód do satysfakcji?
Pod koniec jesiennej rundy doznałem kontuzji nadgarstka i miałem prawie trzy miesiące przerwy. Nie czułem się w stu procentach gotowy do gry. Zastąpił mnie Dorian, który prezentował dobry poziom, dlatego trener Łukasz Surma nie miał podstaw, żeby go zmienić. Ja zacisnąłem żeby, ciężko trenowałem i czekałem na swą szansę. Cieszę się, że wróciłem do bramki i mogłem pomóc drużynie.
W dziesięciu z 30 rozegranych spotkań w trzeciej, drugiej i pierwszej lidze zachował pan czyste konto. To wynik, który Pana zadowala?
Nie lubię się oceniać publicznie, ale to chyba dobra statystyka. Wszystkie mecze są dla mnie bardzo ważne, w kilku z nich pokazałem dobrą formę. Jednym z moich najlepszych występów był mecz z ŁKS-em Łódź, rozegrany wiosną 2018 roku, który dał nam kopa w walce o awans do pierwszej ligi (Garbarnia wygrała u siebie 2:1 – przyp.).
Garbarnia Kraków. Wkrótce ruszy budowa nowej trybuny. Główne...
Wszyscy trenerzy piłkarzy Hutnika Kraków w ciągu jego 72-let...
Dwie najlepsze piłkarskie jedenastki w 70-letniej historii H...
Garbarnia Kraków. Co robią trenerzy "Brązowych" z ostatnich ...
Piłkarze Garbarni Kraków w meczach sprzed około dwóch dekad [ZDJĘCIA]
