W sobotnie popołudnie 34-letni mężczyzna nie pierwszy raz znęcał się nad najbliższymi - kobietą oraz ośmiorgiem jej dzieci. Dwaj funkcjonariusze z posterunku w Korzennej zatrzymali awanturnika. Wtedy do akcji wkroczyli czterej bracia 34-latka.
Jeden z nich uderzył siekierą w głowę policjanta. Trafił na szczęście nie ostrzem, lecz obuchem. Funkcjonariusz upadł nieprzytomny. Napastnik stał nad nim i szykował się do kolejnego uderzenia. Inny z braci krzyczał: "odrąb mu głowę!". Drugi z policjantów, również trafiony siekierą w plecy, oddał dwa strzały ostrzegawcze.
Wówczas wszyscy bracia uciekli do lasu.
Lżej ranny policjant miał problem z wezwaniem pomocy. Dom, w którym interweniowali, znajduje się w miejscu, gdzie telefony komórkowe nie mają zasięgu. Utrudniona była też łączność za pomocą radiostacji policyjnej. W końcu udało się nawiązać połączenie z policją w Gorlicach. Stamtąd informację przekazano do Nowego Sącza.
Poszkodowani policjanci zostali przetransportowani do Szpitala Specjalistycznego w Nowym Sączu, gdzie zajęli się nimi lekarze. Ciężko ranny funkcjonariusz odzyskał przytomość.
Policjanci rozpoczęli obławę na napastników. Użyto psów tropiących. Braci jest aż jedenastu i początkowo, bez informacji od rannych funkcjonariuszy, nie było wiadomo, którzy zaatakowali patrol.
W końcu udało się zatrzymać 34-latka oraz trzech jego braci. Wciąż poszukiwany jest jeden mężczyzna, który zaatakował policjantów.
Ksiądz czuje się zaszczuty. Hit disco polo na lekcji religii [WIDEO]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!