https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Jana Korala, znanego sądeckiego cukiernika. Pożegnała go rodzina, bliscy i tłumy mieszkańców

Redakcja Nowy Sącz
Ostatnie pożegnanie Jana Korala w Nowym Sączu. Znany cukiernik spoczął w rodzinnym grobowcu
Ostatnie pożegnanie Jana Korala w Nowym Sączu. Znany cukiernik spoczął w rodzinnym grobowcu Klaudia Kulak
W kościele o. Jezuitów w Nowym Sączu odprawiona została dziś (9 maja) msza św. żałobna za zmarłego Jana Korala, znanego cukiernika. Pożegnała go rodzina, w tym bracia (producenci lodów Koral), bliscy oraz wielu sądeczan. Jan Koral spoczął w rodzinnym grobowcu na cmentarzu komunalnym przy ul. Śniadeckich.

Bliscy pożegnali jednego z braci Koral

Jan Koral zmarł 5 maja 2025 roku. Był starszym bratem Józefa i Mariana, którzy rozsławili markę Koral. Ta wiadomość wywołała poruszenie wśród mieszkańców Nowego Sącza, którzy darzą rodzinę wielkim szacunkiem.

Uroczystości pogrzebowe zgromadziły tłumy. Wzięły w nich udział nie tylko najbliżsi, ale także pokaźne grono nowosądeczan. Jan Koral pochowany został w grobowcu rodzinnym, który po uroczystości zalany został kwiatami.

Jan Koral rozpoczął cukiernicze tradycje rodziny

Od Jana nazwisko Koral zaczęło kojarzyć się w Nowym Sączu z lodami. W 1968 roku dostał koncesję na prowadzenie cukierni. Wiele lat potem na łamach Gazety Krakowskiej opowiadał, że od dzieciństwa pracował bardzo ciężko. Już jako 10-latek handlował na rodzinnym straganie w Muszynie. I wtedy też ujawniła się u niego żyłka do interesów.

Cukiernictwa nauczył się, bo w nowosądeckiej kamienicy, do której sprowadzili się rodzice, mieściły się też magazyny państwowych zakładów gastronomicznych. To ktoś stamtąd zaproponował, żeby chłopak uczył się cukiernictwa. Pamiętał, że jego pierwsze ciasto to była rolada owocowa, a lody bakaliowe. Swoją cukiernię nazwał "Bajka". Kiedyś praktykował u niego jeden z młodszych braci.

W pamięci wszystkich zapisał się jako "skromny i pracowity człowiek"

Jak pisał w 2009 roku na naszych łamach Marek Bartosik, Jan Koral wybrał inną drogę niż młodsi o dekadę Marian i Józef. Został przy cukierniczej tradycji. Przyszedł kapitalizm, a Jan Koral tkwił w swojej "Bajce".

- Może brakło mu odwagi, jaką wykazali młodsi bracia. Dorabiał się od łyżki, pracując razem z żoną i dziećmi. Powodziło mu się nieźle. Miał sporo punktów sprzedaży ciastek i lodów, w tym przy deptaku w Krynicy. Na zapleczu jego cukierni widać zamrażarki z firmowym godłem lodów Koral, takie same, w jakie młodsi bracia wyposażyli tysiące sklepów nie tylko w Polsce. Przyznaje, że dostaje od nich rabat na lody. Są rodziną, spotykają się np. przy okazji imienin, ale od czasu kiedy młodsi poszukali swojej szansy w Limanowej, wszyscy pracują na własny rachunek. Twierdzi, że niczego nie żałuje i jest dumny z braci. Czasami nazwisko w znaczeniu, jakie nadało mu ich powodzenie, ciąży Janowi Koralowi. "Ludzie nienawidzą bogatych, a o mnie myślą, że mam nie wiadomo ile - tłumaczy." - pisał w 2009 roku Bartosik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Papież Leon XIV: „Pokój dla całego świata"

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska