https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chipsów już w szkołach nie ma. I sklepików też

Są i tacy uczniowie, którzy nie narzekają, że w szkole można teraz kupić więcej owoców, a chipsów już nie ma na półce
Są i tacy uczniowie, którzy nie narzekają, że w szkole można teraz kupić więcej owoców, a chipsów już nie ma na półce Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
15 zamkniętych sklepików i bufetów. 12 zlikwidowanych automatów z napojami i jedzeniem. To skutki rewolucji żywieniowej w szkołach.

Pół roku temu ze sklepików szkolnych zniknęło tzw. śmieciowe jedzenie. To skutek rozporządzenia ministra edukacji o zdrowej żywności w szkołach. Na efekty zmian nie trzeba było długo czekać. We wrocławskich szkołach zamknięto od tamtego czasu 15 sklepików i bufetów oraz zlikwidowano 12 automatów z przekąskami i napojami. Właściciele wyszli z założenia, że nie wyjdą na swoje, bo najlepiej sprzedawały się chipsy, pączki i słodkie napoje, zaś o owoce i warzywa mało który uczeń pytał.

Ministerstwo miało dobre intencje, ale życie mocno zweryfikowało plany. Na półkach miały pojawić się kanapki z pełnoziarnistego pieczywa, sałatki i surówki, mleko, napoje pochodzenia roślinnego zastępujące mleko, jogurty, kefiry, warzywa, owoce, a jeżeli soki, to tylko te świeżo wyciskane, bez dodatku cukru.

Symbolem rewolucji żywieniowej stała się popularna bułka drożdżowa, o którą skutecznie upomnieli się uczniowie i rodzice.

Szkoła Podstawowa nr 90 przy ul. Orzechowej 62 we Wrocławiu jest jedną z placówek, w której zamknięto sklepik. - Najemca sam poprosił o rozwiązanie umowy. Jego decyzja była związana z wprowadzonymi zmianami - wyjaśnia dyrektorka Joanna Sinica. - W szkole nie ma już sklepiku i nikt o niego nie pyta. Mamy natomiast automat z wodą i świeżymi sokami, które chętnie kupują uczniowie – dodaje.

Sklepik zniknął również ze Szkoły Podstawowej nr 91 przy ul. Stefanii Sempołowskiej 54. Szkoła straciła na tym 600 zł miesięcznie. Dyrektor Zbigniew Borowski wskazuje na wyśrubowane wymagania zawarte w rozporządzeniu, które uderzyły w prowadzących sklepiki. - Łatwo to zrozumieć. W supermarkecie możemy kupić jajko za 45 gr albo certyfikowane i ekologiczne za 1,5 zł. Wiadomo, że większość klientów sięgnie po tańszy towar - komentuje dyrektor.

Wskazuje też, że rozporządzenie nie zdało egzaminu. Ze szkoły wcale nie zniknęły słodkie napoje, słodycze czy chipsy. Po prostu uczniowie przynoszą je ze sobą do szkoły. - Rewolucja żywieniowa to przede wszystkim zmiana w myśleniu. Ograniczanie dostępności niektórych produktów niewiele pomoże, jeżeli będzie je można kupić gdzie indziej - zauważa dyrektor Zbigniew Borowski.

Nowych przepisów broni wrocławska radna Katarzyna Obara-Kowalska, która od dawna walczyła o to, żeby dzieci zdrowo się odżywiały w szkołach i przedszkolach. Jej zdaniem sprostanie wymogom wymaga wysiłku, ale jest realne. - We Wrocławiu nie brakuje wielu pozytywnych przykładów. Po prostu wystarczy chcieć - twierdzi radna.

Jako pozytywne przykłady podaje Szkołę Podstawową nr 107 przy ul. Prusa i Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 11 przy ul. Strachocińskiej. - Lepiej mówić o ewolucji żywieniowej niż rewolucji. Nikt chyba nie oczekuje, że podejście ludzi zmieni się z dnia na dzień - dodaje radna.

Według niej skupienie dyskusji na drożdżówce wynikało z nieporozumienia. Ma bowiem sens zakaz sprzedawania w szkołach takich wypieków, które są wykonane z najgorszych składników.

Obecna minister edukacji zapowiedziała korektę przepisów: mają być mniej restrykcyjne. - Pracujemy wspólnie z Ministerstwem Zdrowia nad zmianami w rozporządzeniu - mówiła nam minister Anna Zalewska. Szczegóły nie są na razie znane. Nowe wytyczne mają być gotowe w ciągu dwóch miesięcy.

Komentarze 38

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Maturzysta
Bo przecież nie chodzi o to by zabrać złą opcję i zostawić same dobre... Sztuką jest nauka selekcjonowania opcji tak, by wiedzieć co jest złe a co dobre, a następnie dokonać wyboru
M
Maturzysta
Przepraszam za moje już dojrzałe prawie pokolenie - widocznie nie umiemy sami myśleć i naszą dietę muszą kontrolować sztucznie narzucane normy. Bo jak widzę nawet 18-latka nie potrafi się samokontrolować przed zakupem niezdrowego jedzenia stojącego w sklepiku szkolnym... Już boję się o przyszłość cywilizacji.
l
lol
Ale dlaczego nie rozumiem?????? xD
M
Maturzystka
Może część dzieciaków dostaje do szkoły chipsy i słodycze zamiast drugiego śniadania, ale rzeczywiście w tej kwestii nic się nie zmieni, dopóki na oczy nie przejrzą rodzice! Kiedy natomiast patrzę na moją szkołę (liceum połączone z gimnazjum) - sklepik funkcjonuje, pieniądze marnujemy w nim dalej (bo jak inaczej nazwać kupowanie kanapki za 5zł, kiedy w domu można zrobić ją za 50gr) ale kupujemy produkty o wiele zdrowsze. Na własnej figurze widzę zmianę :)
q
qwerty
Urzędnik ma zmuszać do jedzenia gówna?
t
terminator
a takich sklepików szkolnych są setki

Za każdą decyzję uderzającą w małe przedsiębiorstwa powinny iść konsekwencje dla tych cudotwórców likwidujących płatników składek do ZUS-u. Z czego do cholery mają być wyższe emerytury jak niszczy się polskie firmy za byle co i z socjalistyczno/lewackich pobudek?

W kapitalizmie na szczęście takich problemów nie ma. Na nieszczęście nie ma u nas kapitalizmu (np. takiego jak w Australii).
...
Wszyscy o tym akurat wiedzą.
g
gg
co za naród
t
terminator
Nauka wyboru to jedna z najważniejszych nauk w życiu człowieka, bo od dziecka poznajemy dobro i zło i możemy wybrać a osoby opiekujące się dają nam argumenty za dobrymi wyborami
t
terminator
to się nazywa socjalizm z elementami kapitalizmu
Jak to ktoś powiedział: jak zniszczyć kapitalizm? uchwalić nowe podatki i/lub je podnieść.
t
terminator
likwidacja sklepików to efekt lewackiej Partii Oszustów a nie PIS i ten wpis to wpis nieudacznika, który nie potrafi pogodzić się z porażką jedynie słusznej partii postkomuchów
.
Ale pomysł był bardzo dobry. Bo niestety 10 lat propagandy zdrowego żywienia nie miało efektu - ludzie i tak żarli co popadnie.
T
Tadeusz R
Zamiast czipsów - opłatki z obowiązkową mszą i spowiedzią......
h
huhu
Rząd powinien sklepom z dopalaczami nakazać sprzedawanie tylko tych z naturalnych składników, do palenia: marihuana, opium, do jedzenia łysiczki oraz liście koki, a do picia peyotl i ayahuascę. Oczywiście wcześniej zdejmując je z listy substancji kontrolowanych. Byłoby bardziej zdrowo i naturalnie.
z
zed
Jak ktoś ma pomysł na zdrowe odżywianie dla szkół to do dzisiaj prowadzi się dobrze i rozwija. Przykładów takich eko sklepików jest wiele, zamiast złego żarcia proponują koktajle, sałatki i mnóstwo zdrowych przekąsek. Ale do tego potrzeba chęci, wiedzy i trochę umiejętności a nie tylko mentalności handlarza.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska