Ma żal do policji, która przyjechała na miejsce dopiero półtorej godziny po zgłoszeniu tego zajścia.
- Mundurowi zlekceważyli moje skargi twierdząc, że nie warto sądzić się o kota. Nie wzruszył ich nawet widok pokrwawionej ręki koleżanki, w którą kociak wbił pazury podczas szarpaniny - opowiada Diana.
Przypomina, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi rok więzienia i surowa grzywna.
- Chciałam tylko uratować bezbronne zwierzaki, a sama mogłam przepłacić to życiem - twierdzi. Dodaje, że mężczyzna siłą próbował wytargać zwierzę z jej dłoni. Ciągnął kota za głowę wykrzykując, że go udusi.
Dziewczyna chciała przygarnąć puszyste mruczki. Mężczyźnie się to wyraźnie nie spodobało. Gdyby nie pomoc jej młodszej koleżanki, która kopnęła intruza w kostkę, awantura o kota mogłaby się skończyć o wiele poważniej.
Ryszard Opiała, starszy aspirant z chrzanowskiej policji, jest zaskoczony relacją pani Diany. - Nie bagatelizujemy żadnej interwencji, każdą traktujemy poważnie - podkreśla mundurowy.
Dodaje, że mieszkaniec mający zastrzeżenia do postępowania policjantów może złożyć oficjalną skargę do komisariatu.
- W tym wypadku pani powinna zgłosić także doniesienie dotyczące maltretowania zwierząt. Za taki występek grozi rok więzienia i do pięciu tysięcy złotych grzywny - informuje Ryszard Opiała.
Przyznaje, że chrzanowscy stróże prawa często interweniują w sprawie znęcania się nad czworonogami.- Zazwyczaj są to jednak fałszywe alarmy złośliwych sąsiadów - przekonuje. Dodaje, że zwierzęta mają swoje prawa.