Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanów. Wielki problem z dzikami

Magdalena Balicka
Rodzinę ostatnich rolników z Chrzanowa terroryzuje locha z młodymi. Zjada ich uprawy. Ani koło łowieckie, ani centrum zarządzania kryzysowego nie pomogło odstraszyć zwierząt.

Wiesław i Krystyna Bochenkowie z os. Kąty to ostatni rolnicy w Chrzanowie, którzy uprawiają jeszcze ziemię. Niestety, ich ciężka praca poszła w tym roku na marne. Uprawy ziemniaków, buraków, cukinii i papryki zryła wielka locha ze stadkiem warchlaków. Zwierzęta całkowicie zniszczyły też pole ze zbożem - Nie potrafię dokładnie oszacować strat, ale za samo zboże miałbym ok. 3 tys. zł - wylicza na szybko Wiesław Bochenek. Ziemniaki, które dziki zjadły przez ostatni weekend, to ok. 300 zł. - Tysiąc złotych zainwestowaliśmy w ogrodzenie z podwójną siatką, które miało ochronić pole z warzywami - dodaje pani Krystyna. 

Dziki, choć nie są w stanie już podkopać się pod wzmocnioną siatkę, potrafią ryjem powiększyć szczeliny między drutami i w ten sposób przedzierają się do upraw. - Dlatego pilnuję upraw także w nocy - mówi pan Wiesław. W ciągniku, którym zaparkował przed ogrodzeniem, zrobił sobie miejsce do spania. - Nie możemy spokojnie patrzeć, jak nasz dobytek zjadają dziki - załamuje ręce mężczyzna.

Myśliwi rozłożyli ręce

Poprosił o pomoc Koło Łowieckie „Łoś” z Libiąża, które obejmuje pobliski teren. Myśliwi bezradnie rozłożyli ręce, bo nie wolno im strzelać w obszarze zabudowanym.  - Poradzili tylko, by porozwieszać na siatce pukle ludzkich włosów. Mają podobno odstraszyć zwierzynę - dodaje rolnik z Chrzanowa. 

Upraw już „pilnują” strachy na wróble, różne dzwonki reagujące na podmuchy wiatru, znicze, które palą się w nocy. - Niestety, dziki są chytre i nie boją się niczego. Nawet naszego psa Piłkarza - przekonuje pan Wiesław. Żal mu ojcowizny, którą sam uprawia od 60 lat.

Jednak nie tylko o uprawy rolników tutaj chodzi. Dziki panoszą się po całym osiedlu Kąty.  - Podchodzą pod domy, strasząc rodziny z dziećmi. Niedawno próbowały wtargnąć na teren przedszkola - opowiada Roman Madejski, przewodniczący os. Kąty w Chrzanowie. Nie dostały się na teren placówki, ale pewnie będą jeszcze próbować. - W ogrodzie jest duży śmietnik. Niewykluczone, że i tam znajdą sposób, by się wedrzeć - mówi Madejski.

Właśnie zaczął zbierać podpisy od mieszkańców osiedla pod wnioskiem, który zamierza złożyć w chrzanowskim Urzędzie Gminy, Starostwie Powiatowym w Chrzanowie, Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim i Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie, Nadleśnictwie Chrzanów i kole łowieckim. - Przecież to nie może być tak, by ludzie byli terroryzowani przez zwierzęta - podkreśla.

Tomasz Ptasiński, łowczy z Koła Łowieckiego „Łoś”, podkreśla, że rolnicy mogą starać się o odszkodowanie za straty w urzędzie marszałkowskim. Tam trzeba złożyć wniosek.

Jeśli chodzi o przepędzenie lub odłowienie zwierzyny, mogą to na terenie zabudowanym zrobić  tylko specjalistyczne firmy.  - Takie jak ta ze Śląska, która w czerwcu uśpiła lochę i wyłapała młode dziki grasujące wówczas obok posesji na ul. Podwale w Chrzanowie, czyli w ścisłym centrum miasta - zaznacza Tomasz Ptasiński.

Paweł Dudek, dyżurny Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Chrzanowie przyznaje, że problemy z dzikami są coraz częstsze. Z drugiej strony trudno jest je odławiać, bo nie ma na miejscu w powiecie chrzanowskim firmy, która tym się zajmuje. - Dziś na ul. Balińskiej będziemy instalować specjalne łapki - sidła na dziki. Podobnie można zrobić na Kątach - mówi Paweł Dudek. 

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska