FLESZ - Jak zapobiec odwodnieniu?
45-letnia, chora mieszkanka Zelkowa wyszła z domu w niedzielę, ale przez pierwsze dwa praktycznie nikt jej nie szukał. - Trudno zrozumieć dlaczego rodzina nie powiadomiła policji, ani nikogo z mieszkańców, choćby sąsiadów o zaginięciu pani Moniki. Poszukiwania można było rozpocząć już w niedzielę, nie czekać do wtorku - ubolewa jeden z mieszkańców Zelkowa.
Jak już informowaliśmy - wszytko wskazuje na to, że zaginiona kobieta krążyła po najbliższej okolicy. - Zdarzyło jej się już wcześniej opuścić dom i z tego co się orientują zwykle szła w miejsca, które znała, więc już w pierwszym dniu jej zniknięcia można było szukać w określonych obszarach wioski, poszliby ludzie, zorganizowalibyśmy strażaków i prawdopodobnie odnaleźlibyśmy ją całą. Jednak nic nie wiedzieliśmy o tym, że zaginęła. Dowiedzieliśmy się właściwie przypadkiem we wtorek - ubolewa Andrzej Krawczyk, sołtys Zelkowa i radny.
Gdy rodzina - dopiero we wtorek - zgłosiła zaginięcie na policji, zaczęły się poszukiwania. Ściągnięto patrole policji oraz strażaków z okolicznych jednostek OSP. W południe tego dnia mundurowi pytali o zaginioną w centrum wioski i wówczas mieszkańcy dowiedzieli się, że pani Monika wyszła z domu i nie wróciła.
Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Krakowie potwierdził nam we wtorek wieczorem, że trwają poszukiwanie. - Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że kobieta była widziana jeszcze w poniedziałek w okolicy swojej wioski. Jedną noc spędziła w prywatnym ogródku poza swoim domem- mówił nam dyżurny KPP po pierwszym dniu poszukiwań.
Mieszkańcy Zelkowa zaznaczają, że z rozmów miedzy ludźmi wynikało, że zaginiona była w niedziele u swojej znajomej, potem jeszcze trop po niej był gdzieś na obrzeżach wioski, bo prawdopodobnie widziały ją jakieś dzieci. - Podobno relacjonowały, że kobieta w brudnym ubraniu prosiła o wodę. Nie wiem, czy tym tropem ktoś poszedł, bo gdyby tak było, to prawdopodobnie już we wtorek zostałaby znaleziona. Jednak akcja przebiegała opieszale, a przecież poszukiwana była osoba chora, która potrzebowała pomocy, być może leków - dodaje sołtys Zelkowa.
Tymczasem we wtorek wieczorem poszukiwania przerwano. Mieszkańcy Zelkowa nie rozumieją dlaczego nie ściągnięto od razu ratowników w psami tropiącymi. Na środę rano wznowiono akcję poszukiwawczą.
Wówczas skrzyknęli się mieszkańcy chętni do pomocy w poszukiwaniach, zostały ściągnięte jednostki straży pożarnych z OSP gminy Zabierzów oraz sąsiedniej gminy Wielka Wieś orz strażacy zawodowi z Krakowa. Do poszukiwań włączono drona. Przybyła także Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z OSP Goszcza z psami.
- Niestety pomoc przyszła za późno. Pies-ratownik z GPR OSP Goszcza odnalazł ciało zaginionej - relacjonują strażacy.
Strażacy z Wielmoży potrzebują pomocy. Zbierają pieniądze na...
