
Leszek Możdżer & Holland Baroque Society „Earth Particles”, Outside Music, 2017
Być może to obecna popularność muzyki dawnej, wywołana zapewne festiwalami w rodzaju Misteria Paschalia, sprawiła, że polski jazzman postanowił nagrać płytę zainspirowaną tą estetyką. Aby to uczynić, zaprosił do współpracy jeden z najbardziej cenionych zespołów wykonujących muzykę dawną – Holland Baroque. Zanim doszło do nagrań, Leszek Możdżer, mieszkając na Sri Lance, skomponował zestaw utworów na przyszły album. Nagrania oddają ducha miejsca, w którym powstały, emanując hinduską egzotyka, ale i tak najwyraźniej słychać w nich echa takich kompozytorów, jak Bach czy Haendel. Jest w nich też jazzowa finezja, kt órą pianista ma we krwi. Powstał album ciekawy, choć może nie tak oryginalny, jak poprzednie dokonania artysty.

Lunatic Soul „Fractured”, Mystic, 2017
Wszyscy miłośnicy progresywnego rocka doskonale znają grupę Riverside. Stojący w niej przy mikrofonie Mariusz Duda ma jednak swój własny projekt. Lunatic Soul jest wyrazem jego fascynacji klasyczną muzyką elektroniczną z lat 70. i 80. Niedawno dostaliśmy jego piątą płytę, która może go wydobyć z cienia Riverside na bliższy plan. Oto bowiem „Fractured” przynosi najbardziej bliskie rocka kompozycje Lunatic Soul. To niby nadal elektronika, ale tym razem rozbudowana o partie gitary i saksofonu, a nawet orkiestry. Nagrania są mocniej zrytmizowane, aż prosząc się o koncertowe wykonanie. Wraz z introspekcyjnymi tekstami, oddającymi metaforycznie to, co dzieje się w obecnie w Polsce, wszystko to tworzy spójną całość, bliską właśnie progresywnemu rockowi.

Jazz Band Młynarski-Masecki „Noc w wielkim mieście”, Agora, 2017
Wielki sukces kooperacji zespołu Mitch & Mitch ze Zbigniewem Wodeckim sprawił, że polscy muzycy z kręgu warszawskiej sceny improwizacyjnej coraz chętniej sięgają w przeszłość. I to w naprawdę daleką przeszłość – bo aż do dwudziestolecia międzywojennego, jak uczyniła to grupa dowodzona przez perkusistę Janka Młynarskiego (tak, syn TEGO Młynarskiego) i pianistę Marcina Maseckiego. Obaj artyści wykorzystali swingowe przeboje śpiewane w warszawskich kawiarniach i kabaretach przed 1939 rokiem przez Adama Astona. W większości były to kompozycje Henryka Warsa – i dziś ożywają one ponownie za sprawą grupy Młynarskiego i Maseckiego, która nadaje im taneczny i przebojowy ton, pokazując, że uwspółcześniona klasyka sprzed prawie stu lat nadal może być atrakcyjna.

NeuOberschlesien „N. OS”, SP Records, 2017
Ci, którzy oglądają telewizyjne talent-shows, na pewno pamiętają grupę Oberschlesien, która zajęła drugie miejsce w 2012 roku w czwartej edycji „Must Be The Music”. I jurorom, i widzom spodobała się ciężka muzyka w stylu Rammsteina, wykonywana przez zespół w... śląskiej gwarze. Choć od tamtej pory formacja radziła sobie całkiem przyzwoicie, niedawno doszło w jej łonie do personalnego kryzysu. W efekcie dziś mamy nową inkarnację tejże grupy – NeuOberschleisen. Debiutuje ona płytą „N. OS”, która przynosi lżejsze i bardziej melodyjne piosenki rockowe, choć również śpiewane w gwarze. Być może zerwanie z etykietką „śląskiego Rammsteina” sprawi, że formacja wypłynie na szersze wody?