- Na pewno nam pomogła. Mieliśmy ostatnio słabszy okres i myślę, że udało nam się ją wykorzystać. Ufamy trenerowi i wierzymy w jego wizje - przekonuje obrońca Milos Kosanović.
Szczęściem krakowian jest to, że przerwa przyszła w momencie, kiedy złapali zadyszkę, więc mogli głębiej odetchnąć i popracować nad mankamentami. - Nadeszła wiosna, nie ma śniegu, możemy trenować w normalnych warunkach, a w naszym przypadku to jest ważne, bo dużo poświęcamy taktyce i stylowi gry - mówi inny piłkarz "Pasów", Edgar Bernhardt.
Po porażkach ze Stomilem i Dolcanem w szatni Cracovii nie brakowało gorących dyskusji i męskich słów.
- To jest normalne, bo jak się przegrywa dwa mecze z rzędu w Cracovii, to nie można przejść obok tego obojętnie - podkreśla Bernhardt i dodaje: - Mamy bardzo dobrego trenera, który wie, co zrobić, żebyśmy wygrywali. Teraz my musimy wykonać to w meczu. Wiemy już, czego nam brakowało w tych dwóch meczach, w których - nie ma co ukrywać - zagraliśmy słabo. Jesteśmy jednak cierpliwi, wierzymy w to, co robimy z trenerem. Wszystko będzie dobrze.
Po meczu z Dolcanem nowe, surowsze niż do tej pory oblicze zawodnikom zaprezentował trener Wojciech Stawowy. Bernhardta to nie dziwi: - Trener jest zawsze miły, ale wiadomo, że kiedy jest taki okres, jak był teraz, to nie może być miło i trener musiał pokazać inną twarz. Chwalimy sobie pracę z nim, wiemy, że to zmierza we właściwym kierunku. Nikogo nie dziwi, że trener potrafi ostrzej zareagować. Jak można by się w ogóle na to obrazić. Dla piłkarza trener jest jak tata, a jak można być obrażonym na ojca?
W sobotę "Pasy" podejmą Wartę Poznań, która w czterech wiosennych meczach nie zdobyła ani jednego punktu i nie strzeliła żadnej bramki. To oznacza, że zniecierpliwienie kibiców podobnie jak w meczu z Dolcanem może szybko się objawić. - Dla mnie to nie był problem. Nie wszystko rozumiałem. Najpierw myślałem, że kibice gwizdali na sędziego i dopiero w szatni mi koledzy powiedzieli, że to było na nas. Mnie jest wszystko jedno w takich sytuacjach, bo koncentruję się na meczu. Kiedy widzę na naszym stadionie kilka tysięcy kibiców, to już to jest dla mnie dobrą atmosferą. A nie rozumiem wszystkiego, co krzyczą. To chyba dobrze dla mnie - uśmiecha się Bernhardt.
Pomocnik Cracovii nie bierze pod uwagę tego, że ewentualny brak zwycięstwa z Wartą doprowadziłby do nerwowych ruchów w klubie. - Czemu w ogóle ktoś zakłada, że nie wygramy z Wartą? Myślmy o tym, co będzie, kiedy wygramy, a nie co będzie, kiedy nie wygramy. Myślmy pozytywnie! - apeluje.