Akcję organizuje Porozumienie Zawodów Medycznych, które zrzesza kilkanaście związków zawodowych białego personelu, m.in. fizjoterapeutów, lekarzy i diagnostów laboratoryjnych. Związkowcy chcą, żeby w piątek 29 czerwca pracownicy przychodni i szpitali przyjmowali pacjentów ubrani w czarne koszulki albo fartuchy z czarnymi opaskami.
Protest to efekt niezadowolenia medyków, rozczarowanych działaniami resortu zdrowia. Jak tłumaczą, ministerstwo, mimo zapowiedzi, nadal nie zrealizowało zgłaszanych przez nich postulatów. – Przede wszystkim oszukany został pacjent. Kolejki do specjalistów się nie skróciły, nie ma też żadnej reformy systemu – mówi dr Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii, który wchodzi w skład PZM.
Członkowie PZM od kilkunastu miesięcy domagają się m.in. ułatwienia chorym dostępu do gabinetów lekarzy i rozwiązania problemu braków kadrowych wśród białego personelu. Przygotowali własną wersję ustawy gwarantującej przeznaczanie na zdrowie Polaków 6,8 proc. PKB oraz podwyższającej minimalne pensje personelu poradni i szpitali. Projekty nie znalazły jednak poparcia rządzących. W międzyczasie resort zdrowia zawarł zaś porozumienie wyłącznie z protestującymi lekarzami rezydentami, którzy zgodzili się, żeby wydatki na ochronę zdrowia w 2024 r. wzrosły do 6 proc. PKB. W dokumencie zapisano wprawdzie, że ministerstwo usiądzie do rozmów o poprawie warunków pracy także z pozostałymi grupami medyków, jednak do spotkań do tej pory nie doszło.
Jak mówi dr Dybek, „czarny piątek” to początek kolejnej walki o realizację postulatów PZM. Następne protesty są planowane na jesień, a medycy biorą pod uwagę m.in. akcję masowego oddawania od krwi i odpoczynku od pracy.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków