Inspektorzy z wydziału polityki społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, a także policjanci z brzeskiej komendy kontrolują ośrodek dla osób starszych w Czchowie. To pokłosie reportażu, który ukazał się w TVN. Pokazano w nim, że przebywające tam osoby były wiązane pasami. Opiekunki myjąc pensjonariuszy używały jednej gąbki i jednej szczoteczki do zębów.
- To niewiarygodne, że osoby starsze, wymagające opieki mogły być traktowane w taki sposób - podkreśla Józefa Szczurek-Żelazko, dyrektorka brzeskiego szpitala i jednocześnie posłanka PiS. - Myślę, że ta sytuacja to efekt przyzwolenia na prywatyzację pewnego rodzaju usług medycznych - dodaje.
Zakład dla osób starszych cierpiących na chorobę Alzheimera w Czchowie jest prywatną placówką. Prowadzi go Zbigniew Lasota. Drugi identyczny ośrodek działa w Trzciance koło Warszawy. Tam reporterzy TVN wykryli pierwsze nieprawidłowości: m.in. wiązanie pensjonariuszy pasami do krzeseł czy mycie ich jedną szczoteczką, a także jedną chusteczką nawilżającą. Seniorzy mieli zakaz spuszczania wody w toalecie po oddaniu moczu, mogli to robić tylko po wypróżnieniu się.
Dziennikarze odkryli, że podobne praktyki są stosowane w Czchowie. Po emisji programu sprawą zajęli się inspektorzy wydziału polityki społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie.
- Kontrola w ośrodku w Czchowie trwa od wtorku. Już mogę potwierdzić, że zaobserwowaliśmy wiele nieprawidłowości - mówi Jacek Kowalczyk, dyrektor wydziału polityki społecznej UW w Krakowie. O sytuacji została powiadomiona Komenda Powiatowa Policji w Brzesku.
- Zajmujemy się tą sprawą, zrobiliśmy już pierwsze oględziny na miejscu. Materiał prześlemy do prokuratury, która zdecyduje o podjęciu postępowania w tej sprawie - mówi Bogusław Chmielarz, naczelnik wydziału dochodzeniowo-śledczego KPP w Brzesku.
Wczoraj dyrektora ośrodka nie było w Czchowie. Żaden z pracowników nie chciał z nami rozmawiać na temat tego, co dzieje się w tej placówce.
- Proszę dzwonić do szefa - radziła jedna z zatrudnionych osób.
Zbigniew Lasota nie chciał komentować zarzutów. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że to nieprawda. Po niedzieli chętnie pokażę państwu, jak wygląda ośrodek i w jakich warunkach przebywają tam pensjonariusze - mówił.
Sąsiedzi zakładu niechętnie mówią na temat ośrodka. - Nic złego tam nie widzieliśmy - podkreślają.
O działalności zakładu, a także stosowanych w nim praktykach, dopiero z telewizji dowiedział się Marek Chudoba, burmistrz Czchowa.
- Jestem w szoku. Sam prowadzę Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, w którym przebywa 50 osób, ale do ich opieki zatrudniamy tyle samo pracowników. W tym ośrodku było 30 podopiecznych i tylko 3 opiekunów. To skandal - mówi burmistrz.
Tego typu placówki są kontrolowane tylko raz na trzy lata. - Ten ośrodek długo działał bez zezwolenia - mówi dyr. Kowalczyk. - Właściciel zarejestrował go dopiero w marcu tego roku po naszej interwencji.
Jeśli kontrola UW potwierdzi nieprawidłowości, właściciel zakładu może stracić pozwolenie na jego prowadzenie. Dużo poważniejsze w skutkach mogą być działania policji i prokuratury. Jeśli będą dowody na to, że znęcano się nad pensjonariuszami, osoby, które się tego dopuściły, mogą trafić do więzienia nawet na 5 lat.