Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwiec 1956. Gdy na ulice przeciwko poznaniakom skierowano czołgi...

Grzegorz Okoński
Grzegorz Okoński
Demonstranci opanowali kilka czołgów - ich załogi były na ogół bez amunicji, a żołnierze nie chcieli walczyć z tłumem. Wojsko szybko jednak odbiło utracone T-34-ki
Demonstranci opanowali kilka czołgów - ich załogi były na ogół bez amunicji, a żołnierze nie chcieli walczyć z tłumem. Wojsko szybko jednak odbiło utracone T-34-ki Archiwum IPN, zdjęcie koloryzowane
Choć większość czołgów dwóch dywizji pancernych pozostawała na obrzeżach miasta, kilkanaście maszyn wojsko wyprowadziło na ulice...

W1956 roku na ulicach Poznania doszło do bezprecedensowego wydarzenia. Robotnicy Zakładów imienia Stalina w Poznaniu (ZISPO, dziś imienia Hipolita Cegielskiego) wyszli w czwartek 28 czerwca na pokojową demonstrację.

Kliknij w ROZPOCZNIJ lub RELACJE ŚWIADKÓW, aby zobaczyć film

Do idących w stronę centrum i Międzynarodowych Targów Poznańskich ludzi dołączały kolejne grupy robotników, studentów, młodzieży i – po prostu – przechodniów. Około godziny dziewiątej na placu Stalina (dziś Mickiewicza) było już 100 tys. ludzi śpiewających pieśni patriotyczne i religijne, niosących transparenty ,,Chcemy chleba” i ,,Żądamy obniżek cen”. Marsz ulicami miasta trwał. Przed godziną jedenastą demonstranci zostali ostrzelani z gmachu Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy Kochanowskiego. Doszło do strzelaniny, bo w ręce protestujących dostała się broń zdobyta na milicjantach w zbrojowni więzienia przy ulicy Młyńskiej i przejęta od wyprowadzanych na ulicę zdezorientowanych żołnierzy. Można ocenić, że przeciwko oddziałom wojska, Korpusowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego i funkcjonariuszom Urzędu Bezpieczeństwa użyto kilkuset sztuk broni maszynowej i krótkiej, a także butelek z benzyną. Gdy doszło do strzelaniny, na ulicę wyjechały czołgi z poznańskiej Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych. Po latach robotniczy zryw zyskał miano Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku.

Załogi czołgów nie chciały walczyć z demonstrantami

Janusz Rau był wtedy młodym mężczyzną. W 1953 roku wyszedł z wojska, gdzie odbywał służbę jako mechanik-kierowca czołgu T-34 i działa samobieżnego Su100. Zobaczył jak od strony Mostu Dworcowego zbliżały się do Placu Mickiewicza czołgi. Były one praktycznie bezbronne – ich załogom nie wydano amunicji. Zresztą załogi nie wiedziały, co się dzieje i nie były przygotowane do strzelania do cywili.

– Pamiętam, jak ludzie obstąpili czołgi i wyciągali ich załogi – opowiada J. Rau. – I widziałem, jak ludzie chwycili dowódcę jednego z nich, młodego oficera o jasnych włosach. Ciągnęli go właśnie za włosy...

Wiadomo, że na początku zrywu poddały się demonstrantom załogi sześciu czołgów. Żołnierze nie chcieli zresztą walczyć z tłumem, w którym były kobiety i dzieci. Przejęte wozy były bez amunicji, nie mogły być zatem użyte do szturmu na broniący się gmach Urzędu Bezpieczeństwa. Gdy na odsiecz milicjantom i pracownikom UB skierowano następne czołgi, już z amunicją, zostały powitane przez demonstrantów butelkami z benzyną. Jeden ze zdobytych wozów próbowano następnie użyć do szturmu na budynek UB, ale bez powodzenia.

- W związku z zaistniałymi wypadkami na terenie miasta Poznania melduję: w dniu 28 czerwca 1956 roku (...) zostałem poproszony do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa, gdzie jego szef i pierwszy sekretarz KW tow. Stasiak usilnie prosili o pomoc wojska i skierowanie czołgów przeciwko prowokatorom, gdyż sytuacja z każdą chwilą poważnie się zaostrzała – czytamy w sprawozdaniu komendanta Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych, płk. Filipowicza. - (...) Uzyskałem połączenie o 9.30 z szefem GZP gen. bryg. Witaszewskim, od którego otrzymałem wytyczne, aby nie włączać wojska do tej akcji, aż do otrzymania rozkazu Ministra Obrony Narodowej, a przeprowadzić z wojskiem pracę wyjaśniającą odnośnie prowokacyjnego napadu zbrojnego...

Dowódca Szkoły zarządził odprawę kadry, przerwanie szkolenia i przygotowanie się do ,,ewentualnego wystąpienia”. Wzmocniono warty przy koszarach i forcie amunicyjnym i wystawiono dookoła koszar dodatkowe patrole. Opracowano plan ochrony jedenastu obiektów w mieście – m.in. Urzędu Bezpieczeństwa, poczty, banku, komendy milicji. Pierwszy sekretarz KW prosił o przysłanie żołnierzy do Zakładów ZISPO, by eskortowali go na lotnisko: około godziny jedenastej przydzielono mu dwa samochody pancerne – BTR-y i osiemnastu żołnierzy. Jednocześnie ze Szkoły wyjechały pierwsze czołgi i ciężarówki do wyznaczonych obiektów.

Otrzymałem rozkaz użycia broni...

– Prowokatorzy, wykorzystując sytuację, że wojsko nie używa broni, siłą zatrzymywali samochody z podchorążymi na ulicy Kochanowskiego przy Wojskowym Urzędzie Bezpieczeństwa oraz zablokowali ulicę Dąbrowskiego dla czołgów, nosząc się z zamiarem rozbrojenia grup i ujęcia czołgów w swoje ręce - raportował pułkownik Filipowicz. - (...) Były próby terroryzowania załóg czołgowych przez wyważanie włazów łomami, rzucanie butelek z płynem zapalającym nawet do wnętrza czołgów oraz dopuszczono się podpalenia dziewięciu czołgów oraz spalenia i zniszczenia trzech samochodów ciężarowych. Czołgi i działa pancerne rozbiły barykady, rozpędzając grupy prowokatorów. (...) Nie mając innego wyjścia, uzyskałem połączenie z Szefem Sztabu Generalnego gen. broni Bordziłowskim, od którego otrzymałem około godziny trzynastej rozkaz okazania pomocy przez wojsko i użycia broni przeciwko prowokatorom. Rozkaz wprowadziłem natychmiast w życie...

O godzinie trzynastej z Biedruska ściągnięto drugi i trzeci rocznik podchorążych i wprowadzono na ulice. Ponadto z rezerwy komendanta szkoły utworzono grupę bojową w składzie ośmiu czołgów i 120 ludzi, którą skierowano jako wzmocnienie wcześniej wysłanej do ochrony Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa grupy ośmiu czołgów i osiemdziesięciu ludzi.
Osobne grupy Szkoły ochraniały na lotnisku delegację rządową i wojskową, a także eskortowały zasoby Narodowego Banku Polskiego w drodze z Poznania do Środy. W nocy 30 czerwca wojsko wycofano z ulic. Według sprawozdania w akcji wzięło udział 570 żołnierzy, trzydzieści dwa czołgi i działa pancerne, cztery BTR, czterdzieści cztery samochody. Rannych zostało siedmiu oficerów, ośmiu podchorążych i podoficer. Żołnierze zatrzymali sześćdziesiąt pięć osób ,,częściowo z bronią”.

Dokąd jedziesz pachołku Stalina?

W 1989 roku opublikowano relację innego oficera chcącego zachować anonimowość. Napisał on, że w czasie jazdy w kierunku ulicy Roosevelta jego czołg został obrzucony kamieniami, a on sam zraniony w szyję. Wcześniej przechodzące dwie dziewczyny zapytały go: ,,Dokąd jedziesz, pachołku Stalina?”. Przed Mostem Uniwersyteckim czołg musiał ominąć rozkołysany tramwaj, którym protestujący ludzie chcieli zagrodzić mu drogę. Wtedy też kierowca mechanik nagłym skrętem ominął mężczyznę, który stanął na środku drogi z rozpostartymi rękami, chcąc zatrzymać czołg. Mężczyzna ten miał być później pokazany oficerowi w czasie śledztwa w gmachu UB.

Czołgiści poczuli gaz w rejonie ulicy Dąbrowskiego, a kawałek za ulicą Kochanowskiego o ich czołg rozbiła się butelka z benzyną. Dowódca został poparzony, ale ogień zgasł. W tym czasie zobaczył zbliżających się ludzi i wyjął pistolet z kabury, ale po chwili go schował. Ten gest wywołał oklaski tłumu i nikt już na tę maszynę nie nastawał. W niedługo potem czołg został zawrócony przez dowódcę szkoły...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czerwiec 1956. Gdy na ulice przeciwko poznaniakom skierowano czołgi... - Głos Wielkopolski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska