Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego sympatyczny koala nie może założyć rodziny w Polsce

Dawid Serafin
Są samotnikami, a większość swojego życia poświęcają na sen. Ich największą rozrywką jest jedzenie. W Polsce koali jednak nie zobaczymy nawet w zoo. Koale prowadzą spokojny i leniwy tryb życia. Większość dnia pochłania sen. A sypiać koale uwielbiają. Potrafią poświęcać temu zajęciu ok. 20 godzin. Resztę czasu pochłania im poszukiwanie jedzenia i jego konsumpcja.

Koala to nie miś
W Polsce przyjęło się używać zwrotu "miś koala" choć nie ma to nic wspólnego z prawdą. Sugeruje bowiem pokrewieństwo z niedźwiedziem.

Słowo "miś" dodaje się jedynie ze względu na fizyczne podobieństwo. W rzeczywistości koala jest torbaczem, a każdy młody osobnik spędza do sześciu miesięcy w torbie swojej mamy. W 2012 roku rząd australijski uznał koale za gatunek zagrożony. Ta decyzja to skutek alarmującego raportu o spadku liczebności tych sympatycznych zwierząt.

Nie ma go w Polsce

W naszym kraju koali spotkać jednak nie można. Choć próby jego sprowadzenia podjęto rok temu w warszawskim zoo. Jednak z powodu wyszukanego jadłospisu koali i zawiłych przepisów nie jest to łatwe.

- Trzeba mieć do tego specjalne przygotowane warunki i odpowiednią klatkę. Musi być możliwość jej podzielenia na dwie części dla samca i samicy. Dodatkowo musi być w niej odpowiednia temperatura. A nad wszystkim musi czuwać odpowiednio przeszkolona obsługa - wyjaśnia Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego zoo. - Do tego trzeba pamiętać o restrykcyjnym australijskim prawie jeśli chodzi o sprowadzenie do Polski tego gatunku zwierzęcia - dodaje dyrektor.

Rok temu razem z pasjonatami koali Kruszewicz podjął się zebrania odpowiednich środków potrzebnych do przygotowania "domu" dla australijskiego gościa. W sumie potrzeba aż 450 tysięcy złotych. Na razie udało się zebrać połowę środków. To jednak nie wszystko.

- Koala jest bardzo rzadko spotykanym w ogrodach zoologicznych zwierzakiem ze względu na to, że żywi się tylko i wyłącznie wybranymi liśćmi eukaliptusa. Dlatego utrzymanie takiego zwierzaka jest bardzo kosztowne - wyjaśnia Józef Skotnicki, dyrektor krakowskiego ogrodu zoologicznego.

Dyrektor Kruszewicz ma jednak rozwiązanie tego problemu. - Odpowiedniego eukaliptusa można już sprowadzić z Wielkiej Brytanii i Portugalii. Do tego stworzymy swoją własną "szklarnię" z żelaznymi zapasami jedzenia - dodaje.

Czas też na wombata

Nie wiadomo, kiedy sympatyczny "miś" zawita do Polski. Kiedy to się już stanie, trzeba mieć nadzieje, że za nim podążą inne australijskie zwierzaki. W polskich ogrodach wciąż brakuje także diabła tasmańskiego, wombata tasmańskiego czy dziobaka.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i
Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska