- Z jednej strony, to czwarty mecz z rzędu w ekstraklasie bez porażki i trzeci, który zagraliśmy na zero z tyłu. Tym bardziej ubolewamy, że zdobyliśmy w tych spotkaniach tylko sześć punktów. Przy sytuacjach, do których dochodzimy i które bronimy, żałujemy, że nie mamy więcej punktów – przyznaje Mateusz Stolarski.
Motor oprócz remisu z Puszczą, podzielił się punktami z GKS Katowice (0:0) i Koroną Kielce (1:1) oraz wygrał z Lechią Gdańsk (2:0), a także przegrał z Rakowem Częstochowa (0:2).
- Musimy mieć podniesione głowy i cieszy mnie reakcja szatni oraz sztabu. Czujemy niedosyt. Z drugiej strony wiemy, jak ciężko jest nie przegrać czterech meczów z rzędu w ekstraklasie. Myślę, że zmienił się sposób mówienia o Motorze. Z pewnego kandydata do spadku, staliśmy się drużyną, o której wypowiadają się dobrze inni trenerzy i piłkarze – podkreśla szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
Pozytywnie o grze lubelskiego beniaminka oraz atmosferze na trybunach Areny wypowiadał się również trener Puszczy, Tomasz Tułacz. - Motor idzie na fali awansu i pokazuje się z dobrej strony. Drużyna zebrała duże doświadczenie poprzez awanse w barażach. To jest bardzo dobrze zorganizowany i zdyscyplinowany zespół. Nie jest tu łatwo strzelić bramkę. Publiczność jest dwunastym zawodnikiem i powoduje, że jest tu atmosfera, która niesie gospodarzy – twierdzi trener ekipy z Niepołomic.
Obaj trenerzy zgodzili się, że intensywniejsza była pierwsza połowa, w której m.in. Bartosz Wolski trafił w słupek, a Konrad Stępień zdobył, anulowanego później przez VAR, gola. - Motor jest niebezpieczny szczególnie w fazach przejściowych. I z tym mieliśmy kłopot, nadziewaliśmy się na szybkie ataki przeciwnika. Do przerwy realizowaliśmy pewne założenia i mieliśmy swoje sytuacje oraz bramkę. Co prawda nieuznaną. Ale po przerwie zagraliśmy, żeby przetrwać. Na wyjeździe do tej pory nie zdobyliśmy jednak nawet punktu, a w Lublinie wiele klubów będzie miało problemy – dodaje Tomasz Tułacz.
Szkoleniowiec Motoru nie ma wątpliwości, że jego zespół na tyle stworzonych sytuacji, powinien wykorzystać chociaż jedną. - W pierwszej połowie mieliśmy dwie, trzy sytuacje, które mogliśmy nie tyle lepiej rozwiązać, co szybciej decydować się na uderzenie z dystansu. W jednej się zdecydowaliśmy i był słupek po obronie bramkarza Puszczy. Natomiast kreując tyle kontrataków powinniśmy zdobyć bramkę – podkreśla Mateusz Stolarski.
- W drugiej połowie mieliśmy zdecydowanie większe posiadanie piłki, natomiast powinniśmy być agresywniejsi w zagrażaniu pola karnego. Kiedy to robiliśmy, byliśmy bliscy oddania strzału. Filip Wójcik dał niezłą piłkę do Samuela Mraza i niedużo brakło. Podobnie po wprowadzeniu piłki przez Pawła, który zdecydował się podawać, a nie oddawać strzału, czy wejście na podwójne wcięcie „Lubera”. Kiedy agresywnie atakowaliśmy pole karne, to zaczynało się coś dziać i tego mogło być zdecydowanie więcej – dodaje szkoleniowiec Motoru.
Pierwsze minuty w barwach lubelskiej drużyny zagrał 20-letni Patryk Romanowski, który wszedł na boisko w 77. minucie. - Na tygodniu dobrze wyglądał. Jeżeli zawodnik dobrze prezentuje się na treningach i daje sygnał, że może coś dać drużynie na boisku, wtedy ma szansę na grę – mówi Stolarski.
W 77. minucie boisko opuścił m.in. Piotr Ceglarz. Kapitan Motoru przyzwyczaił w ostatnich miesiącach, że na boisku przebywa od pierwszej do ostatniej minuty. - W piątek Piotrek nie trenował, ponieważ miał zatrucie pokarmowe – wyjaśnia trener Motoru.
Przed beniaminkiem z Lublina teraz wyjazd do stolicy. W niedzielę, 1 września, Motor zagra z Legią Warszawa, którą prowadzi były szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich, Goncalo Feio.
