Jak Pan oraz Prawo i Sprawiedliwość przyjęliście decyzję Donalda Tuska o nie wystartowaniu w wyborach prezydenckich?
Ta decyzja mówi sama za siebie, tak samo, jak mówił jego wygląd, kiedy przegrał z Lechem Kaczyńskim. Był blady, biedny i przerażony. Bał się kolejnej porażki. Dla mnie to było oczywiste, że nie wystartuje, bo po prostu jest tchórzem. Po drugie dobrze wie, że nie ma poparcia w społeczeństwie za to, co zrobił Polsce. Widzi, jak Platforma Obywatelska pikuje w dół, a on przyzwyczaił się do tych czterech tysięcy szampanów za pół miliona złotych, czy ile tam one kosztowały. Donald Tusk będzie interesował się interesem własnym. Zapewne zostanie przewodniczącym EPP, czy innej frakcji, którą załatwi mu Angela Merkel.
PiS ma poczucie, że reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy ma "w kieszeni"?
Ja nie chcę zachowywać się jak Michnik u Lisa i mówić, że już wszystko wygraliśmy, a zwycięstwo odebrałaby nam jakaś - pamiętamy tę wypowiedź - zakonnica. Ale w moim przekonaniu sytuacja opozycji jest bardzo trudna. PSL chce wystawić swojego kandydata, a w ostatnich wyborach pan Jarubas uzyskał 1,6 proc. głosów. To była absolutna kompromitacja. Mamy Schetynę, jako szefa tzw. zjednoczonej opozycji. To jest jakiś żart. Nie ma żadnych szans, w mojej ocenie. SLD pewnie wystawi ludzi, którzy latają z koszulkami Marksa.
Mówi się, że kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta mogłaby być Małgorzata Kidawa-Błońska.
Nie chcę być uszczypliwy, ale żeby być prezydentem, to przynajmniej trzeba umieć czytać z promptera. Ona w ostatniej kampanii parlamentarnej pokazała, że nawet tego nie potrafi. Kompletnie nie radzi sobie z wystąpieniami publicznymi. Nie radzi sobie z przekazywaniem tego, w co wierzy, jest bardzo słaba w merytorycznych dyskusjach. To nie jest kandydat na prezydenta.
Padają też komentarze, że Donald Tusk mógłby poprzeć Władysława Kosiniaka-Kamysza. Pod jego wodzą PSL osiągnęło naprawdę dobry wynik w wyborach parlamentarnych.
Ale to nie jest wynik na miarę wyborów prezydenckich.
Ale jeśli poparłby go Donald Tusk to poparcie w społeczeństwie może bardzo wzrosnąć.
Donald Tusk byłby takim samym obciążeniem dla PSL-u, jak Lech Wałęsa dla opozycji w ostatnich wyborach. To są ikony, które teraz są de facto kamieniami przywiązanymi do nóg frakcji, które te osoby popierają.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
