https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dowóz uczniów do szkoły - nacisk rodziców na gminę przyniósł efekty

Paweł Szeliga
Jarosław Kożuch z Ubiadu zabrał z lekcji swojego syna Łukasza i córkę sąsiadki Sylwię Szkaradek.
Jarosław Kożuch z Ubiadu zabrał z lekcji swojego syna Łukasza i córkę sąsiadki Sylwię Szkaradek. fot. Paweł Szeliga
Wydłużenie trasy z 41 do 50 km (z uwzględnieniem oddalonych przysiółków) i powtórne ogłoszenie przetargu na dowóz do szkoły ok. 20 dzieci z Ubiadu i Klimkówki zapowiedział wczoraj Urząd Gminy w Chełmcu. To efekt protestu rodziców, którzy nie zgodzili się na pozbawienie ich dzieci dojazdu gimbusem.

Mieszkańcy dwóch wiosek od końca sierpnia występowali przeciwko unieważnieniu przetargu na przewóz uczniów na lekcje w Wielogłowach. Gmina uzasadniała decyzję zbyt wysoką ceną oferowaną przez przewoźnika, realizującego usługę przez ostatnich 18 lat. Ten wyjaśniał, że musiał policzyć sobie drożej za kilometr, gdyż władze lokalne chciały, aby jeździł krótszą, lecz górzystą trasą, co, jego zdaniem, przy niższej stawce jest nieopłacalne .

- W zamian zaoferowano nam refundację biletów miesięcznych u publicznego przewoźnika - mówi Romualda Nowak z przysiółka Podświercze w Ubiadzie. - Problem w tym, że jego autobus jeździ główną szosą, a do przystanku trzeba iść dwa i pół kilometra nieoświetloną drogą bez poboczy.

Matka siedmioletnego chłopca wzięła wczoraj urlop i sama przywiozła go do szkoły. To samo zrobił Jarosław Kożuch z Ubiadu, który mieszka na stromej górze, prawie trzy kilometry od przystanku. Bał się puścić 6-letniego syna Łukasza samego tak daleko, więc pojechali razem do szkoły.

- Prywatny przewoźnik docierał do przysiółków i czekał cierpliwie na każde dziecko - opowiada Kożuch. - Autobus musi trzymać się kursu i rozkładu. To dwa różne światy.

Radosław Potoczek, p.o. dyrektora Zespołu Obsługi Ekonomicznej i Administracyjnej Szkół w Chełmcu argumentował, że przepisy dopuszczają, by uczniowie podstawówek dochodzili do przystanku położonego do trzech kilometrów od ich domów. Obiecywał, że gmina zapewni opiekę dla dzieci podczas transportu w obie strony. Stanowisko zmienił, kiedy wczoraj okazało się, że większość rodziców zamierza osobiście dowozić uczniów na zajęcia.

- Ogłosimy drugi przetarg - zapowiedział podczas spontanicznego spotkania z protestującymi osobami. Planuje też korektę trasy gimbusów i wydłużenie jej o prawie 10 kilometrów.

- Zmiana nastąpi najwcześniej na początku listopada - podkreślił Potoczek. - Przetarg wymaga czasu. Poza tym jesteśmy związani umową z publicznym przewoźnikiem. Nie możemy jej rozwiązać z dnia na dzień.

Monika Wolaniuk, której firma dowoziła dzieci z Ubiadu i Klimkówki, stwierdziła, że wystartuje w przetargu. Zwiększenie liczby opłacanych kilometrów, nawet przy cenie sprzed roku, powinno sprawić, że wyjdzie na swoje. - Na to liczymy. Ten przewoźnik się sprawdził. Po co to zmieniać? - dodała Romualda Nowak.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Bardzo szybko podpisano umowę z przewożnikiem regularnym czy nie trzeba było przetargu?Do tych co są nastawieni negatywnie żeby busem wozić dzieci do szkoły proszę przespacerujcie się na Ubiad Klimkówę ,zobaczcie na zatłoczone busy w godz. szczytu a na pewno zmienicie zdanie.Przez tyle lat były dzieci dowożone do szkoły nikomu nie przeszkadzało nagle oszczędności.Tak pięknie pisze się o bezpiecznej drodze do szkoły a robi inaczej.
m
maja
Dokładnie, skoro płacimy te podatki to wymagajmy tego co nam się należy, a nie mówmy jak @gosc że za dowóz ludzie z Ubiadu i Wielogłów nie płacą.. a kasę na to gmina rozumiem z księżyca wzięła? Chore myślenie..
j
ja
Śmiać mi się chce z tych negatywnych komentarzy. Skoro są pieniądze, okazja i warunki do tego, żeby choć trochę pomóc dzieciom, to na co te złośliwe komentarze? Ludzie jak my mamy mieć mądry kraj, jak obywatele takie głupie?
o
olka
Pewnie, lepiej siedzieć przy kompie i komentować czyjeś starania, a może lepiej ruszyć d....,( w której się jeszcze nie przewróciło) i zrobić coś dla swoich dzieci ,które rzekomo chodzą daleko do przystanku. Ależ skąd, po co ktoś ma mieć lepiej niż JA!!!! Halo pobudka, to chodzi o dzieciaki, a nasza epoka to nie średniowiecze!!! Wiecznie nic tylko ta kasa i kasa. Oszczędności szukać, ale nie na dzieciach!!!!
g
gosc
Nasze dzieci też jeżdżą busem do szkoły ,i muszą dojść do przystanku głównego .Nikt nie narzeka na to że nie są rozwożeni pod domy jak w Wielogłowach czy Ubiadzie. Tamtejszym rodzicom się w d... poprzewracało z roszczeniami . A może tak do właściciela Marpola się zgłosić niech osobnym busem ich odwozi , bo też oszczędniej mu zabierać dzieci kursowym , niż dodatkowym busem a kasa leci. Dawniej rodzice nas odprowadzały do szkoły lub większą grupą się szło a teraz odwieź , przywieź im do domu. Wstydu rodzice nie macie bo i tak za dowóz nie płacicie a jeszcze macie pretensje. Innym dzieciom nikt nie sponsoruje biletów i żyją .
m
maja
Tak, owszem tak było ale przy mniejszej ilości samochodów. Proszę niech pan puści swoje dzieci o ile je pan ma o 15 kiedy ruch na ulicy jest wzmożony, bo ludzie wracają z pracy, a droga nie ma pobocza albo wstanie rano w zimie i idzie 3 kilometry kiedy jest na zewnątrz -20st. Czasy się zmieniają, jeśli jest możliwość żeby dziecko wróciło do szkoły bezpiecznie to dlaczego ma żyć jak w średniowieczu?
t
tosia
Właśnie "dawniej", teraz walczymy o równe szanse dla wszystkich dzieci, to nie wygodnictwo, ale dbałość o nasze pociechy. Trzymam kciuki za Was, a po dzieciakach ze zdjęcia widać, że nie cierpią na brak ruchu:)
e
edek
Dawniej nikt nikogo nie dowoził, chodziliśmy po 3 km do szkół cz kościoła, a teraz każdy wygodny. Potem się dziwią że dzieci chorują na otyłość cukrzycę i inne. Mało ruchu i brzuchy rosną.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska