Tymczasem magazyny KTOZ świecą pustkami. - To bardzo niebezpieczna sytuacja - twierdzi Barbara Grzywacz, kierowniczka KTOZ. - Azyl już jest przepełniony. Nie możemy dopuścić do sytuacji, że trafią tam także zwierzęta, które mają domy. Musimy zorganizować interwencyjną zbiórkę żywności.
KTOZ wydaje wprawdzie karmę, ale tylko opiekunom społecznym, zajmującym się m.in. dzikimi kotami (niektórzy mają pod opieką nawet 20-30 zwierząt). Co miesiąc pobierają oni nawet kilkaset kilogramów karmy. By wesprzeć ubożejących właścicieli psów i kotów, Towarzystwo potrzebuje drugie tyle.
Przed udzieleniem pomocy pracownicy KTOZ starają się ustalić, czy osoby te mówią prawdę i faktycznie są w trudnej sytuacji finansowej. Na pewno karmy nie dostanie ktoś, kto kilka dni wcześniej adoptował psa z azylu. - Jeśli się zdecydował na adopcję, to musi brać za zwierzę odpowiedzialność przez 10-15 lat. Jeśli mnie nie stać , nie zabieram psa ze schroniska - mówi kierowniczka.
Pracownicy Towarzystwa zauważają, że często im biedniejszy człowiek, tym bardziej dba o swojego pupila. Bywa, że sam nie ma co do garnka włożyć, a ostatni grosz przeznaczy dla psa lub kota. Dlatego trzeba im pomóc.
Inspektorzy proszą więc krakowian w lepszej sytuacji materialnej o przynoszenie na Floriańską karmy dla psów i kotów. Można też wpłacać pieniądze na konto w Kredyt Banku: 60 1500 1487 1214 8004 8846 0000. KTOZ przeznaczy je na zakup karmy, która trafi do biednych właścicieli psów i kotów.
Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!