
Przeciętny Polak – zarówno indywidualnie, jak i jako przedsiębiorca - może już na nowych źródłach energii bardzo dużo zyskać. Tym baczniej winien się przyglądać rewolucji technologicznej oraz zmianom prawnym, które czynią takie inwestycje coraz atrakcyjniejszymi.

Andrzej Guła, Polski Alarm Smogowy, Kraków:
- Do niedawna słowo prosument było wśród polskich polityków totalną egzotyką, ale to się zmienia. Pojawiły się zupełnie realne obietnice wspierania zarówno indywidualnych prosumentów, jak i małych i średnich firm, które chciałyby produkować energię dla siebie. To jest na pewno dobry kierunek, w przeciwieństwie do uchwalonego pod koniec zeszłego roku zamrożenia cen energii, które oznacza w praktyce dopłacanie przez państwo do kilowata.

Grzegorz Piątkowski, pełnomocnik Rzecznika MŚP, Kraków:
- Państwo nie jest w stanie w nieskończoność kompensować wzrostu cen energii, który jest globalny. Niestety, zaniedbaliśmy temat energii atomowej. Zaniedbaliśmy też temat produkcji energii we własnym zakresie. Jeśli państwo coś firmom zabiera, powinno coś dać. Ulgi na nowe źródła energii byłyby jak najbardziej na miejscu. To jest zawsze lepsze od dopłat do kilowata. Powinny temu towarzyszyć odpowiednie regulacje, ułatwiające takie inwestycje.

Stefan Życzkowski, prezes firmy ASTOR, Loża Małopolska Business Centre Club, Kraków:
- Dziś polski przedsiębiorca płaci za energię więcej niż niemiecki, co obniża jego konkurencyjność. Nasz przedsiębiorca różni się też od niemieckiego mentalnie. Kupiliśmy ostatnio halę od dobrej polskiej firmy. Szybko zmniejszyliśmy tam zapotrzebowanie na energię o 60 proc. Poprzednicy też mogli to zrobić, ale o tym nie myśleli. Teraz wreszcie niektóre firmy zaczynają myśleć.