- Uznajemy to za bardzo dobry krok w kierunku rozwoju nowoczesnej edukacji. Zgadzamy się z MEiN, że nauczanie winno być prowadzone poprzez eksperymentowanie i wspierać nabywanie praktycznych umiejętności. Cieszymy się też, że – wedle zapowiedzi resortu - pieniądze mają trafić do szkół w całości i z góry, bez konieczności wniesienia wkładu własnego
– komentuje Małgorzata Lelińska, wicedyrektorka departamentu funduszy europejskich Konfederacji Lewiatan. Zastrzega przy tym, że „kluczowe w tym wszystkim jest, by te pieniądze stanowiły faktyczną inwestycję, a nie po prostu wydatek. Dlatego, w opinii ekspertów Lewiatana, program wymaga dopracowania i uzupełnienia.
- Po pierwsze, katalog wyposażenia jest zbyt ubogi i w wersji, jaką wstępnie pokazało MEiN, nie pozwoli zrealizować ambitnych, a jednocześnie słusznych celów programu. W ramach konsultacji zgłosiliśmy do tego katalogu szereg uzupełnień. O sukcesie programu zadecyduje przede wszystkim skuteczne wykorzystanie w procesie nauczania zakupionego sprzętu i oprogramowania. A do tego potrzebne jest również szkolenie nauczycieli z zakresu obsługi oraz przekazywania wiedzy przy użyciu tegoż sprzętu, dostarczenie materiałów i konspektów do prowadzenia zajęć. To wszystko musi codziennie pracować na przyszłość naszą i naszych dzieci, a nie po prostu stać i się kurzyć! – podkreśla Małgorzata Lelińska.
Zwraca uwagę, że program powinien także umożliwiać zakup aplikacji oraz cyfrowych treści edukacyjnych, np. jeśli szkoła planuje nabyć autonomiczne gogle VR, to będą one bezużyteczne bez oprogramowania.
Zdaniem organizacji biznesu, zakup najnowocześniejszego sprzętu (wraz ze szkoleniami i wyposażeniem), ułatwi szkołom kształtowanie kompetencji przyszłości, w tym umiejętności krytycznego myślenia, komunikacji, kooperacji i kreatywności. A to jest absolutnie kluczowe dla rozwoju gospodarki. Przyspieszona cyfryzacja, automatyzacja, sztuczna inteligencja, wymagają zupełnie innego nauczania, by pobudzać w uczniach chęć ciągłego rozwoju, gotowość do podejmowania wyzwań i mierzenia się z kolejnymi zmianami. – Bez tego nie będzie w Polsce innowacyjności, a ona w znacznej mierze zdecyduje o tym, czy polska gospodarka zachowa swą konkurencyjność – dodaje ekspertka.
Wielkość dotacji z programu „Laboratoria przyszłości” zależy od tego, ile szkoła ma uczniów. Najmniejsze placówki (do 100 uczniów) dostaną 30 tys. zł, większe (do 200) – 60 tys. zł, a te liczące od 201 do 234 uczniów – 70 tys. zł. W największych szkołach obowiązywać będzie prosty przelicznik: 300 zł na ucznia.
Organizacje biznesu, ciepło oceniając „Laboratoria przyszłości”, zwracają uwagę na brak koordynacji przedsięwzięć związanych z cyfryzacją szkół. W tej chwili placówki mogą uzyskać wsparcie w tym zakresie z kilku publicznych źródeł, np. z programu Aktywna Tablica oraz uruchamianego właśnie przez Centrum Projektów Polska Cyfrowa programu Cyfrowa Gmina (o także zakłada zakup sprzętu IT dla szkół). – To powinno zostać ogarnięte na poziomie centralnym, po konsultacjach z partnerami społecznymi, bo wtedy nie będziemy rozpraszać sił i środków i zwiększą się szanse na konieczne i pilne zmiany w polskich szkołach – ocenia Małgorzata Lelińska.
Janusz Komurkiewicz, prezes Związku Polskie Okna i Drzwi, członek zarządu Grupy FAKRO, po spotkaniu z Marzeną Machałek, wiceminister edukacji i nauki, chwali także inną inicjatywę resortu, zmierzającą do zwiększenia współpracy między szkołami a przedsiębiorcami w obszarze kształcenia zawodowego. Ma temu służyć uruchamianie profili kształcenia odpowiadających na potrzeby pracodawców (jest szansa, że od września 2022 pojawi się „technik stolarki budowlanej”), a jednocześnie tworzenie kolejnych Branżowych Centrów Umiejętności - nowoczesnych ośrodków kształcenia, szkolenia i egzaminowania. Rząd zapisał to w Krajowym Planie Odbudowy – centra mają być realizowane ze środków unijnych, kiedy tylko je otrzymamy.
- W pełni popieram tę inicjatywę. Wzmocni ona szanse uczniów i studentów na odnalezienie swojego miejsca na rynku pracy, a przedsiębiorcom da możliwość zaproszenia do zespołu wykwalifikowanych specjalistów, którzy w tak innowacyjnej branży są bardzo potrzebni
– komentuje Janusz Komurkiewicz.
