https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwa F-16 przeleciały w pobliżu samolotu Ryanair

red.
Grafika: Flightradar24.com
We wtorek po południu polskie media, powołując się na izraelskie, poinformowały o incydencie z udziałem myśliwców F-16 oraz samolotu pasażerskiego linii lotniczej Ryanair.

Jak podawały izraelskie media dwa myśliwce F-16 Izraelskich Sił Powietrznych miały prawie zderzyć się z samolotem pasażerskim. Pojawiały się informacje, że izraelskie myśliwce ćwiczyły manewry nad pustynią Negew, a pilot Ryanaira w ostatniej chwili zmienił kurs.

Serwis avherald.com został poinformowany przez przedstawiciela linii lotniczych Ryanair, że przeloty izraelskich myśliwców nie zagrażały bezpieczeństwu samolotu pasażerskiego. Izraelskie F-16 zostały zauważone przez załogę samolotu pasażerskiego, gdy znajdowały się na tym samym poziomie w odległości około pięciu kilometrów. Powiadomiona została wieża kontroli lotów. Przedstawiciel linii lotniczych Ryanair podkreślił, że medialne doniesienia o "prawie katastrofie" lub manewrowaniu pilota są nieprawdziwe. Pasażerowie na pokładzie samolotu Ryanair niczego nie zauważyli.

W izraelskich mediach były podawane także sprzeczne informacje o kierunku lotu. W oświadczeniu Ryainaira dla avherald.com jest mowa o locie z Krakowa do Eilat Ovda.

Lot FR 2617 z Eilatu wylądował na krakowskich Balicach o godz. 16.45. Około 40 minut po godzinie przewidzianej w rozkładzie.

Komentarze 23

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Akurat wtedy za steraminsiedział syn mojego znajomego ipowiedział mi jak było na prawdę
J
JMK
Najbardziej ludzi bulwersuje, i słusznie, fakt, że państwo polskie w niezwykle trudnym okresie powojennym znalazło miliony dolarów, aby zapłacić odszkodowania byłym właścicielom, a obecne władze nie potrafią wpisać tych nieruchomości do ksiąg wieczystych jako swojej własności. Jest rzeczą bezsporną, że te tysiące nieruchomości, za które państwo zapłaciło, powinno się wpisać do ksiąg wieczystych jako własność Skarbu Państwa i to zaraz po uprawomocnieniu się umów odszkodowawczych, a nie teraz, po ponad pół wieku. Trzeba tu bardzo mocno podkreślić, że Polska co do grosza zapłaciła wszystkie wynegocjowane kwoty.Wszelkie roszczenia odszkodowawcze muszą teraz kierować do rządów swoich państw. Jaki więc jest sens poszukiwania przez urzędników Ministerstwa Finansów spadkobierców skoro i tak nie należy się im żadne odszkodowanie? Minister Finansów, mając dowody, że odszkodowanie zostało wypłacone i nastąpiło zrzeczenie się prawa własności, powinien od razu wydać decyzję o przejęciu nieruchomości przez skarb państwa, a gmina wpisać ten fakt do księgi wieczystej. Bronienie się to sytuacja patologiczna. Krakowscy urzędnicy mówią wręcz o bardzo chorym państwie i wielokrotnie już występowali o uproszczenie procedur przejmowania przez skarb państwa nieruchomości wymienionych w załącznikach umów indemnizacyjnych. Ryszard Ślązak powtarzał ten fakt wiele razy, że uczestniczył w powstawaniu umów, zarówno z Wielką Brytanią, jak i ze Stanami Zjednoczonymi. Każda pozycja umieszczona w załączniku do tych umów była weryfikowana w terenie przez fachowców z Polski i z zagranicy. Jeżeli jakaś nieruchomość znalazła się w załączniku do umowy, to znaczy, że za nią zapłacono, a były właściciel lub spadkobierca zrzekł się swojej własności. Tym samym sprawa jest zakończona raz i na zawsze, i nie ma co kombinować jak to robią pseudopolskie władze.
J
JMK
W całej Polsce czeka kilka tysięcy kamienic, których adresy znajdują się w załącznikach do umów odszkodowawczych zawartych przez Polskę z kilkoma krajami. W samym tylko Krakowie jest kilkaset nieruchomości, które oczekują na zmiłowanie ministra finansów. A bez takiej decyzji ministra finansów potwierdzającej przejście na skarb państwa gmina nie może wpisać nieruchomości do ksiąg wieczystych. Tak więc widzicie państwo ile zależy od ministra, który celowo torpeduje uregulowanie tych spraw, bo on wie że już są lub zaraz się znajdą bracia gotowi do tzw. udowodnienia że to im się jak psu kości należy. W samym Krakowie działa zespół fachowców, którzy zbadali stan prawny ponad 700 kamienic, w tym również tych znajdujących się na listach indemnizacyjnych. Co mają robić gdy według nich nie ma żadnych przeszkód, aby wpisać kamienice do ksiąg wieczystych jako własność Skarbu Państwa, a ministerstwo w tej sprawie przez dziesięć lat lub więcej nie podejmuje w tej sprawie decyzji? Robi to celowo, by umożliwić oszustom z Izraela nabycie tych kamienic. A dlaczego polskie państwo nie jest przychylne polskiemu obywatelowi. Bo polski obywatel nie zagwarantuje, że dany minister będzie ministrem dalej. A żydowski oszust tak. On wpłynie tam, gdzie zapadają decyzje o najwyższych stanowiskach, że dany minister jest dobry i powinien nadal być ministrem. Oto konkretny przykład. W załączniku do listy brytyjskiej kamienica przy ulicy Grodzkiej nr 13 w Krakowie znajduje się pod pozycjami 101 i 102. I jest informacja, że odszkodowanie za nią otrzymali obywatele brytyjscy Ella Barker i Frederick Bandet, oboje Żydzi, 26 maja 1960 roku. Otrzymali pieniądze za tą właśnie kamienicę w Krakowie i w obecności notariuszki pani Brown podpisali oboje oświadczenia w języku angielskim takiej oto treści: „W związku z otrzymaniem płatności od komisji ds. Odszkodowań Zagranicznych ze środków funduszu Polski zrzekamy się wszelkich roszczeń wynikających z nacjonalizacji, wywłaszczeń i innych działań podjętych w Polsce.” Urząd gminy krakowskiej skopiował te oryginały, będące w Ministerstwie Finansów w Warszawie, uwierzytelnił je i wystąpił do ministerstwa finansów o stwierdzenie przejęcia nieruchomości na własność Skarbu Państwa. Minister finansów trzydziestego pierwszego sierpnia 2007 roku przesłał do gminy Kraków zaświadczenie o wszczęciu postępowania administracyjnego dotyczącego dokonania w księdze wieczystej wpisu tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa, gdyż „na mocy postanowień układu indemnizacyjnego zawartego w dniu jedenastego listopada 1954 roku przez rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z rządem Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii, za przedmiotową nieruchomość pp. Elli Barker i Frederickowi przyznano odszkodowanie. Wszyscy byli pewni, że najwyżej za kilka miesięcy będzie decyzja. Nie ma jej do dzisiaj. Pracownicy gminy mówią, że niektóre kamienice, za które państwo polskie zapłaciło zagranicznym właścicielom lub ich spadkobiercom, czekają na decyzje jeszcze dłużej. Na wszelkie monity ministerstwo odpowiada, że „przepisy procedury administracyjnej wymagają od prowadzącego postępowanie organu administracji publicznej, aby przed wydaniem decyzji prawidłowo ustalił krąg stron postępowania i zapewnił im czynny udział we wszystkich czynnościach”. Warto tu zacytować opinię dyrektora Departamentu Finansów Jacka Jerka. Napisał dwudziestego ósmego maja 2013 roku, że umieszczenie kamienicy w spisie nieruchomości, za które wypłacano odszkodowanie, i sam fakt zrzeczenia się praw przez spadkobierców to za mało, aby państwo stało się jej właścicielem. Ale za to ten sam departament szybko i skutecznie załatwia odzyskiwanie przez Żydów i to nie właścicieli ani też ich dzieci, ale podstawianych oszustów, uznając, że są to mimo dalekiego pokrewieństwa spadkobiercy. I oni nie mają żadnych trudności w przeprowadzaniu spraw na swoją korzyść. Najbardziej ludzi bulwersuje, i słusznie, fakt, że państwo polskie w niezwykle trudnym okresie powojennym znalazło miliony
J
JMK
Państwo Polskie nie tylko że się nie broni przed przejmowaniem nieruchomości, za które już społeczeństwo zapłaciło i to w bardzo trudnych powojennych czasach, ale przyzwala, bo akceptuje takich hochsztaplerów jak minister finansów czy spraw zagranicznych. A to od nich dużo, bo najwięcej, zależy czy jako urzędnicy najwyższej rangi pomagają rozkraść Polskę, czy też zauważą co się dzieje i zablokują. Obecnie po raz kolejny trwa proceder wyłudzania państwowych i samorządowych nieruchomości. Pod pretekstem reprywatyzacji różnego rodzaju cwaniacy z kraju i zagranicy, a najwięcej z Izraela, fałszują akty prawne i testamenty, przejmują niemalże imiennie. Nikt nie panuje nad tym, co w tej materii się dzieje. Władze samorządowe przekazują kamienice, place i zakłady, za które po wojnie państwo polskie już zapłaciło byłym właścicielom. Kto jest temu winien? Głównie to premier Tusk, gdyż to za jego kadencji najwięcej było tych przekrętów. Nie chciał, mimo że liczne organizacje do niego o tym pisały, nie polecił wyegzekwować od podwładnych jakichkolwiek konkretnych działań. Świadomie przymykał oczy na rabunek majątku narodowego i prywatnego. Po prostu chciał, by za te dobra kolejny raz złodzieje wydarli od nas podatników olbrzymie sumy. Odpowiedzialni są też ministrowie finansów, tacy jak Jan Vincent Rostowski, Żyd polski wychowany w ZSRR w Rostoku i przybierający nazwisko od miasta Rostów. On po cichu ale bardzo skutecznie akceptował tą rabunkową aferę. Odpowiedzialny jest też Mateusz Szczurek, który wspiera ten złodziejski proceder. Często bywa tak, że Polak rodowity jest stokroć groźniejszy od Żyda na stanowisku jakie zajmuje. Sześć lat Rostowski robił dla swych braci Żydów wszystko, nie patrząc na fakty, że już te sprawy dawno zostały uregulowane. Nie informowano opinii publicznej, nie informowano sejmu lub senatu. Bo i po co. Taki bufon jak marszałek senatu zaakceptuje wszystko, byleby zadowolić Żydów. A że naród polski na to musi pracować? Ale nie on. On czerpie z kasy ile chce i jeździ po całym świecie, bo go Żydy za tą pomoc zapraszają. Od lat ludzie pełniący różne funkcje kontrolne, mający z mocy urzędu obowiązek przygotować i podjąć decyzje o przejęciu spłaconej nieruchomości przez skarb państwa (bez takiej decyzji gmina nie może, nie chce pomóc w odnalezieniu niezbędnych dokumentów zagranicą) — minister sprawiedliwości M. Biernacki i jego poprzednik Krzysztof Kwiatkowski robili tak mało lub inaczej, robili wszystko, by odwrócić uwagę sędziów od nieuczciwego działania wielu adwokatów i urzędów, które to w sposób rażący łamią prawo i świadomie działają na szkodę Polski. A mają służbowy obowiązek stać na straży interesów polskiego państwa. Okradanie państwa polskiego szło i idzie pełną parą przy cichej akceptacji kolejnych ministrów i kolejnych premierów. Okrada się nas wszystkich byleby zadowolić te kręgi żydowskie, które mają wpływ na to, że kolejny raz poprą tych, co dają im Polskę okradać i to bezczelnie i wielokrotnie. Za urząd, że umocnią Żydzi Polaka, on sprawi że wolno im będzie bezkarnie dokonywać grabieży na narodzie polskim. Taką mamy władzę, którą to sami wybieramy. Rząd ten niby-polski do dziś nie polecił podwładnym swym zrobić i udostępnić centralny rejestr nieruchomości, za które państwo polskie w latach 1948-1970 zapłaciło odszkodowania przedwojennym właścicielom, obywatelom dwunastu państw, na mocy podpisanych układów indemnizacyjnych. Załączniki do tych umów z wykazem kamienic, za które byli właściciele lub spadkobiercy pobrali duże pieniądze, ukazują się one w Internecie oraz pisała o tym „Myśl Polska”. Często bywa, że urzędnicy gminni lub inni znajdując taką interesującą nieruchomość wpadają w euforię. Bo dla takich mieszkańców kamienic oznacza to, że nie zostaną wyrzuceni na bruk przez nowego właściciela lub że czynsze nie wzrosną ponad miarę. Dla gminy to oznacza powiększenie majątku. Taka nieruchomość jest przez państwo spłacona. Tyle że nie można jej wpisać do ksiąg wieczystych. W całej Polsce czeka kilka tys
J
JMK
Lista miast jest długa. Są na tej liście prawie że wszystkie miasta w Polsce i informacja że odszkodowania wypłacono całkowicie. W samym załączniku do umowy brytyjskiej odszkodowawczej było 240 nieruchomości objętych odszkodowaniami. Najwięcej ich było w Warszawie. Niestety, ale z polskiej strony nikt wtedy jak wypłacano te odszkodowania nie pomyślał, żeby skrupulatnie wprowadzać do ewidencji fakt, że daną nieruchomość spłacono w ramach odszkodowań i stała się ona wyłączną własnością Skarbu Państwa. Przyczyn tego stanu było kilka. Przede wszystkim wielki bałagan w administracji spowodowany wojną. Ale tak naprawdę czuwali nad tą sprawą ludzie Jakuba Bermana — żeby nie było dokumentów, bo już wtedy myśleli, że upomną się kolejny raz o odszkodowania. W tym czasie obrót ziemią w Polsce (rolną) był zakazany. Ale odbywało się to na umowy pisane ręcznie lub nawet ustne gdzie takich umów nie rejestrowano. Od 1950 roku księgi wieczyste zostały zawieszone, po cichu zniesione. Ale nie usprawiedliwia to obecnej administracji państwowej. Mając szeroki dostęp do informacji, za które nieruchomości przy każdej z dwunastu międzypaństwowych umów indemnizacyjnych zapłacono odszkodowanie, powinna natychmiast uzupełnić odpowiednią ewidencją. Ale zrobiono to specjalnie by dać możliwość oszustom by „odzyskali” zbyte już raz lub objęte umowami nieruchomości. Liczą, że obecna władza i cały aparat administracji nie wie o takich umowach i wypłaconych odszkodowaniach. Tym samym świadomie zrobiono pole dla oszustów. Ostateczna kwota odszkodowania przyjętego przez Polskę do zapłaty, po wzajemnym skompensowaniu innych należności i zobowiązań został ustalona na sumę 5,465 milionów funtów szterlingów co na ówczesne czasy było sumą horrendalną szczególnie dla wyniszczonej Polski. Wartość tego odszkodowania odpowiada obecnie 6 miliardów dolarów. I Polska zapłaciła je w ratach w ciągu paru lat. Zatajonym przed narodem faktem jest to, że zniszczony wojną kraj zapłacił odszkodowanie także spadkobiercom osób, które nigdy nie były obywatelami naszego państwa. I o tym fakcie doskonale polski rząd wiedział. Roszczenia Żydów dominowały w ostatniej umowie i tą umową zakończono kwestie odszkodowań. Czyli że Polska w pełni spłaciła swoje zobowiązania. Sprawa roszczeń majątkowych głównie pożydowskich została raz i na zawsze załatwiona i ponowne roszczenia nie mogą już być zgłaszane. Więc dlaczego są? Bo nawet gdyby Polska raz jeszcze wypłaciła odszkodowania Żydom to i tak za parę lat ich potomkowie wymyślą nową formułę odszkodowań i tak będzie bez końca, bo ten pasożyt sam od ofiary nie odczepi się nigdy. Po spłaceniu przez Polskę roszczeń nikt nie przypuszczał, że za kilkadziesiąt lat powstaną grupy przestępców które zechcą ponownie wrócić do tych spraw. Wówczas obie strony uważały i podpisały porozumienie uważając tą sprawę za ostatecznie zamkniętą. Tymczasem znów są zgłaszane zbiorowo i indywidualnie różnorodne roszczenia oparte na fałszywych przesłankach. Nagle pojawiają się rzekomi spadkobiercy, którzy dziwnym trafem odnajdują się po niemal 70 latach od zakończenia wojny. Wszelkie mienie z mocy prawa objęte tą umową odszkodowawczą, podobnie jak pozostałymi tego rodzaju umowami międzypaństwowymi, z mocy prawa przeszło na własność Skarbu Państwa i tak powinno być wykazywane we wszystkich urzędowych ewidencjach. Należałoby zwrócić uwagę czy obecnie nieuprawnione osoby, niebędące prawnymi spadkobiercami lecz często ludźmi podstawionymi, nie występują fałszywymi roszczeniami o zwrot nieruchomości ujętych na liście brytyjskiej. Bo po uzyskaniu prawnej decyzji o zwrocie nieruchomości osoby te natychmiast ją zbywają, a następnie znikają z polski. Można odnieść wrażenie, że nikt w Polsce nie nadzoruje wykonania umów odszkodowawczych, oraz dopełnienia obowiązku wpisu w ewidencjach geodezyjnych i majątkowych w starostwach, gminach i w sądach powszechnych, a przede wszystkim w ewidencji majątku Skarbu Państwa. Państwo Polskie nie tylko że się nie broni przed przejmowaniem nieruch
J
JMK
Było też bardzo dużo przypadków roszczeń majątkowych za nieruchomości położone na wschodnich terenach przedwojennej Polski, które po wojnie zostały utracone na rzecz ZSRR, jak na przykład w Łucku, Tarnopolu, Stanisławowie czy we Lwowie. Obie szrony powołały swoich ekspertów, którzy wspólnie mieli zweryfikować uprawnienia odszkodowawcze do poszczególnych pozycji z listy. Rząd brytyjski przysłał do Warszawy ekspertów i ci razem z Polakami sprawdzali zarówno dokumentacje, jak i stan faktyczny ocalałych nieruchomości w terenie. Szacowali wartość nieruchomości, przyjmując przedwojenny poziom polskich cen lub powojenny cen brytyjskich, o co wnosili Brytyjczycy. Wychodzili oni z założenia, że odszkodowania powinny w jakimś stopniu zabezpieczać egzystencję materialną otrzymujących je osób. A to prowadziło do zawyżania wartości nieruchomości. We wnioskach od osób prywatnych niemal zawsze podawano, że nieruchomość jest zabudowana, tak jakby te tereny nie zostały zniszczone w czasie wojny. Już pierwsze wizytacje wskazanych nieruchomości warszawskich, łódzkich i z innych miast unaoczniały ekspertom że budynki zostały niemal zupełnie zniszczone i są kupą gruzu, który trzeba gdzieś wywieźć. Dla strony Brytyjskiej było to bardzo krępujące i od tego momentu zaczęli dokładnie sprawdzać stan nieruchomości zgłaszany we wnioskach. W Warszawie po wojnie działało Biuro Odszkodowań Wojennych, które inwentaryzowało zniszczenia i rabunek dokonany przez Niemców. I to biuro prowadziło i gromadziło informacje o rozmiarach strat na teren a przedwojennej Polski. Po dwóch latach rozmów, 30 października 1947 roku, podpisano pierwszy protokół w sprawie odszkodowań za brytyjskie interesy ekonomiczne dotknięte polską ustawą nacjonalizacyjną. Strona polska wyraziła zgodę na całkowite i wszechstronne wzajemne uregulowanie spraw ekonomicznych żądając jednocześnie zwrotu złota Banku Polskiego, wywiezionego przez rząd Polski we wrześniu 1939 roku. Bano się, że złoto wpadnie w ręce Niemców lub Rosjan. Już gdy złoto było w Anglii to tak Anglicy, jak i Amerykanie stwarzali problemy i nie dopuszczali polskich przedstawicieli do tego złota. Ale jest i druga sprawa, sprawa innego złota. Niemcy zrabowali z Polsce czterdzieści trzy tony złota. Były to kosztowności zagrabione w czasie wojny i przetopione. Rabowano ludność, muzea i instytucje. Po kapitulacji III Rzeszy znalazły się te czterdzieści trzy tony złota w rękach Komisji Trójstronnej, w dyspozycji Stanów Zjednoczonych. Złoto to pochodziło z całego obszaru Polski, z rabunków kościołów i grabieży stolicy Polski — Warszawy. Polskie roszczenia miały być zaspokojone, o ile w pełni zostaną zaspokojone roszczenia brytyjskie. Na co rząd polski wyraził zgodę. Zimna wojna zahamowała jednak to rozwiązanie. Istnieją dokumenty z których wynika, że Komisja Trójstronna zwlekała ze zwrotem tego złota i kosztowności (pod pozorem ryzyka, że po zwróceniu mogą to złoto zabrać nam Rosjanie). A tak naprawdę to Światowa Rada Żydów zablokowała tę decyzję twierdząc, że Izraelowi ciągle należą się odszkodowania od Polski. Również w PRL zażydzony rząd, partia, MSW i wojsko nie protestowały, a siły narodowe nie miały głosu i to złoto zostało nadal w dyspozycji Komisji Trójstronnej Stanów Zjednoczonych. Pamiętam, że w latach siedemdziesiątych przedstawiciele państw zachodnich obiecywali Polsce zwrot tego złota. Ale jak wielokrotnie o tym mówił Gierek, a później Jaruzelski, nigdy to nie nastąpiło, gdyż lobby żydowskie dobrze pilnowało tego złota. A po zmianie ustroju kolejne formacje, które były i są przy władzy, milczały i milczą na ten temat. Końcowy układ odszkodowawczy z Wielką Brytanią, zwany dalej umową indemnizacyjną, podpisano 11 listopada 1948 roku. I tekst tego układu przekazano do Organizacji Narodów Zjednoczonych, a znajduje się też na stronie internetowej ONZ. Lista miast jest długa. Są na tej liście prawie że wszystkie miasta w Polsce i informacja że odszkodowania wypłacono całkowicie. W samym załączniku do umowy brytyjskiej odszkod
J
JMK
dziadowie zapłacili żydom za całe mienie pozostawione na terenach PRL-u.Wielka Brytania, wkrótce po ogłoszeniu przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowe i prezydenta Bieruta ustawy o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej z 3 stycznia 1945 roku, jako pierwszy kraj zgłosiła roszczenia odszkodowawcze za utracone mienie ocalałe z wojny dla brytyjskich instytucji i obywateli. Zastosowany termin „obywatel brytyjski” oznacz? wszystkich obywateli Wielkiej Brytanii i osoby pozostające pod ochroną brytyjską, zarówno w Zjednoczonym Królestwie ja- i w jego koloniach (Izrael), na innych terytoriach znajdujących się pod jego protektoratem, jak na przykład właśnie Palestyna. Wielka Brytania używała też terminu brytyjskie osoby zainteresowane, który oznaczał wszystkie osoby fizyczne posiadające brytyjskie obywatelstwo. Własność brytyjska oznaczała wszelkie mienie, prawa i interesy dotknięte różnymi polskimi zarządzeniami nacjonalizującymi i wywłaszczeniowym Rząd Brytyjski zawierał ten układ odszkodowawczy w imieniu własnym i obywateli brytyjskich. Rozmowy jakie prowadzono na wspólnych zespołach ekspertów, a także na specjalnych polsko- brytyjskich konferencjach, na których uzgadniano wzajemne należności. Najpierw podpisywano protokoły uzgodnień. Było ich kilka, gdyż w miarę jak napływały wnioski o odszkodowanie, Brytyjczycy rozszerzyli swoje pozycje odszkodowawcze. Rząd brytyjski przedkładał stronie polskiej wymagane dokumenty, a jeśli ich nie było, uzyskiwał od obywateli, którym miało być przyznane odszkodowanie oświadczenie o zrzeczeniu się raz na zawsze roszczenia wobec Polski. Obecnie zatem żaden obywatel brytyjski, ani Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, nie może ponownie występować o jakiekolwiek roszczenia majątkowe, na przykład o zwrot mienia lub nieruchomości w jakiejkolwiek formie. Nie może też występować o odszkodowanie pieniężne. I tu trzeba to wyjaśnić — polskie władze zataiły rozmowy na temat odszkodowań przed krajową i emigracyjną opinią publiczną oraz rządem na uchodźctwie. Jednym z powodów było to, że strona polska nie wyrażała zgody, aby na brytyjskiej liście odszkodowawczej znajdowały się osoby narodowości polskiej należące do emigracji wojennej lub powojennej. Brytyjczycy nie zgadzali się na zachowanie tajemnicy, choćby dlatego że musieli dawać w prasie ogłoszenia, aby brytyjskie instytucje i obywatele całej Brytyjskiej Wspólnoty Narodów zgłaszali rządowi swoje roszczenia ekonomiczne wobec Polski. Przy tym strona Polska nie była informowana, od kiedy dana osoba fizyczna zgłaszająca żądania odszkodowawcze jest obywatelem brytyjskim. Przyjęto zasadę, że musi być obywatelem Wielkiej Brytanii w momencie ostatecznego podpisywania umowy odszkodowawczej. Emigracja polska w Zjednoczonym Królestwie nie zgłaszała roszczeń do państwa polskiego. Większość Polaków, którzy zostali na emigracji nie wiedziała, że rząd w Warszawie odmówił im odszkodowania penalizacyjnego, uważała jednak, że to, co mogło im się należeć, powinno przejść na własność rodzin pozostałych w kraju. Ponadto oni chcieli wrócić do Polski. Zgłaszane roszczenia podlegały weryfikacji. Sprowadzano czy zgłaszający miał uprawnienia do danego roszczenia, czy nieruchomość, za którą miało być wypłacone odszkodowanie rzeczywiście znajdowała się na terenie Polski, czy nie została przed wojną lub w czasie wojny lub po wojnie zbyta innym obywatelom polski, albo przejęta za długi. Weryfikację najpierw formalnie prowadził rząd brytyjski i dopiero potem przedstawiał roszczenia władzom polskim. Dokumenty przedkładane przez Brytyjczyków konfrontowano z ocalałą z wojny dokumentacją z Polski. Było z tym dużo problemów, gdyż Niemcy, nierzadko z kryminalną nadgorliwością, niszczyli dokumenty, które zdobyli w okupowanym kraju. Brytyjczycy w tej sprawie często kompromitowali się, gdyż przedstawiali także niezweryfikowane rzetelnie wnioski zgłaszane przez oszustów. Było też bardzo dużo przypadków roszczeń majątkowych za nieruchomości położone na wschodnich terenach
A
Agent
Polscy turyści wracali z płazy..
P
Podroznik
To byli polscy turyści.
P
Prawo
Znamy twój adres IP. Spodziewaj się usłyszeć od prokuratury.
I
Icek bez mycek
To powinny mieć zakaz lotu. Tym bardziej, że izrael jest sztucznym i zbrodniczym tworem.
P
Paweł
Nielegalnie położone państwo w Palestynie powinno mieć zakaz jakichkolwiek działań w strefie powietrznej. Z samego szacunku do swoich złodziejskich i zbrodniczych przodków, którzy niszczyli Polskę, a których później Niemcy wysłali w eter. Żydy podnoszą krzyk, gdy tylko ktoś znajdzie jakieś kości, ale o prochy przodków już nie dbają.
m
marek popiela
To jak obrzezany gosciu wyznania mojżeszowego, jak np. niejaki Thierry czyli Polanski, mieszka w Polsce to kto on jest, na przyklad. Czy to jest Zyd przez male czy tez przez duże "Z"?
m
marek popiela
Nalezy sie spytać kogo i po co przywiózł ten samolotach Krakowa. Czy przyjechali odbierać nam kamienice na Kazimierzu? A moze przyjechali wykupywać ziemie i mieszkania? Moze przyjechali po swoje dawne fabryki i karczmy gdzie upijali Polakow? A moze przyjechali budowac swoje kościoły czyli sinagogi?
Oczywiscie oni sa jak pikus w porównaniu do Niemcow ktorzy stworzyli w Polsce swoja kolonie a wyrazem tej kontroli jest gadzinówka o nazwie Gazeta Krakowska ktorej wlascicielem jest niemiecki koncern prasowy Verlagsruppe z Passau w Niemczech a pracownicy GK to niemieckie pachołki, szczury i volksdeutsche.
g
gosc
A jak się to ma do krakowa moze redakcja wyjasni ?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska