
W mozolne budowanie polskiego kapitalizmu angażowały się często całe rodziny - bezpośrednio lub pośrednio, na zapleczu tworzonych od zera firm. Bez wkładu ojców, matek, babć, dziadków, dzieci i wnuków większość firm, także tych powszechnie dziś znanych, nie przetrwałoby wielu zakrętów - i tych dziejowych, i tych prywatnych. Bez pomysłów i wsparcia braci, sióstr, żon - oraz szwagrów! - wiele biznesów pozostałoby tam, gdzie się zaczęły - czyli w garażu. A jak to wygląda w Małopolsce? Szczegóły w galerii: wystarczy kliknąć w przycisk "zobacz galerię" i przesuwać zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

TADEUSZ SZEWCZYK I JERZY PARA z rodzinami – jak szwagier ze szwagrem
Szwagropol, czyli najbardziej znane w Polsce rodzinne przedsiębiorstwo przewozów autobusowych, założyli ją w 1993 roku dwaj szwagrowie: Tadeusz i kilka lat młodszy Jerzy. Pierwszą linią uruchomili na trasie Kraków – Zakopane, następną na odcinku Kraków – Nowy Sącz, by dojść do siedmiu regularnych połączeń w Małopolsce. Pandemia silnie uderzyła w cały biznes transportu pasażerskiego, ale Szwagropol się trzyma i zapewne przetrwa najtrudniejszy moment w swej historii. I znów nie będzie pory dnia, w której jeden z komfortowych autokarów z charakterystycznym logo nie mknie akurat Zakopianką. Za rodzinną firmę kciuki trzymają nie tylko krewni, ale i tysiące pasażerów, którym szwagrowie zapewnili dojazd do pracy, szkoły… CZYTAJ DALEJ

TADEUSZ SZEWCZYK I JERZY PARA z rodzinami – jak szwagier ze szwagrem - CIĄG DALSZY
Za młodu Tadeusz i Jerzy mieszkali kilkaset merów od siebie w Stadnikach koło Dobczyc. Do klasy Tadeusza chodziła Kazimiera, siostra Jerzego… W 1989 r. para się pobrała i tak pojawili się szwagrowie. Tadeusz miał już wtedy za sobą szkołę przyzakładową przy krakowskim MPK, w której poznał w detalach budowę wszystkich autobusów, oraz służbę w wojsku, podczas której naprawiał samoloty. Niedługo po ślubie kupił żuka, potem ciężarówkę. Jerzy wyuczył się ma mechanika samochodowego, miał prawo jazdy na wszystko, co jeździ. Po odsłużeniu wojska kupił nowego żuka. Potem 14-letniego kamaza, wreszcie tatrę. Remontował i naprawiał wszystko sam. Najmowały go do roboty państwowe firmy. - CZYTAJ DALEJ

TADEUSZ SZEWCZYK I JERZY PARA z rodzinami – jak szwagier ze szwagrem - CIĄG DALSZY
Na rodzinnych gruntach zbudowali wspólny garaż, w 1991 r. Jerzy ożenił się z kuzynką szwagra, co ich jeszcze silniej zbliżyło. W 1993 roku transportowo-budowlany biznes zaczął się sypać. Wtedy „szwagry” za namową kolegi postanowili wozić ludzi – na obleganej trasie z Krakowa do Zakopanego. Pierwszy stary autosan kupili na kredyt. Jerzy ruszył nim w trasę 1 kwietnia 1993. Wstawał codziennie o czwartej rano, by dojechać ze Stadnik do Krakowa, a potem trzy razy pokonać trasę do Zakopanego i z powrotem. Wracał wieczorem, by… położyć się ze szwagrem pod autobusem. Bez tego autosan nie nadawałby się do użytku. W tym czasie żony sprzątały pojazd. I tak co dzień. Z powodu nieufności pasażerów przez pół roku dokładali do interesu. Ale w okolicach Bożego Narodzenia pasażerowie zauważyli, że „prywaciarze” traktują ich lepiej niż kierowcy PKS-u. Biznes ruszył. Szwagrowie dokupili drugi autobus. - CZYTAJ DALEJ