Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki zwierz w mieście

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Lisa mknącego koło  zakładów tytoniowych sfotografował nasz czytelnik
Lisa mknącego koło zakładów tytoniowych sfotografował nasz czytelnik nadesłane przez czytelnika
Natura. W Krakowie jest już nawet 700 lisów, a co roku przybywa 200 dzików. Podchodzą coraz bliżej ludzi.

Nie tylko na osiedlach peryferyjnych, ale i w centrum Czyżyn, na Olszy czy w Krowodrzy. Tu krakowianie spotykają lisy - są pod śmietnikami, przed wejściami do bloków, na placach zabaw. I na widok ludzi nie uciekają.

Sześcioosobnikowa rodzina lisów (dwa dorosłe i cztery młode) na stałe zadomowiła się na terenie zakładów tytoniowych w Czyżynach. Duże, zielone przestrzenie wokół firmy są świetnym miejscem schronienia i bazą wypadową na okoliczne osiedla - w poszukiwaniu jedzenia.

Władze firmy Philip Morris Polska zainstalowały już, podobnie jak w ubiegłym roku, specjalne pułapki na lisy tzw. żywołapki, do których są zwabiane, a potem wywożone poza miasto. To często jest jednak mało skuteczne, bo lisy urodzone w mieście i nieprzyzwyczajone do życia w lesie - wracają. - Stosujemy także nieszkodliwe dla zwierząt opryski zapachowe, które odstraszają lisy i zapobiegają ich ponownemu wejściu na tereny okalające fabrykę - informuje Joanna Łukawska z biura prasowego Philip Morris Polska.

Lisy co prawda nie atakują pracowników, ale wcale się ich nie boją. - Znacznie zmniejszają dystans, dopuszczają człowieka coraz bliżej - wyjaśnia dr inż. Marek Wajdzik, leśnik z Uniwersytetu Rolniczego. Zachowują się podobnie jak kosy w mieście, które pozwalają podchodzić ludziom nawet na odległość metra. Tymczasem te poza Krakowem zrywają się i odlatują, gdy człowiek jest 40 metrów od nich. - _Lisy doskonale dopasowały się do miejskich warunków, wiedzą, że mogą tu łatwo znaleźć pożywienie. W najbliższych tygodniach będą wychodzić jeszcze śmielej, bo mają młode i muszą je wykarmić -_zaznacza ekspert.

Regularnie lisy pojawiają się też przy ul. Wileńskiej, gdzie penetrują przysklepowe śmietniki i zaglądają nawet na klatki schodowe. Eksperci uważają, że sami zwabiamy drapieżniki coraz bliżej centrum, bo wyrzucamy resztki jedzenia na trawniki lub do śmietników.

Samych lisów mamy pod Wawelem już od 550 do nawet 700 osobników. Dużo też jest dzików (około 200) i co roku podwaja się ich liczba. Na peryferiach dziki niszczą uprawy i zapędzają się coraz dalej - w tym roku ślady racic pojawiły się nawet koło Nowohuckiego Centrum Kultury.

Myśliwi próbują regulować populację, ale ta i tak się zwiększa, a odłów dzików jest zbyt drogi (w granicach ok. 500-1,5 tys. zł za jednego dzika). Leśnicy przestrzegają, że populacja dzikich zwierząt w Krakowie na pewno nie zmaleje, a jeszcze może się zwiększyć. - _Świadczy o tym choćby łoś, który dwa lata temu zbłądził do Krakowa. A na peryferiach już pojawiają się pojedyncze jelenie. To tylko kwestia czasu, aż natkniemy się w mieście na całe stado -_przewiduje dr inż. Marek Wajdzik.

WIDEO: Wybudują nowy pas startowy na lotnisku w Balicach

Źródło: dziennikpolski24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dziki zwierz w mieście - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska