Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EPO? Kornelia Marek idzie w zaparte

Przemysław Franczak
Komisja PZN przesłuchiwała Kornelię Marek przez ponad godzinę, dziennikarze nieco krócej
Komisja PZN przesłuchiwała Kornelię Marek przez ponad godzinę, dziennikarze nieco krócej
Co łączy komisję Polskiego Związku Narciarskiego, badającą sprawę dopingu Kornelii Marek, z sejmowymi komisjami śledczymi ? Żadna nie dojdzie prawdy. Dowcip (?), który krążył wczoraj wśród czatujących pod siedzibą PZN dziennikarzy, puentę ma gorzką, ale chyba prawdziwą.

- Nie usłyszeliśmy dziś nadzwyczajnych sensacji, więc nie należy spodziewać się cudów w naszym końcowym raporcie - przyznał Zbigniew Waśkiewicz, szef związkowej komisji, tuż po przesłuchaniu narciarki. Marek, jedyna osoba złapana na dopingu podczas igrzysk w Vancouver, szła w zaparte. Tak samo zresztą, jak chwilę później na krótkiej konferencji prasowej.

- Nie wiem, skąd wzięło się EPO w moim organizmie - odpowiadała z hardą miną. - Czuję się winna, bo wykryto u mnie ten środek. Nie stosowałam go jednak świadomie - powtórzyła po raz kolejny swoją linię obrony. Kwestii do wyjaśnienia jest sporo: kto podawał doping narciarce, kto, gdzie i za czyje pieniądze kupował EPO, kto wwiózł zakazane środki do Kanady (Marek dostała zastrzyk kilka dni przed startem w olimpijskiej sztafecie) i czy w kadrze biegowej był to incydent, czy nagminna praktyka.

Wszystko wskazuje na to, że na żadne z tych pytań nie będzie odpowiedzi. Wątpliwe bowiem, by ci, którzy je znają, mieli zamiar je ujawnić, tym bardziej że nie mają w tym żadnego interesu. Nawet sama Marek, która, bez względu na rozwój wydarzeń, zostanie zdyskwalifikowana. Prawdopodobnie na dwa lata. Taktykę "nic nie widziałem, nic nie słyszałem" stosuje więc też fizjoterapeuta reprezentacji Witalij Trypolski (de facto pełniący rolę lekarza, ale jego ukraiński dyplom nie jest honorowany w UE), który wprawdzie przyznaje, że robił zastrzyki Kornelii, ale - jak twierdzi - z dozwolonymi środkami.

Przed komisją będzie się tłumaczył w poniedziałek i trudno przypuszczać, by zmienił stanowisko. Na nim ciąży piętno głównego podejrzanego, zwłaszcza że PZN już rozwiązał z nim umowę o pracę. Trener Wiesław Cempa z czteroosobowym gremium spotkał się wczoraj. Nie wniósł nic do sprawy zarzekając się, że o niczym nie wiedział i dla niego to zdarzenie było ciężkim szokiem. W kolejce czekają jeszcze koleżanki i koledzy Marek z kadry - Trypolski niektórym z nich również robił zastrzyki - oraz serwismen. Wszyscy zostali zaproszeni na poniedziałek. Co stanie się, jeśli nie uda się nic ustalić?

- My przekażemy swoje wnioski zarządowi PZN i on zdecyduje, co dalej - mówi Waśkiewicz, który w trakcie wczorajszej rozmowy z Marek próbował "wykazać brak logiki w jej wypowiedziach", ale w kozi róg jej nie zapędził. - Cały czas powtarzała to samo. Nie byliśmy w stanie przekroczyć pewnej bariery - rozkładał ręce przewodniczący komisji. Jak grecki chór, z chłodnym dystansem komentujący wydarzenia, był w tym wszystkim Aleksander Wierietielny, który do PZN wpadł wczoraj rozliczyć rachunki. Trener Justyny Kowalczyk jest wolny od dopingowych trosk, bo razem z podopieczną tworzą własną reprezentację z własnym teamem.

- Kornelia od samego początku poszła w kłamstwo, mówiąc najpierw, że nic brała, a potem przyznała się, że jednak jakieś zastrzyki jej robiono - zauważał szkoleniowiec. - Jak mogła nie wiedzieć, co przyjmuje? W sytuacji, gdy każdy ze sportowców uważa, by nie wziąć butelki z wodą od obcej osoby i pilnuje swoich rzeczy jak oka w głowie, ona nie zapytała, co dostaje? To niewyobrażalne - oceniał.
- Przecież ja nie miałam żadnych podejrzeń w sprawie mojego lekarza - broniła się Marek. - Nie dociekałam, co mi wstrzykiwał. Byłam przekonana, że to środki regenerujące, witaminy. Miałam do niego pełne zaufanie. A teraz? Teraz nie ufam nikomu. Nawet wam - spojrzała wymownie na dziennikarzy.
- Nie wypisujcie jednak, że to Trypolski jest winny. Oboje jesteśmy winni, bo przecież ja zgodziłam się, żeby w ogóle robił mi te zastrzyki. Na tym polegał mój błąd. Zaprzeczyła jednocześnie, by kiedykolwiek wstrzykiwała sobie coś sama.

- Nie dałabym rady - mówiła wprost. - A dlaczego nie? - dziwił się Wierietielny. - Mało to jest narkomanów, którzy wstrzykują sobie coś w żyłę? To nie jest niemożliwe - podkreślał trener, który alergicznie reaguje na zarzuty pod adresem Trypolskiego, którego kilka lat temu polecił PZN. Przez chwilę nawet razem współpracowali. Raport z pracy komisji powstanie w poniedziałek wieczorem. - Nie będzie w nim radykalnych tez, ale chyba każdy będzie mógł sobie wyrobić własny pogląd na tę sprawę - stwierdził Waśkiewicz. Marek na raport czekać nie będzie. Chce spokoju. - Powiedziałam już wszystko. Nie nachodźcie więcej ani mnie, ani mojej rodziny - rzuciła do dziennikarzy. - A do sportu wrócę. Poddam się karze i wrócę. Bo to jest całe moje życie - powiedziała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska