Wielkie gotowanie szykuje się w Sękowej. Za kuchennym stołem stanie nie kto inny jak Ewa Wachowicz, gorliczanka z pochodzenia. Doskonale znana wszystkim jurorka kulinarnego show.
Tym razem w rodzinne strony zawita, by pokazać, że Gorlickie też może być krainą najrozmaitszych smaków. Będzie miała co pokazać, wszak sękowscy rolnicy mają się czym pochwalić - sery, mleko, mięso, miody, zioła - wszystko w najlepszym gatunku.
Pole do kulinarnych popisów jest wielkie
Przygotowania do programu Ewa Gotuje, zaczną się niebawem. Jeszcze w czerwcu w Sękowej pojawią się realizatorzy programu razem z jego reżyserem, by dogadać ostatnie ważne szczegóły. Program najczęściej powstanie w kuchni pani Ewy. Tym razem ma być nieco inaczej.
- Przyjedziemy na miejsce z reżyserem programu, wtedy też wybrane zostaną produkty będące bazą kuchennych smakowitości, które wyjdą spod ręki Ewy w kuchni jej domu - zdradził nam Artur Wachowicz z firmy Promiss.
Ta, o walorach lokalnych produktów, tych z Gorlickiego, opowiadała niejeden raz.
- Wciąż pamiętam rynek maślany pełen pachnących i świeżych owoców i warzyw - mówiła przy okazji gotowania gulaszu w towarzystwie burmistrza Gorlic Rafała Kukli, właśnie na gorlickim Dworzysku. - Moi rodzice mieli kiedyś gospodarstwo, mnie samej też zdarzało się przyjeżdżać tutaj i sprzedawać młode warzywa. Bardzo miło wspominam ten czas - mówiła dalej.
Program „Ewa Gotuje” zawsze powstanie w kuchni pani Ewy w jej domu w Krakowie. Czasem jednak zdarza się, że wychodzi w teren, właśnie po to, by pokazać skąd czerpie produkty do swoich dań.
- Tym razem pokażemy nasze rodzinne strony - zapowiada Artur Wachowicz.
Takich miodów, mięs, serów, ziół nie ma nigdzie
Tymczasem w Sękowej trwają przygotowania. Nie nazbyt nerwowe, a jeśli już pojawia się jakieś szybsze bicie serca, to tylko z nadmiaru produktów, które ziemia sękowska oferuje.
- Wybranie tych, które zaistnieją w programie, wbrew pozorom nie będzie takie łatwe - mówi Iwona Tumidajewicz, szefowa tamtejszego ośrodka kultury. - Mamy rolników, którzy produkują znakomity nabiał. Jego smaku próżno szukać gdzieś indziej. Mamy magurskie miody, producentów mięsa, rozmaitych serów, również kozich - wylicza.
Rzeczywiście, gdzie jak gdzie, ale w Sękowej nie będzie kłopotu z czymś, co można nazwać lokalną marką z mocnymi korzeniami. Choćby mleko, z którego jeden z przetwórców uczynił swoim flagowym produktem. Przerabia je na masło, mleko, twaróg, a nawet kefir czy jogurt. Wyjaśnia przy tym, że pochodzą z mleka od szczęśliwych krów z Bartnego i okolic, słowem z Łemkowszczyzny.
Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa o lokalnych smakach może mówić długo i w samych superlatywach.
- Jeśli chodzi o kulinaria, mamy naprawdę wiele atutów - mówi. - Kuchnia łemkowska, pogórzańska, te prołzioki, sery kozie, zioła - wylicza.
Szczególny sentyment ma do wspomnianych prołzioków. Mówi ze śmiechem: pachną tak, że nie potrafię się im oprzeć.
Program trafi do jesiennej ramówki.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 5
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU