Polityka Rosji, ale przede wszystkim rewolucja w polityce zagranicznej i handlowej USA oraz wzrost wpływów Chin, do tego kryzys migracyjny - wszystko to zasadniczo zmieniło zewnętrze warunki funkcjonowania wspólnoty. I prowadzi do sporów o przyszłość - wewnątrz Unii, a także wewnątrz poszczególnych jej krajów.
Odpowiedzią jednych na ten problem jest „więcej Europy”, czyli pogłębienie integracji w imię wspólnych wartości i solidarności. Inni - zwłaszcza rządy Polski i Węgier - odpowiadają na to, że owa „jedność” oznacza odebranie resztek suwerenności i lansują hasła „Europy silnych państw”. Która tendencja wygra w UE po wyjściu Wielkiej Brytanii? Jak zareagują ci, którzy w tej kluczowej batalii przegrają?
- Do czego zmierza polityka Viktora Orbana? Czy dąży on do zmiany granic i układu geopolitycznego w Europie? - zapytał Jan Rokita, prowadzący debatę o przyszłości UE, prof. Pétera Balázsa, ostatniego węgierskiego ministra spraw zagranicznych przed objęciem władzy przez orbanowski Fidesz.
W co (i o co) gra Orban
Balázs odparł, że jako wrogów Węgier Orban wskazał już dawno: Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Unię Europejską (która „za bardzo miesza się w wewnętrzne sprawy kraju i ogranicza suwerenność”) oraz ONZ (która też się miesza). Jako swych przyjaciół lansuje natomiast Władimira Putina, z którym jest w bliskiej zażyłości owocującej rozległymi interesami gospodarczymi (elektrownia atomowa, metro w Budapeszcie...).
- Orban jest jedynym przywódcą europejskim, który przynajmniej raz w roku spotyka się z prezydentem Rosji. Spotkał się też w Kirgistanie z prezydentem Turcji i z przywódcami państw tamtego obszaru, zapewniając, że „Węgry należą do tej rodziny” - mówił b. szef węgierskiego MSZ. Dodał, że jeśli chodzi o model polityczny, to wzorami Orbana są nieliberalne demokracje: Rosja, Turcja, Singapur.
- Siedzenie okrakiem między Wschodem a Zachodem, mówienie z jednej strony „jestem w UE”, a z drugiej „pragnę poflirtować z wrogami UE”, jest niezwykle niebezpieczne dla przyszłości Unii i samych Węgier, zwłaszcza gdy rosną napięcia między USA a UE i niepewność, co do roli NATO w Europie - skwitował Péter Balázs.
Populiści nie rozbiją Unii?
Maurizio Caprara, publicysta Corriere della Sera, uspokajał, że rządzący teraz we Włoszech populiści raczej nie podzielą poglądów Orbana: mimo wcześniejszych deklaracji, popierają sankcje wobec Rosji i główne cele polityki UE, chcą natomiast nowej polityki migracyjnej oraz wyraźnej korekty polityki gospodarczej Unii.
- Raczej nie jest też możliwe, by Włochy przestały płacić składkę do UE. Mamy republikę i konstytucję, która gwarantuje przestrzeganie prawa - podkreślił dziennikarz.
Memento: Bałkany
Stjepan Mesic, były prezydent Chorwacji, akcentował potrzebę współpracy i szczerego dialogu wewnątrz Unii. - Przykład naszego regionu, wojny w byłej Jugosławii, może być dla reszty krajów UE przestrogą, czym kończą się kłótnie, konflikty. Zginęło 100 tys. ludzi, a żadna granica nie przesunęła się nawet o metr. Konflikt zostawił po sobie tylko nienawiść, zniszczoną gospodarkę - mówił Mesic.
Podkreślił, że Unii potrzebna jest spójna polityka zagraniczna, ale uwzględniająca interesy poszczególnych krajów. Wszyscy członkowie Unii muszą natomiast zrozumieć, że w niepewnych czasach w ich żywotnym interesie jest bycie razem i współpraca.