W niedzielę, 6 stycznia, w zakopiańskim starym kościółku na Pęksowym Brzysku już tradycyjnie odbyła się Bożonarodzeniowa Wieczernia. Ponieważ tego dnia przypada (wg kalendarza juliańskiego) prawosławna Wigilia, pod Tatry przyjechał pop z parafii w Krakowie, żeby pomodlić się wspólnie z wiernymi.
- Do Zakopanego wraz z mężem i dziećmi przyjeżdżam na święta od 10 lat - mówi Roksana Gerolkovich, mieszkanka Obwodu Kalinin-gradzkiego w Rosji. - Tradycyjnie przychodzimy tu na modlitwę. W tym roku po wejściu do kościółka przeżyłam szok. O ile w latach poprzednich na nabożeństwie w maleńkiej świątyni był taki ścisk, że ledwo można było do niej wejść, to teraz zebrało się tylko około 30 osób.
Roksana Gerolkovich rozumie, że spora liczba ludzi na wakacjach w górach nie myśli o kościele. Jednak frekwencja na Wieczernicy pokazuje, że czasy, gdy w polskie góry na prawosławne święta przyjeżdżało kilkadziesiąt tysięcy turystów ze Wschodu, już minęły.
Pięć razy mniej gości
Słowa Rosjanki potwierdzają górale. W pensjonatach, hotelach, sklepach czy restauracjach nie słychać już wschodnich języków równie często jak w poprzednich latach.
- Jeszcze w 2014 czy 2015 roku zaraz po sylwestrze klientami mojej wypożyczalni nart byli przede wszystkim Ukraińcy czy Rosjanie, to dziś jest to może 1/5 wszystkich osób, które mnie odwiedzają - mówi Beata Czerwska, właścicielka wypożyczalni sprzętu z Zakopanego. - Właśnie tak też szacuję odpływ turystów ze wschodu w okresie „ruskiego sezonu”. Bowiem tak dni w okolicach 6 stycznia zwykło nazywać się na Podhalu. Jest ich przynajmniej pięć razy mniej niż wcześniej.
Dla Ukraińców zbyt drogo
Winę za taki stan rzeczy, zdaniem górali, ponosi sytuacja ekonomiczna na Ukrainie.
- Po wybuchu wojny w Donbasie i aneksji Krymu ten kraj załamał się gospodarczo - ocenia Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Bardzo wielu ludzi tam mieszkających nie stać już na przyjazd do Polski. A że wcześniej w styczniu nawet 70 procent wszystkich gości przyjeżdżało w Tatry właśnie zza Buga, to stąd wzięło się załamanie.
Pozostali nasi rozmówcy dodają, że turyści z Litwy, Białorusi i przede wszystkim Obwodu Kaliningradzkiego, choć są reprezentowani nawet liczniej niż dotychczas, to i tak nie „zasypali” dziury powstałej po nieobecnych teraz Ukraińcach.
Podhale już mniej modne?
Czy spadkowy trend kiedyś się odwróci i w okresie „ruskiego sezonu” gości ze wschodu znów będzie więcej?
Zdaniem specjalistów, wszystko zależy od sytuacji geopolitycznej na Ukrainie, a także sposobu, w jaki Podhale będzie reklamować się w tej części świata.
Gości np. z Rosji mogłoby być na Podhalu więcej, ale Zakopane i jego okolice, inaczej jak w latach 90., po prostu przestało być modne.
- Część moich znajomych zamiast do Polski pojechała do Gruzji czy Bułgarii - mówi Mikhail Oligenko, turysta ze wschodu odpoczywający obecnie w Jurgowie. - W obu tych krajach są większe góry niż w Polsce, niemal każdy mówi tam po rosyjsku, a ośrodki narciarskie zostały w ostatnich latach porządnie rozbudowane. Ja sam, choć uwielbiam jeździć na nartach w Białce Tatrzańskiej, nie wiem, czy za rok nie wybiorę się do Bułgarii.
Pensjonaty nie są puste
Co ciekawe, pomimo odpływu turystów ze Wschodu, górale wcale nie narzekają na pustki w swoich obiektach. Choć nie ma jeszcze ferii, zapełnili je Polacy.
Część osób posiadających dzieci w wieku przedszkolnym woli w góry przyjechać właśnie teraz, a nie podczas ferii, gdy przeważnie są tłumy.
To opłacalne, bo obecnie ceny za nocleg są średnio o 5-10 złotych niższe za dobę niż w okresie ferii.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Krótki wywiad. Czy w Polsce jest urbanistyka?
Autor: Joanna Urbaniec