Telefon gorliczanki zadzwonił rankiem. Niczego nie przeczuwała, gdy go odbierała. W słuchawce usłyszała głos mężczyzny, który przedstawił się jako policjant. Poinformował kobietę, że padła ofiarą hakerów, którzy włamali się na jej konto bankowe.
- Wskazał także, że jest możliwość uchronienia pieniędzy poprzez założenie nowego rachunku i przelanie tam całych oszczędności - relacjonuje Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach. - Mężczyzna, który dzwonił, poprosił ją także, by podała mu wszystkie dane dostępowe do nowego rachunku - dodaje.
Kobieta zachowała zimną krew, nie przekonały ją żadne opowieści o widmie rzekomej straty oszczędności. Rozłączyła się i zawiadomiła o wszystkim policję.
Okazało się przy tym, że nie była jedyną, którą próbowali okraść.
Początkowo scenariusz był bardzo podobny hakerzy, włamanie na konto, groźba utraty zgromadzonych funduszy. Jedynym ratunkiem miałoby być wypłacenie gotówki.
- Kobieta poinformowała dzwoniącego, że nie jest upoważniona do wypłaty oszczędności z rachunku bankowego. Mógł to zrobić wyłącznie jej mąż, który przebywał wówczas w szpitalu. Po tym komunikacie mężczyzna rozłączył się i już nie zadzwonił - dodaje Szczepanek.
W tych przypadkach po odbiór pieniędzy nie zgłasza się „kurier”. Przestępcy tak manipulują pokrzywdzonymi, by ci udostępnili im dane do rachunku lub przelali pieniądze na wskazane konto.
Policja nigdy nie prosi o wydanie ani nie wykorzystuje w swych działaniach pieniędzy obywateli. Nie należy ulegać presji czasu, którą starają się stworzyć przestępcy. Wszystkie decyzje dotyczące transferu dużych sum pieniędzy konsultujmy z najbliższymi, zaufanymi osobami. Ich trzeźwy osąd może uchronić nasze oszczędności przed działaniami oszustów. Pamiętajmy, że wybierając obecnie numer alarmowy 997, nie zostaniemy połączeni z najbliższą jednostką policji, a z Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które nie ma możliwości weryfikowania tożsamości policjantów.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Urlop rodzicielski ulega zmianie