Przed czterema laty Jarosław Hampel był trzeci, w dwóch ostatnich sezonach Maciej Janowski kończył Grand Prix w Warszawie na drugim miejscu. Generalnie nie jest źle, ale jednak do pełni szczęścia w tym wielkim święcie żużla na PGE Narodowym wciąż brakuje spektakularnego sukcesu reprezentanta Polski. Kibice, którzy w sobotę po brzegi wypełnią stołeczny stadion z pewnością zrobią wszystko, by ponieść któregoś z Polaków do upragnionego zwycięstwa.
Fani speedwaya na PGE Narodowym tworzą niezapomnianą atmosferę od 2015 roku. Od tego czasu Warszawa na stałe wpisana została do kalendarza cyklu Grand Prix. Przed rokiem na stadionie świetnie bawiło się blisko 55 tys. widzów. Podobnie będzie w sobotę, gdy o godz. 19 rozpocznie się nowa batalia o medale indywidualnych mistrzostw świata.
Grand Prix na żużlu. Tor na PGE Narodowym już zbudowany. Prz...
Rezerwowi w gotowości
- Na co dzień nie ścigamy się przy tak wielkiej publiczności, dlatego Grand Prix w Warszawie nazwałbym świętem żużla i wynagrodzeniem za ciężką pracę – mówił Maciej Janowski, zawodnik Sparty Wrocław, który spośród Polaków był najbliżej wygranej na PGE Narodowym. Dziś wrocławianin boryka się z kontuzjowanym barkiem. Kontuzji doznał w meczu ligowym.
„Janoś" robił wiele, by wystartować, ale uraz wymaga dłuższego leczenia. Zastąpi go Australijczyk Max Fricke.
Chyba jeszcze nigdy w historii Grand Prix nie było tak, że przed pierwszym turniejem w gotowości do jazdy musi być kilku zawodników pełniących role tzw. kwalifikowanych rezerwowych. Jeden z nich – Brytyjczyk Robert Lambert – nie wykluczone, że nie tylko w Warszawie - zastąpi Grega Hancokca. Amerykanin w tym roku jeszcze się nie ścigał, ponieważ ponad sport postawił opiekę nad chorą żoną. Nic nie wskazuje na to, by czterokrotny mistrz świata szybko wrócił na tor.
Nie trzeba nazywać się Woffinden
W „gazie” jest natomiast aktualny czempion globu Tai Woffinden. Brytyjczyk, zwycięzca dwóch turniejów na PGE Narodowym, od początku sezonu imponuje formą. Zapowiedział, że w tym roku interesuje go wyłącznie obrona złotego medalu. „Woffi” zawsze świetnie czuje się w Warszawie. - Tor jest mały, techniczny. Poza tym kibice w Polsce są niesamowici – powiedział Tai Woffinden. - Najlepsze Grand Prix jest w Warszawie.
Bartosz Zmarzlik wicemistrzem świata! Żużlowiec Stali Gorzów...
Reprezentanci Polski znów zapowiadają walkę o tytuł mistrza świata, który jest dla nich nieosiągalny od 2010 roku, czyli od triumfu Tomasza Golloba. Po drodze do dorobku biało-czerwonych wpadło kilka medali, ale złoto dla Polaków wciąż pozostaje w sferze marzeń. - Woffinden stwierdził, że mistrzem świata może zostać tylko ten, kto nazywa się Woffinden, ale ja myślę, że tak nie jest – powiedział nam Michał Korościel, żużlowy ekspert, dziennikarz Radia Zet, Eleven Sports i Eurosportu. – Moim zdaniem wystarczy nazywać się Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, czy Maciej Janowski. Polak może wreszcie sięgnąć po tytuł. Oni wszyscy są przygotowani na sukces, są wyluzowani, nie mają żadnych kompleksów, mają dostęp do najlepszych mechaników. Nic nie stoi na przeszkodzie, by któryś z nich sięgnął po tytuł.
Zobaczcie, jakimi autami żużlowcy jeżdżą na zawody [ZDJĘCIA]
Nowość z kwalifikacjami
Zanim żużlowcy ruszą do sobotniej rywalizacji, wezmą udział w kwalifikacjach do turnieju. To nowość w Grand Prix. Rzecz polega na tym, by na treningu „wykręcić” jak najlepszy czas. Później zawodnicy będą wybierać numery startowe w kolejności osiągnięć uzyskanych na okrążeniach kwalifikacyjnych.
POLECAMY:Maciej Janowski drugi na PGE Narodowym! Wielki triumf Brytyjczyka
OEJRZYJ najnowszy magazyn "Tylko w lewo"
