- I gdzie tu logika? - pyta Jacek Jankowski, który od 12 lat sprzedaje skórzane pantofle przy ul. Pułaskiego. - Rano uiszczam opłatę targową, a po południu przychodzi strażnik miejski i wypisuje mi mandat za handel w niedozwolonym miejscu. Już sama opłata świadczy chyba o tym, że to legalna działalność.
Komendant krynickiej straży miejskiej Piotr Szyszka wyjaśnia, że opłatę pobiera się automatycznie od każdego handlowca. Jeśli rozkłada stragan w zakazanym miejscu, to dodatkowo karze się go mandatem. - Na Górze Parkowej też jest strefa A, a osoby prowadzące tam podobną działalność nie są karane - denerwuje się Jacek Jankowski.
- Zostały pouczone, że to zabronione - zapewnia komendant i dodaje, że straganiarze są w gorszym położeniu, ponieważ stoją przy jednej z głównych ulic uzdrowiska, gdzie częściej pojawiają się strażnicy. Jacek Jankowski ma do zapłacenia dziewięć mandatów po 500 zł. Jego sprawę rozpatrzy wkrótce muszyński sąd. Handlowiec nie chce płacić. Powołuje się na przepisy zobowiązujące gminy do zapewnienia miejsca na drobny handel.
Wiceburmistrz Tomasz Wołowiec obiecuje, że do końca roku na deptaku powstanie pawilon z 16 stoiskami. Podkreśla, że ustawa uzdrowiskowa nakłada na miasto obowiązek wyprowadzenia straganowego handlu z centrum Krynicy. Podział na strefy obowiązuje od 2005 roku, ale dopiero w czerwcu ubiegłego roku zaostrzono przepisy dotyczące tego typu działalności.
- Nie ma znaczenia, od ilu lat ktoś sprzedawał pamiątki w strefie A - zaznacza wiceburmistrz Wołowiec. - Po nowelizacji ustawy po prostu nie może już tego robić na straganie. Musi wynająć lokal. W ten sposób ustawodawca chce ucywilizować handel w uzdrowiskach.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!